Zawsze myślałam, że to dużoo czasu. Można w końcu tyle zrobić w ciągu dwóch godzin.
Przeważnie mam zaplanowane, co będę robić, gdy córa w końcu pójdzie na upragnioną przez mamę drzemkę…
Plany- jak zawsze- są „ambitne”:
-zrobić sobie herbatkę i kanapkę
-zobaczyć, czy nie ma czegoś ciekawego w TV (choć z góry wiem, że między 12 a 14 nie ma nic…)
-odpisać na maile, komentarze na blogu
-zajrzeć na ulubione blogi i poczytać co tam u innych mam słychać
-dokończyć robienie opasek/ muszek
-zacząć robić obiad
-ogarnąć trochę w salonie
-poprasować by się przydało…
-chwilę posiedzieć na dupie i odpocząć.
Nie muszę wspominać, że na ostatni punkt, nie bardzo starcza czasu…
Mimo, że plany są, na dodatek uważam się za osobę dobrze zorganizowaną, to jednak wciąż popełniam te same „błędy”. Efekt za każdym razem jest taki sam- zawsze jestem zdziwiona, że to „już”, gdy córa z impetem otwiera drzwi do pokoju, kiedy przychodzi po drzemce.
Ale zacznijmy od początku…
Ostatnio zastanawiałam się na co tak naprawdę najwięcej marnuje czasu…
I się okazało…
„Strata”
-ok 10 min na patrzenie na córkę chwilę po jej uspaniu- bo przecież ona tak słodko wygląda (chociaż to najmilsza „strata czasu” jaką znam :))
-ok 10 min na przeskakiwanie po kanałach (a może jednak coś ciekawego się znajdzie…)
-ok 60 min na siedzenie przy kompie- bo jeszcze miałam sprawdzić co słychać u tej blogerki, a jeszcze na tego bloga nie zaglądałam…. A może poszukać czegoś na allegro…I tak bez końca…
-ok. 10 min na robienie sobie herbaty i kanapki- najpierw nie mogę się zdecydować z czym ma być, a potem trzeba wszystko pochować do lodówki
-ok 5 min na spożywanie kanapki
Jak zjem, ogarnę mniej więcej świat wirtualny to zabieram się za moje hand made.
Wyciągam swoje pojemniczki z gadżetami (a mam ich sporo). Dobieram kolory tasiemek, nici. Mam już wizję co i jak ma wyglądać…
Siadam i z wizją w głowie… Zaczynam tworzyć…
Po czym słyszę zza drzwi… „Tup, tup, tup”.
Otwierają się drzwi i widzę tą moją małą istotkę, jeszcze trochę zaspaną. Ale jak widzi te wszystkie tasiemki i nici wokół mamy to od razu przybiega do mnie i.. Rozrzuca wszystkie materiały…
Śladu snu na powiekach nie widać.
A ja żałuję, że wcześniej się za to nie zabrałam…
W końcu 2 godziny to nie tak mało, prawda?
ja też mam tyle zawsze doz robienia jak się Julek wybierze na drzemkę, że nie wiem od czego zacząć….niestety najwięcej czasu zabiera mi siedzenie przy kompie i postanowiłam coś z tym zrobić bo mnie net pochłonie do końca 🙂
U mnie podobnie- net powinni mi od czasu do czasu odłączać, bo nie mam samokontroli 😉
Mam tak samo, plan zawsze ten sam : kawa, śniadanie, internet na koncu moze jakis film lub ksiazka, na to ostatnie juz zwykle nie starcza czasu, dobrze ze kawe da sie wypic przed komputerem 😀
To standard- zawsze na coś nie starczy czasu… Choćby nie wiem jak planować 🙂
Też tak miałam 🙂 Nigdy nie starczało mi czasu na to co zaplanowałam sobie w czasie drzemki Edka.
A od dwóch tygodni już nie sypia, więc wszystko w między czasie trzeba zrobić 😉
Ja się boję tego, gdy Laura przestanie sypiać w ciągu dnia. Chociaż po urodzeniu Lilki pewnie nie będę miała czasu ją usypiać… 😉
Skąd ja to znam?:) Ja też planuję sobie co będę robić podczas drzemki Małej. Mam listę rzeczy i jestem zadowolona jak… uda mi się zrobić chociaż rzecz z pierwszej pozycji:) To dlatego, że Wiki przeważnie w domu ma raczej krótkie drzemki (lepiej śpi na spacerze:)) Ale jak już zaśnie, robię sobie kawę i coś do jedzenia, sprawdzam „szybko” coś w necie, no i wreszcie rozkładam deskę do prasowania i stertę ubrań, no i…. budzi się:)
Heh standard 🙂
2 godziny to mało… myślałam. A potem moja córcia zaczęła spać po 45 minut, max godzinę! Wtedy też dotarło do mnie, że 2 godziny to mnóstwo czasu! 😉
Aktualnie u nas drzemka trwa około 3 godzin, więc jest mega 🙂 🙂 🙂 Rzeczy do zrobienia jeszcze więcej, ale czasem nawet i na Maminą drzemkę się znajdzie chwila 🙂
Właśnie- jak wcześniej Laura spałą po pół godziny to dopiero było….
Ja też w gorsze dni kładę się z małą- w sumie w naszym stanie to nawet wskazane 🙂
Ja mam godzinkę i na nic konkretnego mi ten czas nie starcza ;( Właśnie zaczęła się moja ’ wolna chwila’, piję kawkę zbożową z mlekiem owsianym, wciągam pyszny chlebek watykański i zerkam z telefonu co u Was 🙂 Mam ochotę porysować także za moment planuje uciec do ołówków 😉
To okropne, że ten czas tak prędko mija, kiedy jest coś do zrobienia…zdarzało mi się, że już nie wiedziałam co mam ze sobą robić i wtedy czas się dłużył. Jak na złość, chochlik jeden 😉
Właśnie- mi też na nic konkretnego nie starcza… Niby coś robię ale ostatecznie to zajmuję się pierdołami 😉
Jak ma się dziecko – zdecydowanie mało!
Heh racja 🙂
Moja A. śpi w ciągu dnia 2 godzinki czasem starczy czasem nie… 🙂
http://swiatamelki.blogspot.com/
Heh ja mam chyba złą organizację-bo zawsze wierzę, że starczy czasu na coś jeszcze… A tu okazuje się, że nie…
Ojj nie nazwałabym marnowaniem patrzenia na śpiącego szkraba:) Ale tak szczerze te 2 godny to zawsze mało kiedy w planach masz tyle rzeczy do wykonania u mnie też ten drzemkowy czas mija w zastraszającym tempie nie zdążę usiąść a już synkowe stopy tupią:)
Racja- patrzenie na śpiącego maluszka to w żadnym razie nie strata czasu 🙂
Czas w czasie drzemki jakoś przyśpiesza niestety… Nie wiem jak to wytłumaczyć 😉
2 godziny zdecydowanie za mało…
tak jak napisałaś zrobisz inne rzeczy których nie planowałaś, a na te zaplanowane wiecznie brak czasu
Laura słodziutko wygląda jak śpi – mały aniołeczek
pozdrawiam
To standard, że nie starcza czasu na wszystko 🙂
Uwielbiam patrzeć na Lorcię jak śpi- z resztą wszystkie dzieciaczki wyglądają wtedy jak aniołki 🙂
Pozdrawiamy!
2h?
Ja to mam godzinę zawsze. Szczęściara 😉
Jak Laura miała 2- 3 drzemki po pół godziny to w ogóle nie było sensu cokolwiek zaczynać robić 😉
Czekałam, aż przejdzie na jedną, dłuższą ale okazało się, że ile by nie trwała to zawsze za mało 😉
idealnie 🙂 po swoim synach wiem ze ten wolny czas szybciutko mija jakby to tylko chwila
Zdecydowanie za szybko 🙂
Ten post troszke jakby odpowiadal moim dzisiejszym przemysleniom:)
Tak wlasnie miedzy wieszaniem prania, sprzataniem lazienki i myciem podlogi rozmyslalam o tym jak tu sobie usprawnic codzienne sprawunki po urodzeniu malej.. Oczywiscie dosc szybko na mysl przyszla perspektywa ogarniania rzeczy tych malych i duzych podczas drzemki malenstwa, ale cos sciagnelo mnie z chmur i stwierdzilam, ze podczas jej drzemek – zapewne przynajmniej podczas pierwszych tygodni razem ja bede… jej towarzyszyc:D I tak wlasnie szlag trafil perspektywe bycia mama i gospodynia idealna:) Pozdrawiamy!
Hehe dobrze podsumowanie 🙂
2 godziny to bardzo mało 🙂 Niestety mi komputer najbardziej kradnie czas :/
U mnie też internet rządzi- zawsze znajdzie się coś, co bym chciała sprawdzić na kompie….
też żyłam podobnymi dylematami. Sytuacja zmienia się wraz z dojrzewaniem i dorastaniem dziecka:) Wolnego czasu jest nieco więcej. Rób to co robisz, ale bądź wyrozumiała wobec siebie! Masz prawo na chwilę przy kanapce, kawie, a nawet chwilę biegu po kanałach;) Nie daj się zwariować myślom;) 10 minut kiedy patrzysz na córkę, to cenny czas:):) absolutnie nie jest stratą;) :):)
Masz rację- łatwo można zwariować przy zbyt „ambitnych” planach i mieć poczucie, że „nic” nie udało mi się zrobić 😉
Ślicznie sobie śpi! 🙂
Ja założyłam sobie, że drzemka małego to chwila tylko dla mnie – nie sprzątam, nie gotuję, nie robię NIC w domu. Pełen relax. Zajmuję się sobą, blogiem, plotkami z koleżankami. Coś nam się od życia należy, a te dwie godzinki podczas drzemki naszych maluszków, to naprawdę niewiele (jeśli chciałoby się coś ogarnąć w domu). Ale też to czasu w sam raz, żeby nie zwariować i przypomnieć sobie, że jest się kobietą :))
I też lubię rękodzieło! Ja dekupażuję głównie.
Słusznie robisz Kochana! Ja teraz żałuję, że już nawet tych 2 godzin w ciągu dnia nie mam. Bo post powstał miesiąc przed porodem drugiej córy… A one coś nie chcą się razem zgrać w drzemkach 😉
P.S. Z chęcią zobaczę Twoje dzieła! 🙂
Tak sobie myślałam, że pewnie coś się zmieniło – widziałam zdjęcia dwóch pociech w którymś z postów, które przeglądałam wczoraj u Ciebie. Podziwiam Twoją organizacje i w ogóle, całokształt. Dlatego właśnie zasługujesz na chwilę tylko dla siebie, jeśli tylko maluchom uda się pospać razem :))
Pracuję nad tym, by kłaść je o tej samej porze- jedną przytrzymać dłużej, a drugą położyć wcześniej- raz nawet mi się udało 🙂 Ale muszę jeszcze ten plan dopracować 😀 Dzięki :*