Znam kilka metod na to, by popsuć sobie i dzieciom Święta. Odkąd pamiętam nie lubiłam świątecznego okresu. Wszystko dlatego, że źle mi się kojarzył. A pierwsze skojarzenie to… OBOWIĄZKI.
W tym czasie cierpiałam na ich nadmiar. Razem z rodzicami pracowałam w Wigilię i przez cały tydzień przed Świętami w ich osiedlowym sklepie. Spadał na mnie ogrom obowiązków- wraz z siostrą, musiałyśmy zadbać o potrawy wigilijne, o porządek w domu i wspomóc rodziców w ich pracy.
Pamiętam, jak dźwigałyśmy z moją starszą siostrą, ciężkie dywany (a w domu było ich aż 4), by potem siłować się, aby je założyć na trzepak i wytrzepać. Mycie podłóg, gruntowne mycie szafek i szklanych naczyń, które zalegały przez rok na regałach. Przed Świętami to był właśnie czas, aby to wszystko wymyć…
Ubieranie choinki stawało się również czymś, co trzeba zrobić. Kolejną rzeczą, do odhaczenia na liście. Nie było wspólnego dekorowania drzewka, atmosfera gdzieś ulatała. Mama i tata pracowali do późna- posiadanie własnego interesu miało wpływ na całą rodzinę. Bo jeszcze w nocy trzeba po towar pojechać, by ludzie przed Świętami mieli wybór. Miałam 9 lat, gdy pierwszy raz stanęłam za ladą. I tak do 25 roku życia.
Nie lubiłam Świąt. Nie rozumiałam jego fenomenu. Dla mnie to był czas pracowity, nerwowy i chciałam, by jak najszybciej się skończył.
Gdy w końcu zasiadaliśmy do stołu- we czwórkę, z całą masą potraw na stole to była już godzina 19/20. Wszyscy jacyś tacy zmęczeni. Co roku we czwórkę. Rodzina mieszkała daleko, a przez to, że rodzice pracowali do 15 w Wigilię, to nie było szans na spędzenie Świąt w większym gronie. Byliśmy we czwórkę, a cała masa potraw była dla nas nie do przejedzenia. Większość zostawało, ale było 12 dań, zgodnie z tradycją. Czyli tak, jak miało być, ale czy na pewno musiało?
Rodzice, chcieli, by w tym okresie wszystko było idealnie ale jako rodzina chyba zapominaliśmy o najważniejszym. Nie wiedziałam, że można spędzić Święta inaczej.
A można
Nie mam do nich żalu, byli zapracowani, pewnie sami trochę zbyt obciążeni obowiązkami, dlatego taki był efekt. Ale czy nie jest tak, że sami na siebie bierzemy zbyt dużo?
Od 12 lat mam swoją rodzinę, od 10 lat jestem mamą. I mam już swój przepis na udane Święta. Chcesz wiedzieć jaki?
Przepis na udane świętowanie
1.Nie bierz na siebie organizacji Wigilii
Dla mnie to byłoby zbyt duże obciążenie. I wychodzę z założenia, że jak nie ma takiej konieczności to lepiej jednak zaangażować się w przygotowanie Wigilii, ale nie organizować jej.
Jeździmy do jednych lub drugich dziadków, ja przygotowuję jedno, dwa dania i nie siedzę cały dzień w kuchni.
Jeśli jednak Wigilia będzie odbywać się u Ciebie w domu to…
2. Poproś o pomoc w przygotowaniu potraw
Rodzina przychodzi do Was na Święta? Poproś, by każdy przygotował jedno, dwa dania i wziął ze sobą. Dlaczego sama masz wszystko robić?
3. 12 dań to tradycja, a nie przymus
Nic się nie stanie, gdy zrobisz o jedno ciasto mniej, a na stole nie zagości 12 potraw. Uwierz mi, że goście bardziej docenią to, że usiądziesz do stołu wypoczęta, a nie wymęczona.
4. Odpuść sobie generalne porządki
W końcu sprzątasz po dzieciach codziennie. Gruntowne porządki przydadzą Ci się po Świętach.
5. Rodzina najważniejsza
To takie banalne. A jak często o tym zapominamy. Święta to ma być pretekst do wspólnego kolędowania, siedzenia przy stole. Celebrowania chwil razem.
Zadbaj o świąteczny klimat. Pojedźcie z dziećmi wybrać razem choinkę. Niech to będzie ich wybór. Wspólne dekorowanie drzewka to magiczne chwile i niezapomniane. Choinka może być w kolorach tęczy i niepasująca kolorystycznie do reszty. Ale ma być Wasza. Ma sprawiać radość. Włączcie głośno kolędy, obejrzyjcie razem bajki w świątecznym klimacie.
Niech Twoje dziecko będzie miało tylko piękne wspomnienia z tego okresu. Wszystko w Twoich rękach.
Wesołych Świąt!
P.S. Zdjęcie w komplecie zrobiła nam zdolna Adela Zmuda 🙂
JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY:
- podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
- pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
- zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco)
- dołączysz do nas na Instagramie
Wspomnienia to coś co zostaje z Nami przez całe życie…
Marzę o tym aby Nelka miała najpiękniejsze z najpiękniejszych i Twoim dziewczynkom też tego życzę :):*
Dzięki Kasiu, wierzę, że nam się to uda 🙂
Nic na siłę, zmuszanie się do czegoś nigdy nie daje dobrych rezultatów. 😉
Oto właśnie chodzi- by Święta nie kojarzyły się z przymusem… Sprzątania, jedzenia itd. To tak naprawdę od nas zależy.
przede wszystkim: nie świruj ze sprzątaniem. święta to nie jest czas na sprzątanie. w ogóle odpuść i wyluzuj. chodzi o radość, wspólnie spędzony czas i ODPOCZYNEK.
ja też święta z dzieciństwa pamiętam jako sprzątanie, nerwową atmosferę, straszne kolejki w sklepach, pośpiech no i oczywiście przy okazji tego wszystkiego kłótnie 🙁
Zgadzam się Aniu, Święta to powinien być głównie odpoczynek.
Doskonale pamiętam to sprzątanie 😀 święta są dla rodziny :*
Złote zasady. Od niedawna je kultywuję 🙂 Bo święta, to piękny czas. Szkoda go marnować na generalne porządki i nerwy, czy pośpiech 🙂
Też nie raz miałam dość tych porządków i obowiązków. Jednak wydaje mi się, że we wszystkim trzeba zachować równowagę. Dla mnie czysty i piękny dom w okresie świątecznym to ogromna radość i przyjemność. Doskonale rozumiem co czułaś, moi rodzice też mieli sklep 😛
Ja znalazłam sposób na moje nerwowe porządki i przygotowania… po prostu od pewnego czasu zaczynam je trochę wcześniej i nie męczy mnie to 🙂
Też dobry sposób 🙂 Tak, jak piszesz- równowaga najważniejsza 🙂
Podpisuję się pod tym 🙂 Wigilię chętnie bym zorganizowała, taką dużą , dla całej rodziny, bo z teściami mieszkamy, ale co roku naprzemiennie wigilia w domu lub u mojej mamy, a raz chciałabym wszystkich do siebie zgarnąć łącznie z rodziną siostry! Jednak wtedy zdecydowanie poprosiłabym o pomoc w przygotowaniu potraw 🙂
Mądrze napisane. My w tym roku robimy Wigilię u siebie tylko we trójkę, tak postanowiliśmy. 12 dań raczej nie będzie, ale jak napisalas nie oto chodzi, ale za to bedzie miło czas spędzony tylko we trójkę, którego na co dzień nam brakuje. W święta jedziemy najpierw do jednych dziadków, potem do drugich, także ze wszystkimi się spotkamy. U nas niestety tez nie ma miejsca na zorganizowanie Wigilii dla całej rodziny, mimo to w zeszłym roku byli u nas moi rodzicie i przygotowaniami się podzieliłyśmy z mamą, część rzeczy zrobiłam ja częśc ona i było super 😉
Madziu super wpis. Rzeczywiście często zapominamy o tym co w świętach jest najważniejsze. Ja byłam wychowana w domu, gdzie przede wszystkim czas przedświąteczny zajmowały porządki. Mycie okien, szorowanie podłóg – włącznie z odstawieniem każdej szafki i umyciem podłogi i ściany za szafkami. Potem oczywiście 12 potraw i ciężka harówka od rana do wieczora. Ja tak nie chcę i nie sprzątam jakoś szczególnie. Wychodzę z założenia, że przecież skoro 2x w tyg. odkurzam, raz w tygodniu myję podłogi to wystarczy mi taki stopień czystości. Okien nie myję, bo nie chcę być chora ani tym bardziej przeziębić dzieci. Przyjdzie wiosna to się umyje 🙂 Za to obiecałam, że zrobimy wspólnie kolorowy łańcuch na choinkę i to jest dla mnie priorytet. Dzieci są ważniejsze od super czystości i mnogości potraw.
U mnie szczególnie w życie wchodzi zasada 12 potraw 🙂 Nie spinamy się. Jak jest mniej to przecież świat się nie zawali 😉
Dokładnie tak, jak piszesz. Nic się nie stanie, a może i lepiej się stanie, bo nic się nie zmarnuje…
Całe szczęście mam już posprzątane, a z potraw na świąteczny stół zawożę do rodziców jedynie sernik i makowiec ;)))
Tak to można świętować 🙂
Ja rok temu organizowałam Wigilię- moja mama była w pracy. Tata, brat i bratowa przyjechali do nas. Część zrobiliśmy my, część oni i było dobrze. W tym roku wyjazdowa Wigilia więc mam z głowy:) Zawsze też pomaga mi mąż.
Ja uwielbiam wyjazdowe Wigilie 😀
Ja nie koniecznie,ale czasem trzeba 😉
U nas już od dawna panuje przekonanie, że jak brakuje kilku potraw do tych tradycyjnych dwunastu, to doliczamy owoce, orzechy itp. i zawsze dwanaście się znajdzie 😉
Hehe świetny sposób 😀
Oj pamiętam takie święta jak opisałaś… Dlatego moim dzieciakom tego nie funduję:)
Otóż to. Przynajmniej wiemy, czego dla nich nie chcemy 😉
U nas też tak wszystko wyglądało. Babcia myła wszystkie kryształy, szklanki, filiżanki, szaleństwo. U mamy tak nie było, ona sprzątała na bieżąco i nigdy nie musiała robić porządków generalnych. A ja to po niej przejęłam. A potraw nigdy nie liczyłam, wystarczy, że barszcz z uszkami jest i chałka z miodem, no i kompot 😉
Marta i takie podejście jest bardzo zdrowe 🙂
Dlatego właśnie takie mega generalne porządki zostawiam sobie na jesień. A sprzątanie przed świętami zaczynam już na początku grudnia 🙂 Ale z organizacji Wigilii nie potrafiłabym zrezygnować, jak dla mnie to najlepsza rzecz w całych świętach 😀
Dagmara, masz rację, ta cała krzątanina wprowadza w klimat Świąt i jak nie ma odgórnego przymusu to też inaczej 🙂
My pamiętamy taszczenie choinki ze strychu, potem kilka godzin ubierania, a na koniec i tak trzeba było ją rozebrać. I znów w większości nam przypadał ten zaszczyt 😉 Od pewnego czasu chyba jednak odpuściliśmy wszyscy i doszliśmy do wniosku, że nie musi być wielkiej choinki, 12 potraw i jakichś udziwnień. I żyjemy 😉
Dokladnie święta i przygotowanie do niego powinno byc radością wspolna z dziećmi,my w tym roku wszystko robimi razem ozdoby,sprzatanie,ubieranie moze nie idealne ale razem
Ja tęsknie za czasami kiedy byłam mała a później starsza , bo czułam tą magię świąt w moim rodzinnym domu .Odkąd mieszkam z teściami to świeta kojarzą mi się tylko z ciągłym sprzątaniem , gotowanie i usługiwaniem dużej ilości gości , wszyscy się śmieją rozmawiają a ja czuję się jak kelnerka w pracy 🙁 Już 12 lat mam spieprzone święta , nawet nie mogę jechać na wigilię do rodziców, bo teście nie będą przecież sami a w pierwszy dzień świąt kto mnie zastąpi 🙁 ech szkoda pisać , bo chce mi się płakać na samą myśl o świętach 🙁