Niestety… Choć by się chciało to nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Nie ma co ukrywać- wychowywanie dwóch małych istot, między którymi jest półtora roku różnicy jest momentami wyzwaniem…
Są lepsze i gorsze dni, chwile, momenty.
Początki były obiecujące. Pierwszy tydzień po urodzeniu Lilki był co prawda krytyczny, bo Laura nie rozumiała całej sytuacji.
Tydzień minął- a ona jakby zrozumiała co i jak. Jednak po miesiącu coś się zmieniło- chyba zdała sobie sprawę, że to nie na chwilę, że „dzidzia” już z nami zostanie na zawsze…
Przestało jej się podobać, że mama tak często trzyma Lilkę na rękach, że biegnie do niej na każde zawołanie… Ba! Sama wpadła na pomysł, by płakać jak Lilka, a może wtedy mama od razu będzie do niej też biegła. Tak też było, ale… Mama biegła już z Lilą na rękach… I kolejny ryk, bo to nie tak miało być…
I weź tu wybierz- jedna płacze, druga płacze. Nie raz odkładałam Lilkę, by przytulić obrażoną Laurę…
Nie raz tłumaczyłam, że mama kocha Laurę i Lilkę tak samo… Nie raz mówiłam, że Lila jest jeszcze malutka i dlatego tak często jest na rączkach..
Było trochę lepiej… Do czasu, gdy obie zachorowały…
Laura się przeziębiła, a po 3 dniach Lilka już była chora 🙁 .
Ponad tydzień (od środy do następnej soboty) siedziałyśmy w domu. Laura wyzdrowiała po 5 dniach, a Lila dalej kaszlała i musiałyśmy dalej siedzieć…
Nie chciałabym drugi raz przeżyć takiego tygodnia.
Laura jak jest chora to jest strasznie marudna. Marudziła dwa razy bardziej, gdy Lila była na rękach.
Byłyśmy w jednym ciągu: inhalacje, odciąganie noska, syropki, kropelki…
Ten tydzień prawie mnie złamał. 9 dnia płakałam razem z nimi- pomogło. A najbardziej to, że Laura do mnie podeszła (mimo, że siedziałam z Lilą na kolanach) i przytuliła. Jakby zrozumiała, że tego mi właśnie było trzeba 🙂
Tyle z narzekania- zaczął się nowy tydzień, a my za radą lekarza możemy już wychodzić i od razu inaczej 🙂 Lila dalej ma kaszelek ale podobno to może się jeszcze utrzymać z tydzień…
Czas na pozytywy!
W czasie tego tygodnia Laura pokochała nocnik 😉 Nie mamy już „wpadek” poza :D.
Nawet na spacerach mówi, gdy jej się chce… I wracamy z suchą pieluchą (choć zakładam jej jeszcze, bo gdyby była wpadka to z dwójką ze spaceru tak łatwo się nie wróci).
Kolej na siostrzane relacje!
Laura uwielbia przytulać się do Lilki, gadać do niej, przynosić smoczka i ją całować (tak też ją zaraziła niestety…)… gdy Lila leży sobie sama 🙂 Ot co! kocha ją najbardziej, gdy mama nie ma jej na rękach 😀
Tutaj widać, jak bardzo lubi jej wsadzać smoczka do buzi:
Rozmowy Laury 🙂
Na koniec: magiczna sztuczka Laury 😉
Jest raczej pozytywnie nastawiona do Lilki i cieszy się, gdy ją widzi z rana. Ale wiadomo, że muszę ją pilnować, gdy jest w pobliżu małej. Jak idzie spać to koniecznie musi być „papa” dla „Lili”.
Gdy wstaje, a nie widzi Lilki (bo leży w łóżeczku za ochraniaczem na łóżeczko) to chodzi i mówi: „Lili nie ma” i rozkłada ręce.
Gdy wyciągamy rzeczy z pralki to pokazuje które są mamy, taty, a które Lilki (swoich nie nazywa, bo ma problem z mówieniem „Laura” ;)).
I jedna rzecz, która mnie bawi. Laura ma manię chodzenia z tetruchą. Ma ich niezliczoną ilość i przeważnie chodzi z dwiema lub trzema na raz. Wszystkie są białe. Lilce kupiliśmy kolorowe, by odróżnić jedne od drugich. Kolorowych Laura nie tyka. Ale gdy raz nie miałam takiej pod ręką i podłożyłam Lilce białą to zaraz Laura jej zabrała i ostentacyjnie pokazała, że to jej. Raz też wypatrzyła taką w łóżeczku Lilki i zaczął się ryk. Minęła chwila zanim się zorientowałam, że to chodzi o pieluchę tetrową…
A na koniec (jakby inaczej) porcja zdjęć 🙂
Nie wiem ile jeszcze ta huśtawka wytrzyma…
hahaha!
zdjęcie na huśtawce – extra 🙂
Fajnie, że Młode tak się dobrze dogadują 🙂
A Ty mamuśka – brawo za organizację 🙂 Podziwiam szczerze!
Dzięki Żaneta 🙂
Dużo zdrówka dla Dziewczynek 🙂 Z tą pieluchą tetrową u nas jest identycznie – białe są Zuzi, koniec kropka, w kolorowe ciapki nie wchodzą w grę 🙂
Heh aż się boję co będzie jak Lilka podrośnie. Laura będzie mówić, że wszystkie zabawki są jej i trzeba będzie Lilce inne kupować 😉
Wspaniałe dziewczyny 😉 myślę, że elementów zazdrości, czy rywalizacji nie da się całkiem uniknąć. Jednak widzę, że Ty wspaniale dajesz sobie radę 🙂
Staram się, a poddać się nie mogę, bo za bardzo im jestem potrzebna 🙂
Zazdrość zawsze się pojawia, ale mam nadzieję, że za kilka lat będą najlepszymi przyjaciółkami, nie tylko kochającymi siostrami. Życzę więcej niech nie chorują:)
Właśnie- oby nie chorowały, a na pewno nie obie jednocześnie (choć tego trudno uniknąć…)
czytam namiętnie, bo wiem, że już całkiem niedługo to samo będzie się działo w naszym domu… i z jednej strony
już nie mogę się doczekać, a z drugiej zaczynam się bać. Pozdrawiamy! :* i nie chorujcie już!
Postaramy się nie chorować 🙂 A Dzidziulka z pewnością przywyknie do nowej sytuacji, będziemy trzymać kciuki 🙂
Teraz jest zazdrość a za kilka miesięcy papuszki nierozłączki 🙂
Choroba jednego dzieciaczka może wykończyć rodzica, a co dopiero dwóch…
Fajnie, że Laura w końcu zaakceptowała małą, niedługo pewnie będą najlepszymi przyjaciółkami 🙂
znam to…ale u nas różnica 5 lat…..
5 lat sama córa była…a tu nagle siostra 😉
To musiała się zdziwić 😉
U nas różnica 22 miesięcy.. Pierwszy rok był okropny, teraz chłopcy siedzą razem i się bawią. Czasem też muszę zagryzać zęby.. czasem też płaczę. Starszy również mnie pociesza, przychodzi i przytula..
Cierpliwości 😛
Tak- cierpliwość to obecnie moje drugie imię 😉
Laura jest rozbrajająca jak zagaduje Lilkę! A dla Ciebie uklony i tak super sobie radzisz! Brawo 🙂
cudne dziewczynki 🙂 ,super sobie dajesz radę ,podziwiam 🙂 ja mam jednego 2,5 szkraba ,do dwóch lat było super ,ale teraz trenuje mają cierpliwość na maxa. Od września idzie do przedszkola ,a mama wraca trochę do ludzi 🙂 ,tylko czeka nas ciężka walka z pielucha 🙁 Super blog :)) pozdrawiam
Taki wiek na testowanie granic- u Laury to się zaczyna choć jeszcze dwóch latek nie ma 🙂
Powodzenia w porzuceniu pieluch! U nas był nocnik od 8 miesiąca i stopniowo przyzwyczajanie ale jak już zaszłam w ciążę to trochę zaniedbałam tą kwestię- a ostatnio jakoś tak spontanicznie wychodzi. Duży też wpływ miał na Laurę jej o pół roku starszy kolega, z którym często się spotykamy. Laura zobaczyła, że na spacerach Adaś mówi jak chce siusiu i nie nosi pieluch. A po tygodniu ona też zaczęła mówić…
Pozdrawiamy!!
Zgadzam się w zupełności! Mała różnica wieku między rodzeństwem to nie lada wyzwanie (!) czyli upadki i wzloty w jednym. Mimo wszystko dziewczyny są fajne 😀 a zdjęcia i filmiki rewelacyjne!
Pozdrawiam 🙂
Jedno trzeba przyznać- nie da się przy nich nudzić 🙂
Ja właśnie jestem w drugiej ciąży i mocno się zastanawiam nad przyszłymi relacjami między moimi dziećmi. czuję przez skórę, że będzie ciężko, bo moja córka jest ze mną mocno związana. staram się już teraz uczyć ją, że nie mogę być na każde jej zawołanie, ale to taki trening „na sucho”, bez drugiego dziecka w pobliżu.
Myśmy też trenowali z Laurą zanim Lila się urodziła. Ale jak już Lila była z nami na co dzień to zupełnie co innego. Jak Laura już widziała, że mama nie może przyjść, bo zajmuje się Lilką to od razu jej się przykro robiło i niezrozumienie na jej twarzy się malowało. To wszystko wyjdzie „w praniu”. Ale z czasem zawsze jest lepiej 😉 Powodzenia!