Już dawno to zauważyłam. Nie potrzebuję być z moimi dziećmi 24 godziny na dobę, by być bliżej nich jako mama.
O dziwo! Więcej daję z siebie, gdy chwilę ich nie widzę. Codzienne przebywanie, bez wytchnienia od opieki nad dziećmi, sprawia nieraz, że staram się mniej. Czasem odpuszczam sobie. Czasem idę na łatwiznę.
Mimo wszystko nie uważam, że to źle. Nie jesteśmy robotami, tylko ludźmi. I każdego z nas w końcu by znużyło powtarzanie w kółko, dzień w dzień tych samych czynności. Tak jest też ze mną.
Dzieci mają prawo do życia z dorosłymi, którzy nie udają, że są nadludźmi.
Jesper Juul „Nie z miłości”
Dlatego bywają dni, że odpuszczam. Bywa, że włączę seans z bajkami, kładę się z L&L i oglądamy. Wtedy przychodzi refleksja. W czasie takich czynności, jestem właśnie bliżej nich. Wtedy kiedy odpuszczam, kiedy nie próbuję ich strofować. A zwyczajnie celebruję wspólne chwile.
Na co dzień to gdzieś umyka. Funkcjonujemy w pewnych ramach. Pobudka, śniadanie, mycie zębów, ubieranie. Patrzę i jest południe. Szykowanie do wyjścia i kolejna godzina z głowy.
Przełamanie tych schematów nie jest łatwe, ale możliwe. Czasem, wychodzimy bez śniadania, a jemy „na mieście”. Bywa, że godzinami nas nie ma. I to działa kojąco. Chociaż nigdy nie jest idealnie, to jednak nie ograniczają nas cztery ściany, tykający zegar, czas płynie inaczej.
(…) Nie jest ważne, ile godzin w miesiącu spędzamy razem, ale ile poświęcamy sobie czasu, kiedy go już dla siebie mamy. Jeśli dajemy go sobie bardzo dużo, to może się zdarzyć, że siedzimy sobie dwie lub trzy godziny i rozmawiamy o wszystkim, a potem nagle zaczynamy mówić rzeczy, których nigdy przedtem nie mówiliśmy. Dopiero wtedy sytuacja staje się intymna i osobista (…)
Jesper Juul, „Przestrzeń dla rodziny”
Wiesz co Ci chcę powiedzieć? To, że „siedzę” z moimi dziećmi w domu nie czyni mnie lepszą matką. Bywa, że jestem obok nich, a emocjonalnie jestem gdzieś daleko. Wyłączam się, mówię dzieciom „za chwilę”, a potem przychodzi refleksja. Nie ilość, a jakość jest ważna.
Chcę układać dzień z chwil, które razem celebrujemy. Jak mama, która wraca po pracy do domu i poświęca 100 % swojej uwagi dzieciom. Jest wtedy tylko dla nich. Nie jestem w stanie być non stop z moimi dziećmi, szczególnie, że pracuję w domu. Muszę jednak budować dzień z całej masy chwil, które będą mogły potem wspominać. Nie muszę. Chcę.
Zbliżają się Święta. To nie tylko czas, kiedy trzeba zrobić generalne porządki i upiec całą masę ciast. To czas, kiedy powinniśmy się zatrzymać. Pomyśleć o tym, co możemy zmienić, ulepszyć w rodzinnych relacjach. Zawsze znajdzie się coś do poprawki. Nieustannie powinniśmy dążyć do tego, by w naszej rodzinie żyło się lepiej, przyjemniej.
Odłóż komórkę, nie siedź tyle przy stole. Wyjdź na spacer z rodziną. Ciesz się chwilą. Twórz wspomnienia, do których po latach będziesz z sentymentem wracał(a).
Udanych Świąt Kochani!
Bardzo dobrze napisane! Choć często smucę się, że przez 10 godzin nie widzę Tosi, to dzięki temu maksymalnie staram się wykorzystać każdą minutę, którą spędzamy razem, kiedy jesteśmy w domu:)
I wyciskasz pewnie z tych chwil ile tylko się da 🙂
Mam podobnie! To, ze siedze w domu nie czyni mnie lepsza matką 🙁 Czasem jest tak jak piszesz, wkrada się monotonia dnia codziennego i nie mam energii na to, by tysięczny raz robić to samo z córką!
Życzę Ci kochana na świeta oddechu, radości i cudownych chwil z rodziną 🙂
Dziękuję serdecznie :* Tak właśnie zrobiłam – w święta byłam offline i nabrałam oddechu. Pozdrawiam!
A ja siedzę w pracy i to też mnie nie czyni lepszą matką, czasem po powrocie mam ochotę tylko położyć się na kanapie i nie robić nic. A w takich chwilach wymyślam zabawę na łóżku, czytamy książki, oglądamy bajki lub mała udaje, że mnie leczy jak prawdziwa pani doktor 😉
Ja pracuję w domu i wiem że czas jaki poświęcam rodzinie jest przeznaczony tylko dla niej. Zero komputera czy obowiązków. Nauczyliśmy się, że trzeba te chwile razem celebrować
Jakiś czas temu pewien doświadczony życiowo człowiek powiedział mi: „dziecku czasem wystarczy głęboko, choć raz w ciągu dnia, spojrzeć w oczy i Ono wie wtedy wszystko, bo dzieci widzą więcej”. Tylko to spojrzenie musi być prawdziwe i szczere…
Wiele moich koleżanek mówi mi, że mimo, iż wróciły do pracy, mają więcej sił i energii by spędzić czas z dziećmi. I to nie chodzi o praktycyzm. Tu nie myśli się zdroworozsądkowo, nie kalkuluje się, że skoro nie było 8 godzin w domu, to teraz muszę nadrobić stracony czas. W taki wypadku myśli się sercem, a czas z dziećmi chce się spędzić z miłości i z tęsknoty. To o wiele bardziej szczere uczucie, niż przymusowa zabawa w chowanego po raz 1432 tego samego dnia. Masz po prostu rację liczy się jakość, a nie ilość…jak zawsze i wszędzie:)
P.S. Wesołych Świąt!
Oj znam te monotonie domowa 😛 Czasem wolala bym isc do pracy ale tylko po to by mozno sie stesknic w tym czasie za dziecmi i w pelni sie im oddac i celebrowac wspolnie spedzone chwile.W domu czasem na nic nie mam energii,znow te same zabawki,ta sama nauka,rytuna…Wtedy wlasnie ubieramy sie i idziemy na spacer,poogladac zwierzatka,nabrac energii i poby zwyczajnie razem ale inaczej 😉
O tak! Wystarczy zmiana otoczenia i od razu inaczej 🙂
Wiesz Madziu, ale gdy tego czasu faktycznie jak na lekarstwo, bo pracuje się jeszcze poza domem, to taki półgodzinny quality time wydaje się być kroplą w morzu potrzeb. Dzieci potrzebują nie tyle rodzica, który cały czas z nimi jest, ale takiego, który jest cały czas dostępny. Nie wiele mam ma taki komfort. Ale trzeba próbować wydobyć tyle ile się da z tego czym się dysponuje. Takie życie 🙂 Wesołych świąt 🙂
Madziu, wszystko się zgadza. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest choćby jeden dzień w tygodniu, gdy spędzamy go w 100% z dziećmi. Odkładamy komórki, spędzamy z nimi dzień. U nas jest taka niedziela, która wprowadza równowagę 🙂
Wesołych :*
Dzieci tak szybko rosną …Każda chwila w ich dzieciństwie jest ważna – Chwila która minie później już nie wróci . Dobrze ,ze zostają wspomnienia 🙂