Mały człowiek poszukuje aprobaty wśród dorosłych. Kiedy usłyszy, że robi coś dobrze to odczuwa dumę i jego poczucie wartości wzrasta. Kiedy jednak słyszy wiele nieprzychylnych słów to zaczyna wierzyć w to, że nie jest nic warte.
Skoro dorośli tak mówią i tak go traktują to z pewnością jest prawda. Jesteśmy wyrocznią dla młodego człowieka i wiele zależy od nas. Choćby to, czy nasze dzieci wyrosną na pewnych siebie dorosłych, czy wciąż będą musiały udowadniać sobie i innym, że są coś warte.
RYWALIZACJA RODZEŃSTWA
Prawda jest taka, że mamy tendencję do porównywania. Wciąż porównujemy swoje życie, swoich mężów, a nawet dzieci do życia innych, mężów koleżanek i ich dzieci. Takie rzeczy dzieją się prawie mechanicznie. Mówię prawie, bo jeśli zdajemy sobie z tego sprawę to możemy zaprzestać tego procederu. A jest on bardzo niszczący. Bo zawsze znajdzie się ktoś od nas ładniejszy, bogatszy, milszy, posiadający bardziej poukładane życie- przynajmniej z pozoru.
Jednak nasze porównywanie nie kończy się na obcych. Ma miejsce również w domu. Kiedy ma się więcej niż jedno dziecko to łatwo wpaść w pułapkę porównywania. A to wzmacnia rywalizację rodzeństwa. A w tej nierównej walce zawsze będzie ktoś poszkodowany.
I to nie tylko to dziecko, które słyszy od dorosłych, że jego brat, czy siostra jest lepsze od niego. Ta chwalona siostra także będzie odczuwać presję, by nie zawieść rodziców. I mamy błędne koło i oprócz tego- wiele zranień.
CO ZATEM ROBIĆ?
Oczywiście należy się wystrzegać porównań, nawet tych, które wydają się nam błahe. Dziecko inaczej odbiera świat i często mały „przytyk” potrafi być raną, która nie może się zagoić przez całe życie. Co oprócz tego? Systematycznie powinniśmy dbać o to, by nasze dziecko czuło się dowartościowane.
Rzecz jasna- nie chodzi o sztuczne nadmuchanie jego ego ale o to, by doceniać każde staranie. Chwalić, gdy wiemy, że dana czynność sprawia dziecku trudność, a mimo to się stara.
U nas jest tak z Laurą i jej wchodzeniem z rana do szkoły. Lorcia lubi szkołę, ale samo wchodzenie do niej z rana jest dla niej trudne. Odczuwa lęk i nieraz dzieli się z nami swoimi odczuciami. W tej sytuacji mogę zrobić jedną z dwóch rzeczy: zbagatelizować jej problem, albo wesprzeć i zapewnić, że rozumiem jej strach. W pierwszym przypadku mały człowiek czuje się odrzucony i samotny. Po jakimś czasie zapewne przestanie mówić rodzicom co się u niego dzieje, bo nie otrzymuje potrzebnego wsparcia. W drugim, który stał się naszym udziałem- zapewniam o tym, że strach jest normalny. Każdy odczuwa strach w pewnych okolicznościach. Jednak od nas zależy co dalej z nim zrobimy. I kiedy tylko córce udaje się przezwyciężyć strach to nie zapominam powiedzieć jej jaka jestem z niej dumna. Bo wiem jakie to jest dla niej trudne. To wymaga czasu, wysiłku. Nieraz jest pełno frustracji. Szczególnie, gdy się porówna swoje dziecko do innych dzieci. Bo przecież inne wchodzą z uśmiechem, nie robią problemów…. STOP. Twoje dziecko jest wyjątkowe. Ma wyjątkowe potrzeby. Nie jest takie, jak każde inne. A prawda jest taka, że każdy człowiek boryka się z jakimiś trudnościami. Ten mały również.
Co jeszcze? Jest jedna rzecz, która może spowodować, że dziecko uświadomi sobie swoją wartość i warto ją wypróbować.
POMYSŁ NA ZABAWĘ
Zabawę, która zwiększy poczucie wartości dziecka.
Pomysł ten zaczerpnęłam z książki Rodzeństwo bez rywalizacji i bardzo mi się spodobał. Pokazuje on jak niewiele trzeba, by dostrzec w innych pozytywne cechy. A wypowiadanie na głos budujących słów ma nieraz zbawienny wpływ.
Żeby lepiej zrozumieć zabawę pozwolę sobie przytoczyć cały fragment książki. Sytuacja ma miejsce, kiedy rozwiedziony ojciec ma dość złego traktowania najmłodszej córki przez jej rodzeństwo. Siostry Rachel nazywały ją „nieznośnym, uprzykrzonym dzieciakiem”. Zobacz co zrobił ten tata:
Kiedy córki znowu spędzały ze mną weekend, kazałem im wziąć poduszki i usiąść na podłodze. Potem wyjaśniłem, że tego wieczoru zajmiemy się czymś wyjątkowym. Każdy z nas, po kolei, wymieni trzy rzeczy, które podobają mu się u pozostałych, a ja to wszystko zanotuję i każda dziewczynka dostanie swoją kartkę. Powiedziałem, że zaczniemy od Rachel. Amy stwierdziła: „Rachel jest miła”. Wyjaśniłem: „Zabawa polega na tym, żeby wymienić coś wyjątkowego, co szczególnie podoba ci się w Rachel”.
Amy rzuciła: „Lubię, jak Rachel przychodzi do mojego pokoju i się śmieje, i opowiada mi o śmiesznym programie, który oglądała”.
Rachel zaczęła się uśmiechać. „Jeszcze jedno”- powiedziałem.
„Podoba mi się, jak Rachel prosi mnie, żebym jej poczytała”.
Zanotowałem jeszcze sześć uwag o Rachel. Potem zaczęliśmy „obrabiać” pozostałe dziewczęta. Uwagi stawały się coraz bardziej szczegółowe. Dziewczęta mówiły na przykład:
„Podoba mi sie wyobraźnia Amy. Kiedy się bawi lalkami, tak sensownie z nimi rozmawia”.
„Podobają mi się maniery Emily, na przykład: Podaj mi proszę ziemniaki”.
„Lubię, kiedy Emily przychodzi do mojego pokoju, kiedy nie mam humoru, i mówi: O co chodzi Rachel?, i obejmuje mnie ramieniem”.
Im dłużej rozmawialiśmy, tym więcej odkrywały w sobie pozytywnych cech (…) Przez resztę weekendu nikt się nie czepiał Rachel i zauważyłem, że przed wyjazdem każda dziewczynka upewniła się, czy zapakowała do torby swoją listę.
Myślę, że warto spróbować i wprowadzić w swojej rodzinie taką formę motywacji. W końcu każdy z nas jest spragniony dobrych słów. I dobrze jest usłyszeć coś miłego na swój temat. Dzieci także, a może przede wszystkim tego potrzebują, bo ich poczucie własnej wartości dopiero się kształtuje.
Dziewczyny mają piękne sukienki od Endo.pl
JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY:
- podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
- pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
- zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco)
- dołączysz do nas na Instagramie