Zaczęło się. Eforia, albo strach podszyty przyklejonym do twarzy uśmiechem. Jakimkolwiek rodzicem jesteś to zawsze jest trudno oddać swoje dziecko pod opiekę kogoś obcego.
Skoro Tobie jest trudno to pomyśl, jakie to ciężkie musi być dla samego dziecka.
Stres związany z nowym miejscem, ludźmi. Zmiana otoczenia, nawyków. Dla takiego małego człowieka to OGROMNA zmiana.
Ale też POTRZEBNA zmiana
U nas podwójna. Zarówno Laura, jak i Lila rozpoczęły przedszkolną przygodę. Staram się być niczym kwiat lotosu na tafli spokojnego jeziora. Ale cholera w środku trzęsę się niczym galareta.
Tak było do tej pory.
Miałam obawy, czasem nadal je mam. Jednak mam świadomość tego, że przedszkole nauczy moje dzieci pracy w grupie, dbania o relacje z rówieśnikami i lepiej przygotuje je do funkcjonowania w społeczeństwie.
Już to przerabialiśmy
Starsza córa w zeszłym roku zaczęła chodzić do przedszkola. Innego, niż chodzi teraz z siostrą. Po dwóch tygodniach ją wypisaliśmy. Dlaczego? Była tak naprawdę cała masa powodów. Stała się milcząca i zamknięta w sobie. Codziennie odbierałam ją zapłakaną.
Mówiła, że tęskni i nie rozumie dlaczego Lila zostaje ze mną w domu, a ona musi iść. Ten powód był dla mnie wystarczający, by ją wypisać. Nie była gotowa. A jej uczucia były dla mnie ważniejsze, niż korzyści, które mogła jej dać placówka.
Dziś wiem, ze dobrze zrobiłam.
Po miesiącu Laura przerwała milczenie. Jak już zaprzestała chodzić do przedszkola to na spokojnie opowiedziała mi, co się stało. Był chłopiec, który ją uderzał regularnie, skarżyła się Pani ale ona nie zwracała mu uwagi. W jednej chwili zrozumiałam jej zmianę zachowania i niechęć do przedszkola. Skoro nie czuła się tam BEZPIECZNIE to jak mogła z chęcią tam chodzić?
Zrozumiałam, że dla mnie priorytetem jako mamy jest to, by moje dzieci czuły, że są pod dobrą opieką w przedszkolu. By nie bały się zwrócić do Pani wychowawczyni, miały do niej zaufanie.
To jest ważniejsze od zjedzonego obiadu, nauczonej piosenki, czy nowego słowa po angielsku.
Jako rodzice powinniśmy wspierać nasze dzieci, zapewniać, że kiedy tylko pojawi się problem to jest też Pani Magda, Gosia, czy Zosia, która pomoże go rozwiązać. Nie zostają same. Zostają pod czyjąś opieką.
Nie bagatelizujmy obaw dzieci, ale też ich nie rozdmuchujmy.
Mały człowiek idąc pierwszy raz do przedszkola przeżywa wiele emocji- od euforii (bo są nowe zabawki i koleżanki, koledzy) po strach (bo mamy nie ma obok). Nie dokładajmy mu więcej.
Mówiąc: Bądź grzeczny, słuchaj się Pani. Tak naprawdę dorzucamy mu obowiązków. Później może się okazać, że bagaż tego co „musi” jest trochę za ciężki do udźwignięcia przez te małe ramionka.
A wystarczy przede wszystkim zapewnić dziecko, że tam gdzie idzie nie stanie mu się krzywda. Że Panie będą czuwać, wspierać je. I warto się ich słuchać.
Słowa mają ogromną siłę. Czasem nie zdajemy sobie sprawy, że źle dobrane mogą wyrządzić więcej złego, niż dobrego.
Nie pytaj dziecka, czy było grzeczne, gdy je odbierasz z przedszkola.
Grzeczne to słowo „wytrych”. Wiadomo, że odpowiedź jest jedna. Nic nie znacząca. Wręcz wymuszamy na dziecku bycie uległym. Dajemy mu znać, że ważniejsze dla nas jest to, by było posłuszne, niż dobrze się czuło w nowej grupie. Zresztą ten temat podjęła już Alicja z Mataja w TYM wpisie.
Lepiej spytać z kim się bawił, czy miał powód do śmiechu? A może coś go zasmuciło?
Wtedy dopiero będziemy mieć pełen obraz sytuacji. Jakie jeszcze pytania zadawać? Świetnie pisze o tym Joanna w TYM poście.
Rozstania mogą być trudne ale nie muszą.
Dziewczyny 3 raz poszły dziś do przedszkola. Dwa pierwsze razy -przy rozstaniu gładko poszło. Za trzecim Lila bardzo płakała. Potem przyłączyła się Laura.
Kucałam tak z obiema wtulonymi we mnie córami i sama miałam ochotę się popłakać (co zrobiłam oczywiście, gdy tylko wsiadłam do auta). Zastanawiałam się jakich użyć słów, by zapewnić je, że rozumiem ich emocje, że ich nie neguję. A jednocześnie zachęcić, by zostały.
Powiedziałam: Kocham, wrócę po obiedzie. Zawsze wracam. Możecie czuć się tutaj bezpiecznie- opiekuję się Wami Pani Aneta.
Gdybym powiedziała, że przecież tu jest fajnie i dlaczego płaczecie to poddałabym w zwątpienie sens ich płaczu. A on ma sens. Jest czasem potrzebny. Jest wyrazem naszego przywiązania- w końcu 4 lata opiekowałam się nimi 24 godziny na dobę (no dobra Lilę trochę krócej ;)).
O sztuce rozstania świetnie napisała Anita TUTAJ.
Zmiany są dobre, są istotne. To jak je przetrwamy i jak sobie z nimi poradzimy stanie się drogowskazem na lata.
Jako rodzice musimy rozważyć, czy chcemy, by nasze dziecko było uległe, czy raczej zależy nam, by czuło się jak najlepiej w nowym miejscu.
Ja wolę to drugie…
*Prawa do zdjęcia Donnie
JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY:
- podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
- pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
- zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco)
- dołączysz do nas na Instagramie
Ja też wolę to drugie 😉 moja córeczka idzie drugi raz do przedszkola i bardzo się cieszy 🙂 najważniejsze żeby dziecko było bezpieczne i żeby Pani reagowała na to co dzieje się w klasie i jak się dzieci zachowują 😉
Zgadza się 🙂
Ja tez wolę to drugie. Wydawało mi się, że Przedszkole Montessori będzie na to dobrym pomysłem, ale mój synek miał inne zdanie, dlatego zmieniliśmy na „zwykłe” i dziś jestem z tego zadowolona. To wymagało ode mnie zmiany swoich własnych pomysłów, które nosiłam w sobie długo po studiach pedagogicznych. Ale widzę, że najważniejsze to obserwacja co jest dobre dla MOJEGO dziecka, a nie ogólnie dla dzieci. Zmiany są ważne – tak jak piszesz, wiele zależy od naszych reakcji „na reakcje dzieci” i tego czy akceptujemy co czują nasze dzieci.
Zgadzam się. Moja starsza córka już dawno ma przedszkole za sobą, ale młodsza za to dopiero przed 😉 Już się boję ;p Starsza przedszkola nie znosiła, płakała co rano, dlatego więcej jej w tym przedszkolu nie było, niż była. Pomogła dopiero zmiana grupy i co ważniejsze zmiana Pani… Okazało się, że Pani bardzo na dzieci krzyczała i córka po prostu się bala…. http://codziennik-kobiety.blogspot.com/
Moje chłopaki, choć już szkolne przygodę z przedszkolem rozpoczęli dość gładko. Krzysio miał prawie 5 lat, Jacek skończone 4. Zaprowadzałam ich tylko na przystane, dalej zabierał ich autobus szkolny (przedszkole jest przy podstawówce w jednym budynku). Było tylko „papa” i ładnie w kolejce po kolei do autobusu, przez okno znowu „papa”. Trzeciego dnie już nie było „papa” przez okno bo kolega obok był ważniejszy od machającej mamy na przystanku. Nie wiem jakby to było gdybym ich zaprowadzała pod same dzwi sali w przedszolu – może nie tak gładko a może tak samo. Wiem napewno że za rok lub dwa jak do przedszkola pójdzie Kamilka juz nie bedzie tak pięknie bo to mój mały koala który nie odstępuje mnie na krok i woła jak tylko znikam z jej pola widzenia. 🙂 Mówią „wyrośnie z tego” Pytanie brzmi: „czy aby napewno ja chcę aby z tego wyrosła? ………….” 🙂
My jeszcze nie jesteśmy w takiej sytuacji. Olek może za rok pójdzie do przedszkola.. Ale oczywiście, że bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze. Chciałabym mieć świadomość, że mojemu dziecku nic nie grozi, że nie dzieje mu się krzywda
Świetny wpis teraz wiem co zapytam corcie jutro jak po nia pojde????dzięki za ten wpis