Wróciliśmy po tygodniowym urlopie z dziećmi. Było słonecznie, z uśmiechami L&L w tle. Z wieloma atrakcjami dostosowanymi pod kątem dziewczyn. Tak, jak lubię. Typowo rodzinnie. Ale dzisiaj nie post o wyjeździe.
Chciałam poruszyć inną kwestię. Urlop z dziećmi to aktywny odpoczynek, urlop z dwójką dzieci, które mają drzemki w rożnych porach w ciągu dnia to brak chwili odpoczynku dla rodziców, to ciągły bieg za atrakcjami dla najmłodszych. A nocą? Nowe miejsce i dzieciaczki potrzebują czasu, by się przyzwyczaić, i ostatnią noc prześpią całą, a trzy wcześniejsze- niekoniecznie… I choć wróciliśmy szczęśliwi, bo w końcu 24 godziny ze sobą, to jednak nie do końca wyspani.
I padło pytanie ze strony Taty L&L: A gdyby tak wybrać się na wakacje… Bez dzieci?Nie na weekend, czy na jedną noc, a na tydzień.
Tydzień mnie przeraża. I choć nie mam problemu z tym, by zostawić dzieci od czasu do czasu na weekend u dziadków i podładować akumulatory z korzyścią dla wszystkich- dzieci zadowolone, bo inne otoczenie, dziadkowie, bo wnuczki mają przy sobie i rodzice, gdyż mogą spędzić chwilę razem.
Ale jedna noc, góra dwie, a ja już nad ranem męczę męża, by po nie pojechać. I choć po godzinie od odebrania, pytam się „tak źle mi było?”, bo Lila tylko chce na raczki do mamy, a Laura to trzyma za nogę i nie puści. To jednak kocham je tak, że tęsknota zżera. One też tęsknią. Gdyby nie to, że na mój widok obie buczą (choć chwilę wcześniej zabawa trwała w najlepsze) to łatwiej, by się było zdecydować.
Choć nie powiem- mój mąż mnie prawie przekonał. Spacerki wieczorami za rączkę, a nie ganianie za L&L. Wylegiwanie się na leżaczkach przy basenie, a nie spędzanie całych dni na placach zabaw. Tęskni się za czasem sam na sam. A tydzień w ciepłym kraju, bez obaw o młode też brzmi kusząco. Odpoczęłabym psychicznie, a może wręcz przeciwnie? Myślałabym o nich w każdej sekundzie, czy tylko przed położeniem się spać?
Zostałyby w dobrych rękach, dziadkowie się zdeklarowali. Czego chcieć więcej?
Mi jednak marzył się wyjazd w szóstkę- nasza czwórka i dziadkowie, którzy pomogą. Wszystko w jednym- przynajmniej byśmy znaleźli chwilę na to, by wypocząć. Ale ten plan nie wypalił.
Znajomi kuszą, że pojechali i wypoczęli jak nigdy, a dzieci przeżyły :). Co mnie powstrzymuje zatem? Może to poczucie, że chciałabym dzieci wszędzie zabrać ze sobą, pokazać im kawał świata. To nic, że są na tyle małe, że pewnie potem nie będą pamiętać. Pokażę im zdjęcia. W końcu tak bardzo chcieliśmy, by się pojawiły, tak ich pragnęliśmy. A teraz chcemy od nich odpocząć? Pewnie, że nie tylko od nich ale od opieki nad nimi też.
Zanim się obejrzymy to podrosną i nie będą chciały z nami jeździć. Minie nie wiadomo kiedy.
Przeraża jednak cała odprawa i lot samolotem. Chociaż przeżyliśmy już 8 godzinną podróż autem , więc może nie będzie źle w czasie lotu.
Jakie Wy macie doświadczenia w tej kwestii? Wyjechaliście kiedyś na dłużej bez dzieci? Czy raczej sobie tego nie wyobrażacie?
Przydałby nam się taki wypada bez Alanka ale nie wyobrażam sobie tego bo ciągle siedziałabym na telefonie 🙂 i myślami byłabym z nim i pewnie wróciłabym bardziej zestresowana 🙂
U mnie może być podobnie 😉
Tak to z nami mamami jest 🙂
Lecieliśmy już z Alanem samolotem jak miał nie całe 2 latka i to była masakra, cały lot płakał, trzymał się za uszka bo mu się zapychały – coś strasznego 🙁 droga powrotna była lepsza z tego względu że spał
właśnie- sam lot też może być nieciekawy..
Ciekawy temat. Powiem szczerze, że odkąd Marta jest na świecie ani jednej nocy nie spędziła beze mnie mimo iż ma juz 5 lat. Próbowałam ją czasem zostawić u dziadków choć na jedną noc, nie było mowy tak za mna płakała, że serce mi pekało. Choć nie ukrywam, że chciałabym spędzić trochę czasu z Martulkowym tatą tylko we dwoje, ale jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, nockę bez dziecka.
Kasiu rozumiem doskonale. Jakby moje płakały to bym też ich nie zostawiała na noc u dziadków.
Co do odprawy i lotu – don’t worry, dzieciakom wszystko się podoba na lotnisku. Iga ani chwili nie jęczała. W czasie lotu ? Luz bluz. Dobrze, że Iga była, bo inaczej bym chyba ciągle krzyczała, tak się bałam :D. Mając możliwość ? Ja bym jechała ! 🙂
Właśnie Kochana, jakbym była tylko Laura to bym się nawet nie zastanawiała. Tata L&L obawia się, że naszej dwójki nie ogarniemy, bo 2,5 i roczek to jeszcze wulkany i ciężko je okiełznać ale zobaczymy jak to wyjdzie ostatecznie 😉 dzięki za komentarz!
My lecieliśmy jak Iga miała 1 rok i 4 miesiące 🙂 Nic to, że opiła się w trakcie lotu do Berlina i na lotnisku zafundowała nam mokre gatki 🙂 Ona zniosła to lepiej niż my razem wzięci 😀
Super 🙂
Jeszcze nigdzie nie wyjechalismy bez chlopakow i poki co nie wyobrazam sobie tego.Ale jesli ktos ma taka potrzebe nie neguje.Wiem,ze zle bym sie czula kiedy w tym wieku bym ich zostawila i nie chodzi o nich ale o mnie.Nerwy,stres,telefony,nie dalabym rady poki co 🙂
Właśnie- nie wykluczam, że u mnie by było podobnie- nerwy, stres i telefony. A potem RACHUNKI i zawał 😉
Ja bym sie nie zdecydowala. Co innego jak Dzieci same jada na wakacje (np. z Babcia – zazwyczaj jest to Babcia) a co innego jak rodzice zostawiaja Dzieci Babci i sami jada na chill out. Ja osobiscie mam inne podejscie. Ale pewnie co osoba, to opinia na ten temat 😉
Rozumiem Twoje zdanie 🙂 Ja dość niedawno miałam podobnie. Ale zmieniłam je odnośnie weekendów, kiedy to ja z mężem wypoczęliśmy, a dzieciaczki były w dobrych rękach to zrozumiałam, że to jest korzyść dla wszystkich.
A tydzień… Cóż jak na razie sobie tego nie wyobrażam, mimo, że biorę pod uwagę 😉
Jasne. Ja tylko wyrazilam moje aktualne zdanie. Kto wie co bedzie za jakis czas 😉
🙂
Trzeci tydzień siedzę w domu 24h i mam dość czasem tej małej złośnicy, jeszcze z tydzień i naprawdę ją sprzedam dziadkom na miesiąc nawet 😛
A tak na serio to chyba na tydzień nie. 2-3 dni, weekend jak najbardziej, jednak tydzień to chyba za długo
Hehe Iza 😀 Ja też czasem tak sobie myślę, że nawet na miesiąc niech zabiorą, to sobie wtedy odpocznę. A prawda jest taka, że jeden dzień to dużo i włącza się tęsknota 😉
Raz Kornelia została u mojej mamy na weekend, w sumie dwie noce poza domem i powiem Ci, że średnio się czułam. W pt wieczór super, w końcu obejrzeliśmy telewizję, w sobotę kino, a w niedzielę to już nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Cisza taka nie do zniesienia…nie to nie dla mnie. Ja generalnie nie lubię jej zostawiać pod cudzą opieką, oprócz przedszkola… I choć czasem mam jej dość to nie umiem spędzać inaczej wolnego czasu jak z nią:) a podróż samolotem da się ogarnąć, sama leciałam z 2,5 Kornelia, miałam dwa bagaże, zawsze znajdzie się dobra dusza, która pomoże, przepusci w kolejce, wystarczy mieć picie, jedzenie, kredki, książeczki i naładowany telefon z grami pod ręką i wszystko jest możliwe.
A facetowi zawsze to jest jakoś łatwiej zostawić dzieci, oni chodzą do pracy są przyzwyczajeni. My nie mamy takich dylematów, bo wakacji nie planujemy, ale gdybyśmy planowali to tylko z dzieckiem!
To jest racja- mężczyzna chodzi do pracy i jest przyzwyczajony, że dzieci długo nie widzi. MI jest trudno podjąć taką decyzję, bo 24 godziny na dobę są pod moją opieką. I to powoduje chęć odpoczynku ale też jest przyczyną tego, że bez nich jest jakoś tak źle. Tydzień to faktycznie dużo. Dzięki za komentarz!
Zostawiliśmy 5-cio miesięczną Nikolę z moją mamą i wyjechaliśmy na Chorwację. Kontakt z mamą jedynie smsowy i to też w granicach rozsądku, przeżyliśmy i… polecamy każdemu. Niesamowity odpoczynek od rzeczywistości, który powinien zapewnić sobie każdy rodzic. W tym roku wyjeżdzamy z córką, ale na pewno znajdziemy choć weekend, by wyjechać gdzieś ze znajomymi. Namawiam każdego! Zapraszam do mnie, gdzie pisałam jakiś czas temu o naszych wakacjach bez dziecka 🙂 http://www.optymistycznie.eu
W końcu jakiś inny głos 🙂 Wpadnę, dzięki za komentarz.
Chyba też ciągnęły dzieci ze sobą na każdą wycieczkę. Szkoda, żeby nie widziały niektórych miejsc, które zachwycają swoim urokiem.
Racja. Chociaż jakby były starsze to by było łatwiej im pokazać świat, bo w ich wieku to za dużo nie będą pamiętać, a główne zainteresowania to zabawa, a nie zwiedzanie 😉
Ale jak je przyzwyczaisz od małego to jak już będą większe to nie będą miały z tym problemu 🙂
Coś w tym jest 🙂
Zostawiłam najdłużej na 18 godzin (tak liczyłam :D) i myślałam tylko o nich. Teraz Julka jest na 2 dniowej wycieczce a mi jakoś tak dziwnie 🙂 Jeśli chodzi o taki dłuższy wyjazd myślę że 2-3 dni dałabym radę ale tylko wtedy kiedy moje dzieci byłyby pod opieką mojej mamy 🙂
Właśnie- u mnie też dwa dni wchodzi w grę i tylko pod opieką dziadków. Ale taka kolej rzeczy- potem będziemy musiały się przyzwyczaić do dłuższych wyjazdów naszych dzieci… I to bez nas 😉
Wydaje mi się, że nam zabrakłoby odwagi. Jeszcze nie jesteśmy gotowi na takie rozstania, a może nie jesteśmy tak zmęczeni? Najwspanialsze wakacje to takie spędzone razem <3 By móc oglądać radość na tych maleńkich buźkach przy każdej nowej atrakcji.
Uśmiech dzieci w trakcie wspólnego urlopu- bezcenny 🙂
Dzieci są z nami zawsze. Ale raz do roku z mężem jeździmy sami, zwiedzamy dużo w bardzo krótkim czasie. Są to bardzo intensywne wycieczki, nigdy byśmy tyle nie zobaczyli, gdyby były z nami dzieci. Wycieczki rodzinne to inna bajka, inaczej się to planuje.
Masz rację, wycieczki rodzinne planuje się typowo pod dzieci. I sami rodzice mają niewiele czasu dla siebie. A myślę, że to też jest potrzebne.
Byliśmy z mężem kilka dni w Londynie bez dzieci i faktycznie było super. Mieliśmy czas na zwiedzanie, chodzenie po mieście i po przespanej nocy mogliśmy w spokoju zjeść śniadanie i delektować się kawą 🙂 Jednak na wakacje, takie z plażą i leżeniem chyba bym się nie zdecydowała, bo miałabym za dużo czasu żeby myśleć o dzieciach. Chodzenie po górach albo aktywne zwiedzanie do utraty sił przez kilka dni pozwoliłyby mi zapomnieć o dzieciach, tylko czy po powrocie mielibyśmy siłę zająć się dziećmi? 😉
Otóż to Aniu. Jak wyjechać od dzieci to zaplanować tak wyjazd, by nie starczyło czasu na myślenie o nich. A potem nie starczy siły po powrocie na opiekę nad nimi 😉 Kusi ten wyjazd, a przeraża długość. Z kolei mniej dni odpada, bo wyjazd kroi się na jesień, a wtedy to już wolę zainwestować w ciepły kraj… Zobaczymy. Dzięki za komentarz :*
Byłam z mężem w Kenii na tydzień. Do Kenii nie mieliśmy możliwości zabrania dzieci, gdyż są za małe (2,5 roku i roczniak). Odpoczęliśmy jak nigdy. Zbliżyliśmy się do siebie, bo w końcu był na to czas. Dzieci zostały w domu z kochaną ciocią, która je bawiła od rana do wieczora, a w nocy spała z Małym żeby tylko grzecznie spał 🙂 Dzieciaki były mega zadowolone, w końcu ktoś miał dla nich dużo czasu i energii (ciocia nie ma własnych dzieci, a kocha dzieciaki bardzo mocno). Także wszyscy byli zadowoleni. Myślę, że taki urlop był nam bardzo potrzebny.
Madziu, super, że napisałaś. Moje dziewczyny właśnie są w tym samym wieku. A powiedz mi, a starsze dziecko nie było na Was obrażone jak wróciliście? Bo ja się trochę obawiam reakcji starszej po powrocie…
Po pierwsze obiecaliśmy jej przywieźć słonia 🙂 Przywieźliśmy dwa drewniane i do tego sukienkę w słonie. Poza tym była w domu z ciocią, którą uwielbia. Po trzecie Hania ma chorobę lokomocyjną i nie lubi nigdzie jeździć, więc zawsze woli zostać w domu niż gdzieś jechać. W tym przypadku było nam to na rękę 🙂
Dzięki za odpowiedź. Bardzo mi się przydadzą Twoje podpowiedzi 🙂 Miłego dnia :*
Drogie Mamy,
mam dwóch Synków: 3 lata i 20 miesięcy i za 10 dni, w moje 30ste urodziny, wylatuje z mężem na tydzień do Egiptu. Dzieci zostają u ukochanej Babci i też będą miały wakacje od żłobka. Ale nie o tym chciałam napisać. Kto ma dwójkę dzieci w podobnym wieku musi być lekkim egoistą aby przetrwać i nie zwariować 😉
W zeszłym roku chcieliśmy pojechać na wakacje wszyscy razem. Antoni miał 11 miesięcy, Franio skończone dwa lata i długo rozważaliśmy wszystkie kwestie: z dziećmi, bez, z dziadkami może ? Babcia nie chciała jechać, wolała u siebie ich pilnować, my za to bez nich nie chcieliśmy jechać. I wiecie, co zdecydowaliśmy ? Bo zapewne wynik będzie dla Was szokiem 🙂
Młodszy Antoś został z Babcią, a starszy Franek pojechał z nami.
Mogliśmy poświęcić czas starszemu, który do dzisiaj wspomina baseny i lot samolotem (bo już pamięta), co dawało nam poczucie, że nie jesteśmy aż takimi egoistami. A Antoś dostał gorączki kiedy wsiadałam do samolotu i na drugi dzień już był ząb. I w spokoju, nie musząc dzielić się Babcią ze starszym bratem, spędził tydzień w spokoju a nie z nami, w gorącu, gdzie z rosnącym ząbkiem męczyłby się a my razem z nim.
Aniu właśnie. Ja Cię rozumiem, bo mam dziewczyny z różnicą 18 miesięcy i wielokrotnie mówię sobie, że przydałby się odpoczynek. I marzy mi się wyjazd. Choć rozłąka z nimi przeraża. Daj znać po powrocie z Egiptu jak było- jak chłopaki po powrocie zareagują itd 🙂
Oczywiście dam znać, bo często tu bywam i nie sądzę aby to się zmieniło 🙂
My Mamy mamy dużo trudnych decyzji do podjęcia. I ta nie jest łatwa ale trzeba spróbować. Tydzień ?
Dla dzieci nie ma znaczenia, a dla naszego odpoczynku ? Ma 🙂
Pozdrawiam gorąco!
Dzięki Aniu :*
weekend tak ale na dłużej chyba nie jestem jeszcze gotowa hahahaha
Otóż to- mama musi być na to gotowa, bo inaczej nici z przyjemnego wyjazdu hehehe 🙂
Gdy Lena miała niespełna 3 lata wyjechaliśmy na tydzień do Turcji. Przyznam szczerze że wypoczęliśmy, ale także codziennie pojawiała się obawa, zmartwienie czy u małej wszystko w porządku. Codziennie dzwoniliśmy, ale mała nie chciała z nami rozmawiać. Na szczęście teściowa nas uspokajała że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Gdy wróciliśmy dziecko traktowało nas jak obcych … nie do poznania, nie chciała się przytulić, dopiero po kilku godzinach, gdy otrzymała od nas prezent zmieniła nastawienie. Przeżyłam szok! Nie było nas tydzień, a dziecko zapomniało że jesteśmy jej rodzicami? A może obraziła się na nas że ją zostawiliśmy? Teraz to tylko domysły bo sama nie była nam w stanie tego powiedzieć.
Gdybym miała ponownie wyjechać zastanowiłabym się kilka razy czy to dobry pomysł na wyjazd bez dziecka w takim wieku.
buziaki :*
Dzięki za ten komentarz, bo pokazuje też drugą stronę medalu. Buziaki
Mam dokładnie takie same odczucia jak Twoje! Zaplanowaliśmy więc z mężem lipcowe wakacje (my plus synowie) i wrześniowy wyjazd z dziećmi i z dziadkami ;-). Dzieci na miejscu, wsparcie pod ręką, wolne wieczory – oczyma wyobraźni widzę bajkę… ale to będzie nasz pierwszy raz, więc zobaczymy 😉
Trzymam kciuki, aby było bajecznie 🙂
Ja chyba przyszyłam sie stalowymi nićmi do swoich agentów i nawet na noc nie zostawię. Jeszcze do tego nie dojrzałam a oni? W nocy nie tolerują nikogo nawet taty więc temat się zamyka, mama musi być.
Mama jest niezastąpiona 🙂
Nie ma co patrzeć na innych 🙂 Różnica między naszymi dziewczynkami to niecałe dwa lata więc początki łatwe nie były – teraz 4,5 latka i 2,5 latka. Kiedy młodsza miała 4 miesiące na 4 dni polecieliśmy do Włoch, chcieliśmy by starsza coś miała z „wakacji”, coś zobaczyła i pobyła tylko z rodzicami i … żałowałam już od samego pojawienia się na lotnisku. Mąż również. Teraz wszędzie jeździmy razem ale myślę, że jeszcze wrócimy do tematu weekendu bez dzieci ale raczej takiego w górach bądź mieście.
Dzięki za Twój komentarz Madziu 🙂
Moja znajoma z powodzeniem uskutecznia metodę tygodniowych wakacji z dziadkami. Jej rodzice są zachwyceni, że mają wnuczka tylko dla siebie, a ona z mężem mają te 7 dni bez malucha. Czy ja bym wytrzymała tyle? Na razie na pewno nie, bo mój synek jest za malutki, ale za 3 lata kto wie 😉
Grunt to robić coś w zgodzie ze sobą. Ja póki nie upewnię się, że to jest dobre wyjście to z naszego wyjazdu nici 😀
Ja bym chciała pojechać tylko z mężem na wakacje. Chociaż na długi weekend 😛 Może jak Fi podrośnie troszkę, bo na razie tylko na jedną noc zostawał bez rodziców.
Trzymam kciuki, by się udało 🙂
Dzieci nie mam, ale rodzice mnie i moje rodzeństwo zawsze zabierali ze sobą. Mam z tego okresu dużo zdjęć i fajne wspomnienia. Wiadomo, nie wszystko pamiętam, ale bardzo cieszę się z tych wspólnych chwil. Teraz nie mam czasu na wakacje z rodzicami…
Pozdrawiam cieplutko! 🙂
Pozdrawiam, dzięki za komentarz 🙂
My co roku wyjeżdżamy bez dzieci. Zazwyczaj dzielimy urlop: pół z dziećmi, pół bez. Syn został na tydzień pod opieką dziadków gdy miał 5m-cy, córka gdy miała 7m-cy(wtedy pojechaliśmy tylko z synem, żeby zrekompensować mu rewolucję w domu po narodzinach siostry). Przeżyły, my też.Nic im się nie stało, wiedziałam, że są pod dobrą opieką. Co więcej od czasu gdy każde skończyło 2lata, spędzają pół wakacji (co najmniej) u dziadków, którzy mieszkają ok 300km od nas. Nie narzekają, wręcz przeciwnie nie mogą się doczekać. Sytuacja jest też oczywiście wymuszona trochę życiem, bo przecież nie mamy w pracy urlopu na 2 m-ce. Nie uważam, jednak żebym robiła im krzywdę, czy coś podobnego, a wręcz odwrotnie. W tym roku syn jako 6latek poszedł do pierwszej klasy i pojechał na tygodniową zieloną szkołę – sam chciał jechać, nie marudził, nie bał się. Poradził sobie i już zapowiedział, że za rok też jedzie. Uważam, nie, jestem przekonana, że dzieci świetnie sobie bez nas radzą, nawet te małe, to my je od siebie uzależniamy, a później jest trudniej i nam rodzicom, i dzieciom, się uniezależnić. Nie powiem, że to łatwe, gdy pierwszy raz zostawiałam dziecko u dziadków napisałam teściowej kilkustronnicowe instrukcje co, jak i kiedy robić; gdy zostawiałam dziecko w żłobku, choć ono nie narzekało, to ja miałam łzy w oczach, itp. Nie wspomnę już, że takie wyjazdy tylko we dwoje dobrze robi dla małżeństwa. Warto na chwilę wyjść z roli mamy i taty, i byc tylko mężem i żoną, bo nawet jeśli zabierzecie na urlop dziadków, to nie to samo. Skoro więc mąż wyraża taką chęć, to może warto go posłuchać, może coś więcej za tym stoi.
Nie wszędzie też warto dzieci zabierać, my wyjeżdżając lubimy zwiedzać, zobaczyć jak najwięcej, rzadko leżymy przy basenie, dla małych dzieci takie ganianie to męczarnia, nie przyjemność. Nasze i tak nieźle dają radę, choć będąc z nimi staramy się tak ułożyć „program”, żeby była równowaga, a dzieci były zadowolone..
Ale się rozpisałaś ale nie sposób się z Tobą nie zgodzić! Śmiem twierdzić, że praktycznie mnie przekonałaś 🙂 Dzięki za komentarz!
No trochę mnie poniosło, ale trudno mi było zebrać wszystkie arugmenty w jednym zdaniu:)
Ja tak szczerze to nie wyobrażam sobie 🙁
Chociaż na pewno przydałaby Nam się chwila totalnego „nicnierobienia” to jednak GŁOWA nie pozwoliłaby mi się cieszyć z takich wakacji…
Oczywiście – dziadkowie to jak drudzy rodzice i kochają tak samo i troszczą się i rozpieszczają jeszcze bardziej, ale to zawsze tylko DZIADKOWIE.
W razie choroby, w razie jakiegokolwiek nie daj Boże WYPADKU – będąc tak daleko nie byłoby możliwości natychmiastowego powrotu tak o- na telefon !
Po drugie bałabym się też o Nasze bezpieczeństwo.
Bo jak samolot spadnie, bo teraz tyle tych terrorystów, bo jak jakaś egzotyczna choroba Nas dopadnie – co wtedy z dzieckiem?
Sierotka? I nawet nie będzie Nas pamiętać?
O nie!!! ;(
Ja wiem, że to są te najczarniejsze scenariusze i powinnam popukać się w głowię !
Jednak takie SYTUACJE mają miejsce, zdarzają się – i człowiek nie myśli o tym aż do momentu, w którym spotka to kogoś bliskiego, albo jego bezpośrednio.
Ostatni tragiczny i bardzo przykry przykład:
Jechał dziadek z wnukiem autem, zasłabł za kierownicą, zjechał, rozwalił auto i „zabił” wnuka na miejscu.
Dziadkowi nic poważnego się nie stało
…
PS. Kornelii nie zostawiłam jeszcze NIGDY na dłużej niż kilka godzin 🙂
Obowiązkowo każdego roku wyjeżdżam na tygodniowe wakacje z Ukochanym , bez dziecka. I każdego roku nie mogę się doczekać tego tygodnia i za nic w świecie z tego nie zrezygnuję. Poza tym bardzo dużo podróżujemy z Dzieckiem i oboje bardzo to lubimy. Ale najpierw byłam żoną , a potem matką i nigdy o tym nie zapominam. Żeby przypadkiem INNEJ nie przyszło do głowy Ukochanemu o tym przypomnieć ….
To dość smutne, że dziadków zabiera się na >wakacje< , by zajmowali się dziećmi – a obserwuję to nagminnie. Kiedy zastanawiałam się kilka lat temu czemu para młodych ludzi targa ze sobą do Chorwacji rodziców, spod kurateli których się w końcu wyzwolili po latach, nagle przyszło oświecenie: no przecież do opieki nad dzieckiem!
Czy nie lepiej zorganizować sobie wakacje z inną "dzieciatą" parą i opiekować się dzieciakami na zmianę?
Ja trafiłam w tym roku na pomysł genialny, a przynajmniej tak mi się wydaje 😛 Są miejsca w których mozna jechac i dziećmi zajmują sie osoby za to odpowiedzialne. Maluchy bawią się z innymi dziećmi a rodzice moga w tym czasie odpoczywać. Kontrolując mimo wszystko sytuację. Może to jakies wyjście. Słyszeliście o Klubie Przyjaciół Itaki i wakacjach ze Scooby Doo?
Super sprawa i sądzę, że jak już jedno biuro z czymś takim wyjdzie do klientów, to inne z czasem również pomysł podchwycą.
Małe dzieci pozostawiane przez tydzień bez obecności rodziców (szczególnie mamy) doświadczają rozłąki jak porzucenia. I choć nie wszystkie maluchy to okażą, to każdego dziecka jest to bardzo trudne przeżycie. To, że dziecko cieszy się na nasz widok (powrót) i powtarza, że z „ukochaną babcią/ciocią” było fajnie, nie oznacza to, że nie emocjonalnie nie doświadczyło rany.
Pracuję jako terapeuta z dorosłymi, których rodzice opuszczali na dłuższe i krótsze okresy.
Odradzam.
nie mamy takiej możliwosci zawsze 24 h na dobe mamy córcir przy sobie nie ma nam kto zostac tzn sa dziadkowie ale moi rodzice sami wymagaja opieki a meza…. nie poczuwaja sie do bycia dziadkami ale nam to nie przeszkadza zawsze z nimi jezdzimy:)