Dzieci potrafią dać w kość. Czasem przyczynią się do bólu głowy, czy też z nerwów jako rodzic nieraz odczuwałam ból brzucha. Innym razem uszy mi więdły, gdy słyszałam niekończące się krzyki. Kiedy indziej powiedziały o jedno słowo za dużo i żal przeniknął matczyne serce. Różnie to bywa, a jedno jest pewne- nie zawsze jest tak, jak sobie wymarzymy.
Widzimy często winę w dzieciach, czy jednak potrafimy też zobaczyć ją w sobie?
Muszę się Wam przyznać, że jako rodzic wciąż zdarza mi się nawalić. Myślę, że porażki są wpisane w samo bycie mamą. I nie wstydzę się tego, że bywa inaczej niż przewidziałam to w mojej wizji.
ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ Z TEGO, ŻE JESTEM CZŁOWIEKIEM
Uczę moje dzieci prawidłowych zachowań, mówienia tak, by nie raniły innych oraz ich nie oceniały. A tymczasem w przypływie złości zdarzy mi się powiedzieć o TO jedno słowo za dużo. Zrobić przykrość, a potem odczuwać z tego tytułu dyskomfort.
DROGA MAMO- TO NORMALNE
Chcę Ci powiedzieć, iż normalne jest to, że się starasz, a czasem nie wychodzi. Normalne jest to, że odczuwasz zmęczenie i czujesz się bezsilna wobec trudności, jakie pojawiają się na Twej matczynej drodze. To normalne, że czasem odczuwasz większy ciężar i gorzej sobie radzisz z jego udźwignięciem. O ile to zdarza się raz na jakiś czas to mogę Cię zapewnić, że to jest NORMALNE.
Ja też nieraz miałam ochotę zamknąć się w łazience i nie wychodzić, bądź zakryć sobie uszy poduszką i udawać, że nie słyszę kłótni córek. Może tak powinnam własnie zrobić. A zamiast tego czułam mieszankę złości, znużenia i z tym ładunkiem emocjonalnym szłam do moich dzieci. I wtedy było jeszcze gorzej.
Zamiast uspokojenia- dokładałam kolejne emocje, z którymi moje dzieci musiały sobie radzić. A poradzenie sobie z nimi wcale nie jest takie proste…
KAŻDY NAWALA
Czas powiedzieć sobie jasno: każdy czasem nawala. Pełnimy wiele obowiązków w naszym życiu, spełniamy różne role i ciężko być nieomylnym w każdej z tych dziedzin. A bycie mamą to bardziej odpowiedzialna rola, niż bycie pracownikiem, córką, czy żoną. Odpowiadamy za kogoś, kto dopiero uczy się dosłownie WSZYSTKIEGO.
Oczywiście, musimy dążyć do tego, by wpadek rodzicielskich było jak najmniej, ale nie możemy wykluczyć tego, że będą się zdarzać… Nie jesteś złym rodzicem, a po prostu jesteś tylko człowiekiem.
NIE ZAWSZE JEST ŹLE
Kiedy nadchodzą gorsze chwile to mamy tendencję do dramatyzowania (tak- my mamuśki ;)). Czujemy się źle, obwiniamy się za całe zło świata. Dajemy sobie miano „złej matki”. Nie zrozum mnie źle- to dobrze, że widzimy nasze złe uczynki i odczuwamy z tego tytułu rozżalenie. Ale nie możemy w tym stanie tkwić, bo to do niczego nie prowadzi. No może jedynie do migreny i wspomnianego wcześniej bólu brzucha.
Są przecież chwile, gdy dobrze reagujemy na złe zachowania naszych dzieci. Wykazujemy się cierpliwością, zrozumieniem i życzliwością. Tłumaczymy, zamiast krzyczeć. Próbujemy zrozumieć, zamiast obwiniać. W takich chwilach możemy czuć się dumni. I takie chwile trzymajmy jak najdłużej w naszej pamięci, bo one dają siłę, by postępować słusznie, gdy znów nadejdzie burza.
TWOJE ZŁE ZACHOWANIE MOŻE PRZYNIEŚĆ DOBRE SKUTKI
Kiedy reagujesz w niewłaściwy sposób to nie załamuj się. Może to być okazja, by przekazać dziecku wartościową lekcję.
Gdy zdarzy Ci się krzyknąć: „Dość tego!”, „Zniszczyłeś to specjalnie, nie chcę Cię widzieć”- to wiadomo, że nie możesz być dumny z siebie. A słowa wypowiadane w przypływie złości płyną szybciej, niż pracuje mózg. I dopiero po czasie dociera do nas, co tak naprawdę zrobiliśmy…
Mam kilka takich sytuacji za sobą. Pamiętam ten ból w sercu, tą złość na siebie i smutek, że tak potraktowałam swoje dzieci. Czułam się bardzo źle i bałam się, że te przykre doświadczenia zostaną przez moje dzieci zapamiętane. Bałam się, bo czułam, że je zawiodłam. Miałam chronić, a je zaatakowałam.
TAKA SYTUACJA TO SZANSA NA…
To, by pokazać, że my też jesteśmy ludźmi i mamy gorsze dni. Te chwile nie muszą być dla dzieci niekorzystnymi doświadczeniami, a mogą stać się niezwykle cenne. Nasze nie do końca poprawne, ale ludzkie reakcje wychowawcze powodują, że dzieci muszą stawić czoła trudnym sytuacjom. Rozwijają nowe umiejętności- starają się zachować spokój, gdy samym rodzicom nie bardzo to wychodzi.
Kiedy Lila widzi, że jestem zdenerwowana to znalazła sposób na to, by radzić sobie w takiej sytuacji. Nie muszę nawet krzyczeć, czy być zła- wystarczy, że jestem „nieswoja” i smutna z powodu jakiejś sytuacji. Wtedy podchodzi do mnie i mówi: Mamo! Chodź się pomodlimy. To jest dla mnie sygnał, że ona widzi. Widzi moje emocje i znalazła sposób, bo obserwowała jak ja nieraz radziłam sobie w trudnych dla mnie momentach. Taką wyniosła lekcję. Pewnie i dla siebie na przyszłość.
JEST JEDNO „ALE”
Dzieci mogą wynieść pozytywną lekcję nawet w takiej sytuacji, ale jest jeden warunek. Muszą zobaczyć, że po każdej takiej sytuacji przepraszasz i łagodzisz konflikt. Dzięki temu uczą się, że co prawda dochodzi do nieporozumień i kłótni. Jednak możliwa jest naprawa i jest szansa, że wszystko wróci do normy. To daje im poczucie bezpieczeństwa. Zaufanie nie zostaje nadwyrężone, a w przyszłości łatwiej im będzie łagodzić sytuacje kryzysowe.
Tak wiele nauki z jednej przykrej sytuacji.
Co jeszcze istotne:
Dzieci uczą się, że ich postępki wywierają wpływ na emocje i zachowania innych ludzi. I wreszcie, ponieważ widzą, że wy nie jesteście idealni, nie wymagają perfekcji od samych siebie*.
Oczywiście mówimy tu o incydentalnych sytuacjach, gdy puszczają nam nerwy, a nie regularnym maltretowaniu czy to fizycznym, czy psychicznym. Mam nadzieję, że rozumiesz w czym rzecz.
Zatem, gdy zdarzy nam się sytuacja, z której nie do końca nie jesteśmy dumni to pamiętajmy, że dziecko może wynieść z niej dużo więcej.
To tylko od nas zależy.
*Grzeczne dziecko. Poradnik dla mądrych rodziców. Siegel Daniel J., Bryson Tina.
JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY:
- podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
- pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
- zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco)
- dołączysz do nas na Instagramie