Napisała do mnie ostatnio Kasia, bardzo przejmującą wiadomość zresztą. Za jej zgodą publikuję ją, bo bardzo jestem ciekawa Waszego zdania. A moje wkrótce poznacie…
„Hej Magda. Czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu i już dawno chciałam napisać tą wiadomość. Może od razu przejdę do sedna. Chodzi o moje dzieci, ale też i o mnie i męża. Co do męża…
Jakiś czas temu dowiedziałam się o jego zdradzie. Miałam mocne dowody i nawet się zbytnio nie wypierał. Wywaliłam go z domu, nie chciałam z nim być, bo zupełnie już mu nie ufałam…
Ale… Dzieci. Mamy trójkę. Lidia jeszcze malutka- prawie 2 latka, Gabryś ma 4 lata i Oleńka- 7 lat. Dwójka starszych bardzo przeżyła wyprowadzkę męża. Dużo płakali, chcieli żeby wrócił. Lidka jeszcze niewiele rozumie ale mówiła od czasu do czasu „tata” i pokazywała na drzwi.
Było mi ciężko, bo nagle zawalił się cały mój świat. Nic nie było takie same. Wieczory spędzałam sama- oczywiście po ogarnięciu trójki dzieci to padałam ze zmęczenia. Mąż zamieszkał u teściów i co jakiś czas zabierał dzieci na weekend. A ja wtedy czułam się jeszcze bardziej samotna.
Nie potrafiłam dojść do siebie, zmierzyć się ze swoim rozczarowaniem i straconymi latami. Mąż deklarował, że zerwał kontakty z kobietą, z którą mnie zdradził. Chciał wrócić. Obiecywał, że już nigdy więcej…
Ja nie radziłam sobie bez niego finansowo, byliśmy w separacji. Postanowiłam dać mu drugą szansę.
Trwa to już prawie rok. Żyjemy obok siebie, pod jednym dachem. Dzieci cieszą się, że tata z nami mieszka, ale starsza córa dopytuje też dlaczego chodzę taka smutna?
Bo nie potrafię. Nie potrafię już zaufać, każdy telefon od koleżanki przypomina mi o zdradzie. Każdą informację jaką mi przekazuję traktuję jak potencjalną nieprawdę. Przecież tyle czasu mnie okłamywał.
Poświeciłam się dla nich- dla dzieci, dla ich dobra.
Ja nie jestem szczęśliwa i chyba już nie będę…”.
Długo zastanawiałam się co odpisać Kasi, ale zdałam sobie sprawę z tego, że powinnam postawić się na jej miejscu- co ja bym zrobiła?
Dla dobra dzieci…
Naprawdę uważasz, że patrzenie na to jak rodzice się nie szanują, nie kochają, a są z sobą, bo tak trzeba jest najlepsze co możesz dać swojemu dziecku?
Jakie ono będzie mieć wzorce w przyszłości? Będzie myślało, że to normalne, iż rodzice się nie przytulają, warczą do siebie, nie są mili. Nie będzie znało innego wzorca…
Zawsze trzeba próbować
Spróbować zawsze trzeba wyciągnąć ręką, bo w końcu posiadanie dzieci to też odpowiedzialność. Udać się na terapię- owszem. Ale jeśli obie strony tego chcą, jeśli obie strony chcą naprawić związek.
Nie róbmy tego tylko dla dzieci. Bo to też nasze życie- może zabieramy sobie szansę, by być szczęśliwym z kimś innym.
Opowiem Ci moją historię
Jeszcze w epoce przed dziećmi byłam w związku- bardzo zakochana. Po czym okazało się, że mój chłopak mnie zdradził. Całował się z inną dziewczyną- i jak utrzymywał do niczego innego miedzy nimi nie doszło.
Postanowiłam dać mu szansę- po czym nieraz tego żałowałam. Zamieniłam swoje i jego życie w piekło. Miałam podejrzenie, że mnie znów zdradza na każdym kroku. Przepłakałam wiele nocy. Ale zaufanie w pełni nie wróciło.
Każdy dostaje kredyt zaufania
Mój był nieodnawialny. Dzięki temu doświadczeniu wiem, że nie jestem takim typem człowieka, który jest w stanie wybaczyć zdradę (a co dopiero taką zaplanowaną). Wiem, że nie chciałabym tego koszmaru przezywać jeszcze raz- i wciągać w niego jeszcze dzieci.
Oczywiście dla nich zawsze warto próbować ale jest pewna granica- granica nie do przekroczenia. Każdy z nas czuje czy związek daje mu szczęście. Dzieci tkwiące w nieszczęśliwym związku nie są ślepe, nie są głuche. Czasem lepiej im tego oszczędzić.
Dlatego tej jednej rzeczy nie zrobiłabym dla dzieci- nie zostałabym dla ich dobra z partnerem, który mnie zdradza. Jeśli czułabym, że nie da się odbudować zaufania.
A Ty jakie masz zdanie?
*Prawa do zdjęcia Donnie
Na własnym doświadczeniu wiem, że życie w związku z kimś, z kim tak naprawdę nie chcemy być jest po prostu błędem. Moi rodzice nie sa szczęśliwym małżeństwem, z nie wiadomych dla mnie powodów, czy zwykłe niezgranie, czy jakieś wydarzenie na to wpłynęło. Ale na pewno wiem, jak to jest wychowywać się w takiej atmosferze. Moim wzorcem było to, że woleli robić większość rzeczy oddzielnie. Tata chował się przed mama, byle by jak najmniej czasu spędzać razem, a mamie to nie przeszkadzało, też wolała co innego, niz czas spędzony z mężem. Ciągłe kłótnie, gęsta atmosera – to mi sie z nimi kojarzy. Gdy warunki na to pozwoliły, to zamieszkali w osobnych pokojach. Zero miłości, nic… Dopiero związek z moim obecnym narzeczonym, pokazal mi, ze moze byc inaczej. Jak ważne jest przytulenie, czy buziak od drugiej osoby. Teściowie są idealnym przykładem na to, że małżeństwa z 25-letnim stażem mogą być szczęśliwe. Jak się ich obserwuje, to aż się zazdrości. Pełno małych gestów, a tak bardzo obrazujących ich miłość. Związek z uczucia, a nie z rozsądku to podstawa! Oboje z narzeczonym twierdzimy, że pomimo tego, że rozstanie byłoby bardzo dużym przeżyciem dla naszej córki, to i tak lepsze byłoby od życia w kłamstwie i złudzeniach.
Warto pracować nad zwaiazkiem wlasnie czy to z pomoca specjalisy czy poprostu razem ustalić jakies zasady by to zaufanie mialo szanse wrócic Mam cudownego meża i musało by go chyba porazić pradem by coś takiego zrobił Lena by się zaplakała bez taty on po 8 godzinach pracy musi pierwsze z nią się pobawic ona mu swój dzien streszcza on jej swój wiec ja się nie dziwie że zrobiła to dla dzieci jak znam siebie też pewnie bym podobnie postapiła ale nie można żyć w zawieszeniu Warto walczyc o to co było i dla czego tak się stalo że zdradził to jest bardzo trudna sytułacja i nie do konca jestem obiektywna Rozmowa qyjasnienie przeszłosci od tego trzeba zacząc bez dzieci rozmowa nie kłutnia Mam brata który wiwina podobny numer ale się rozstali i dziecko najwiecej na tym cierpi bo miało pełna rodzinę a teraz tego nie potrafi zrozumieć mimo tlumaczenia ma żal do calego świata
Post spada mi jak grom z jasnego nieba … nie pierwszy raz i znając mbie nie ostatni … może teraz jest spokojniej jednak od 3 lat domniewam o zdradzie od pół roku wiem ze była prawda a mamy prawie 3 i 5 latka. Czytać ze tylko dla dzieci hest łatwiej…. jednak zostawić żyć samemu dac radę już nie koniecznie. Tylko dla dzieci ? Wydaje mi się to bujda? Przynajmniej ja bym chciała choć ta druga strona pomimo ze starała się o powrót to chyba z innych pobudek już miłość rodzina i TP. I co teraz… zucic ? Bo to nie to ? A dzieciom co powiedzieć… Niestety mam już rakieta foswiafxczebie za sobą i chyba wolę próbować do skutku… może jestem tchórzem … to prawda… Ale ich płacz rozpacz frustracja jest nie na moje siły. Jeśli ktoś więcej jak jestem otwarta na rady
Na własnym doświadczeniu wiem, że życie w związku z kimś, z kim tak naprawdę nie chcemy być jest po prostu błędem. Moi rodzice nie sa szczęśliwym małżeństwem, z nie wiadomych dla mnie powodów, czy zwykłe niezgranie, czy jakieś wydarzenie na to wpłynęło. Ale na pewno wiem, jak to jest wychowywać się w takiej atmosferze. Moim wzorcem było to, że woleli robić większość rzeczy oddzielnie. Tata chował się przed mama, byle by jak najmniej czasu spędzać razem, a mamie to nie przeszkadzało, też wolała co innego, niz czas spędzony z mężem. Ciągłe kłótnie, gęsta atmosera – to mi sie z nimi kojarzy. Gdy warunki na to pozwoliły, to zamieszkali w osobnych pokojach. Zero miłości, nic… Dopiero związek z moim obecnym narzeczonym, pokazal mi, ze moze byc inaczej. Jak ważne jest przytulenie, czy buziak od drugiej osoby. Teściowie są idealnym przykładem na to, że małżeństwa z 25-letnim stażem mogą być szczęśliwe. Jak się ich obserwuje, to aż się zazdrości. Pełno małych gestów, a tak bardzo obrazujących ich miłość. Związek z uczucia, a nie z rozsądku to podstawa! Oboje z narzeczonym twierdzimy, że pomimo tego, że rozstanie byłoby bardzo dużym przeżyciem dla naszej córki, to i tak lepsze byłoby od życia w kłamstwie i złudzeniach.
Prawda. Nigdy nie zostałabym z mężczyzną który mnie zdradza dla dzieci.
Popłaczą. Potęsknią. Kiedy jednak będą starsze zrozumieją dlaczego tak się stało.
Dzieci widzą i czują smutek mamy, więc zostanie na siłę z kimś takim jest krzywdzące nie tylko dla ów kobiet ale i dla dzieci.
Masz rację- długofalowo patrząc to większą krzywdę robimy dzieciom, gdy zostajemy z kimś kto nas unieszczęśliwia.
Sama przeżyłam taką sytuację i z autopsji pisze dziewczyny , że warto być szczęśliwym. Miałam taka sytuację 2 razy i w końcu stwierdziłam, że sama muszę sprawić ze z checia spojrze na siebie w lustrze. Zasluguje aby być z kims kto mnie szanuje. Niestety dalam ojcu moich dzieci szanse -Trwało to 6 miesięcy, ale wpadłam w depresje, postanowiłam cos ze sobą zrobić. Pogonilam faceta i teraz dzieci maja frajde bo jeżdża raz do taty i do mamy, maja więcej zabawek i więcej atrakcji. Ja bylam sama ale jeszcze z 7 miesięcy do momentu znalezienia pracy. Odkad mam prace, mam faceta z którym wszyscy już mieszkamy. Traktuje dzieci jak swoje a one go uwielbiają, nawet w swoim domu pokoje wymalowal w ulubione kolory dzieci. najmlodsza 5 letnia w wigilie powiedziała do niego kocham cie TATO. Jestesmy zaręczeni. Powiem wam, ze warto, warto marzyc – jestem mega zakochana, zycie jest cudowne.
Stenia, dziękuję Ci za ten komentarz. Nawet nie wiesz jak mi był potrzebny w tej chwili. Ściskam i życzę Wam dużo szczęścia :*
wow! gratuluję i podziwiam!! super, że Ci się udało i z pracą i z facetem! bądź zawsze szczęśliwa! przytulasy!
A ja napiszę z drugiej strony… Ze strony dziecka rodziców którzy po wielu sytuacjach życiowych postanowili się w końcu rozwiesic, miałam wtedy lat 17 i szczerze? Jak się tata wyprowadził z domu to byłam najszczesliwasza pod słońcem… Spytacie pewnie dlaczego? A no dlatego że miałam dość awantur, krzykow, patrzenia jak matka zdradza tatę… Było mi jedynie przykro, cholernie przykro że nie mogłam iść z tata… Teraz w dorosłym życiu i mając za chwilę drugie dziecko wydaje mi się że wolałabym odejść od partnera i po prostu być szczęśliwa a szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko
Bardzo przykra historia. Ja osobiście nie mam doświadczenia ale moi rodzice byli w identycznej sytuacji … tzn moja mama. Mama nie była szczęśliwa z tatą po zdradzie ( nigdy , oczywiście az dorosłam mama ze mną o tym nie rozmawiała o tym co sie stalo dowiedziałam się podsluchujac rozmowę) , trwała w tym związku ze względu na mnie. Rodzicie rozwiedli się jak skończyłam liceum i wyjechalam na studia. Szczerze … nic mi nie dało ogladanie warczacych i wiecznie pokluconych rodziców. Z perspektywy czasu uważam, że powinni sie rozstać odrazu po tym jak poczuli że danie sobie szansy nie ma wiekszego sensu. Teraz oboje sa szczęśliwy i zadowoleni z życia i mam dużo więcej radosci ze spędzania czasu z nimi ( po mimo swojej przeszlosci normalnie ze sobą funkcjonują , spędzamy święta razem itp … teraz tez to robia ze względu na mnie i moją rodzinę, wnuki ale teraz jak już nie maja względem siebie zobowiązań i oczekiwań to widzę że nawet ich cieszy swoja obecność). Także z perspektywy dziecka które żyło w takiej rodzinie, nie ma to większego sensu. Ja nie bylam szczęśliwa patrząc na ten związek .
Kochane dziewczyny! nie wiem co bym zrobiła bo nie jestem na jej miejscu. mam jedno dziecko a nie troje. Jednak … skoro już mam wejść „w jej buty” to: 1) dałabym mu drugą szanse bo czemu nie? 2) stroiłabym się jak wariatka wiecie biusty tyłek itp 3) a co byłoby w konsekwencji … taki malutki maluteniuni romansik. Nie żaby od razu łóżko ale takie coś co sprawia, że mamy motylki, że jest miło a co najważniejsze oko by się zaświeciło i wiecie co … nie chodziłoby mi o zemstę tylko takie małe dowartościowanie się bo myślę, że kobieta która jest zdradzana ma niskie poczucie własnej wartości.
cięzka sytuacja…trzeba patrzeć na siebie, na dzieci ale i na tą drugą osobę. ja napewno dałabym drugą szanse. podobno się nie daje, ale co mówi serce? co z dziećmi? jednak bym dała. powiedziałabym, ze ma definitynie zakończyć znajomość z tą kobietą. a jeśli znów bedzie chcial mnie zdradzic..niechmi to powie- mniej zaboli. chyba.