Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że my jako kobiety opiekujące się dziećmi w domu potrafimy już o swoje zawalczyć. Potrafimy się przyznać do tego, że nieraz bywa ciężko i sił nam brak.
Mało tego- umiemy już o tym rozmawiać z partnerem. Dzielić się swoimi troskami, a nawet wymagać, by przejął część obowiązków. Umiemy walczyć, o to, by mieć chwilę wolną. Chcemy oderwać się od rutyny i wymagamy zrozumienia od ojca naszych dzieci.
Chwała nam za to! Dobrze, że nie trzymamy tego w sobie. To najgorsze, co można zrobić. Grunt to nauczyć się mówić o swoich potrzebach i znaleźć wspólnie z mężem/partnerem rozwiązanie problemów.
Z drugiej strony lubimy tak trochę ponarzekać na naszych mężczyzn. To nie pomagają, to wracają zmęczeni z pracy. Nie mają na nic sił, a my przecież wciąż musimy mieć. Nieważne czy to w dzień, czy w nocy. Zawsze w gotowości. A on? Odbębni 8 godzin w pracy i wraca wielce zmęczony. Przecież ma kontakt z ludźmi, nie to co my. Prowadzi ciekawe rozmowy z osobami w jego wieku, a my? Nasz główny temat do rozmów z maluchem to sprzątanie pokoju, proszenie, by zjadł kolejny kawałka kotleta, ewentualnie ciągłe pytanie (jakieś 50 razy dziennie): „Chcesz siusiu?”.
I jak on ma prawo narzekać?!
On miał ciężki dzień?? Chyba nie wie co to znaczy ciężki dzień, myślimy sobie w duchu i pragniemy, by chociaż na dobę zamienił się z nami miejscami.
Przyznam się, że często tak miałam. Narzekałam na niego. Nie doceniałam. Widziałam tylko jedną stronę medalu.
Któregoś dnia opublikowałam na fb, (jak mi się wydawało) zabawną historyjkę o zamianie miejsc. Mąż miał się opiekować dziećmi i po całym dniu był styrany. Cała opowieść TUTAJ. To, co się stało potem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tekst był masowo udostępniany, rozgorzała dyskusja. Jak to my, jako kobiety mamy źle. Każdemu mężczyźnie przydałby się taki dzień, by docenił nasz trud.
I prawda to jest, nie przeczę
Dopiero będąc w czyjejś skórze zrozumiemy, jak bardzo dana osoba ma ciężko. Ojcowie często sobie nie zdają sprawy jakie to obciążenie psychiczne, ale i fizyczne wiążę się z opieką nad dzieckiem. Nie zrozumieją nigdy, gdy tego nie przeżyją sami.
Mojemu mężowi wystarczyły 3 godziny z dziewczynami w domu, bym usłyszała słowa „Podziwiam Cię”. Dlatego dajmy szansę naszym drugim połówkom się sprawdzić. Dajmy szansę zrozumieć. Samym gadaniem nic nie zmienimy. To chyba wiemy z doświadczenia. Im więcej ktoś „smęci” na jakiś temat, tym mniej go słuchamy. Oni już znają nasze narzekanie na pamięć.
A czy my czasem stawiamy się na ich miejscu?
Spojrzałam na siebie. Czy chciałabym faktycznie być jedynym żywicielem rodziny? Czy wiem jaki to stres i odpowiedzialność? Czy chciałabym codziennie wychodzić z rana i wracać wieczorem. Nie widząc swojej rodziny? Powrót też nie należy do łatwych. Żeby tak wrócić i chwilę odpocząć… A tu dwie istotki, które piszczą na wejściu „Tata, tata”. Ciągną do zabawy, nie pytają czy masz ochotę choćby usiąść na chwilę.
To druga strona medalu.
Taka, o której my nie pamiętamy. Kiedy to zrozumiałam? Tata L&L od jakiegoś czasu mówił, że chce zadbać o siebie i zacząć chodzić na siłownię. Kupiłam mu miesięczny karnet. Ucieszył się, bardzo. Poszedł raz. Potem codziennie wracał zmęczony i mówił sobie, że może następnego dnia da radę po pracy pojechać na siłownię. Ale dziś akurat miał stresujący dzień, dużo biegania. Minął miesiąc. To nie tak, że jest zmęczony tylko, gdy ma wrócić po pracy do domu. Ma męczącą pracę. W końcu to do mnie dotarło.
A czy my jesteśmy bez skazy?
Ja na pewno nie. Nieraz ta koszula nie była wyprasowana, choć potrzebował jej do pracy, a obiad nie zdążył się zrobić. Moje obowiązki? Ja też nawalam. Ale siebie zawsze potrafię usprawiedliwić.
Spróbujmy czasem i Jego usprawiedliwić. Oczywiście są tacy, którzy myślą stereotypowo i nie można liczyć na zrozumienie z ich strony. Z tym trzeba walczyć. Jednak jeśli Twój mąż nie należy do tej grupy osób, to przymknij czasem oko na to, jak zaśnie na kanapie po pracy. Może i nie wstaje w nocy do dzieci, może i nie dał z siebie wszystkiego tego dnia. Ale jest tylko człowiekiem. Głową rodziny, która dba o Wasz byt. Jak wstanie to daj mu pobawić się z dziećmi, uwierz mi, że wtedy będzie musiał mieć na to siły ;).
TEN WPIS ZOSTAŁ WYRÓŻNIONY PRZEZ
Piękne zdjęcia. Każda rodzina jest inna, w każdej obowiązki rozkładają się w inny sposób, ale prawda, że odrobina wyrozumiałości działa wyjątkowo kojąco w każdej sytuacji.
Masz rację, że w każdej rodzinie jest nieco inaczej i wyrozumiałość to klucz do sukcesu 🙂
Dlatego warto rozmawiać, łatwo w natłoku spraw i codziennych obowiązków zapomnieć że są dwie strony medalu 🙂 ps. Większy tekst, jak fajnie, od razu lepiej mi się czyta 🙂 dobranoc :*
Asiu, taki był zamysł, dzięki :*
Cudowne zdjecia,Panny juz takie duze,ze sie wierzyc nie chce.Tekst z zycia wziety.Trzeba rozumiec sie wzajemnie choc czasem ciezko nie tylko nam 😉 Najwazniejsze by rozmawiac ze soba o tym co wazne!
Masz rację Natalia, czasem tej rozmowy niestety brakuje.
wzajemny szacunek i rozmowa to podstawa udanego związku. Ale jeszcze ważniejsze, to by zrozumieć, że druga osoba może mieć dzisiaj gorszy dzień. Nie tylko mężczyzna 🙂
Słuszna uwaga!
Masz rację, zawsze jest druga strona medalu i jak ja sobie pomyslę, czy chciałaby codziennie rano znowu (bo przecież przed porodem pracowałam!) wstawać do pracy i nie widzieć córki zaraz po jej powrocie ze szkoły……nie, ja chcę z nią być , mimo, że czasem …jest jak jest 🙂
Bardzo dobrze Cię rozumiem…
Przyznaję 100 % racji. Ojcowie też są zmęczeni,i mają do tego pełne prawo.Jest jednak różnica między wstawaniem o szóstej rano do pracy,czy pada,czy śnieg,a budzeniem się z dzieckiem w ciepłym domu.Czasem są takie dni,że dziecko jest jak anioł ,a my kobiety mamy sporo czasu dla siebie,tylko za cholerę się nie przyznamy o tym mężowi;) Ja widzę jak mój mąż jest zmęczony(do tego bierze chemioterapię,która go wykańcza) a dzieci nie mają dla niego litości,no bo to przecież tata. Mimo to u nas panuje zasada”on 8 godzin w pracy,ja 8 godzin z dzieckiem,a potem opieka jest wspólna”.
Przeczytane. Trzeba czasu żeby to przemyśleć. Szcześciara z Ciebie bo usłyszałaś że podziwia Cię za to . Kiedy on ma katar jest wielce chory gdy ja jestem przeziebiona to mowie trudna przeciez musze sie bawic spiewac tanczyc. On Pracuje a ja 'siedze 'w domu . Pralka sama pierze odkurzacz sam sprzata wiec ja nie mam nic do roboty. Nie powiem pojdzie.z dziecmi na spacer ale czasem ile jest zbednych pytan co ty bedziesz robila? Dlaczego nie chcesz isc bedzie nam latwiej?a ja ja sama ide z dwojka?czasem pytanie co dzis robilas ?rozwala mnie co mialam robic jak nie robie posilku to sprzatam nastawiam pranie . Kiedys uwielbialam czytac kocham ksiazki teraz czytam bajki basnie opowiadania wierszyki rymowanki. Ostatnio kupilam ksiazke postanowilam poczytam sobie ale kiedy?!nie znalazlam w dzien czasu a wieczorem jedyne czego pragne to chce spac. Troche sie zatracilam w macierzynstwie kocham moje dzieci nad zycie i za nic nie zmienilabym ich na cos innego ale bycie z dziecmi to ciagla praca kreatywnosc na najwyzszym poziomie. Trzeba rozmawiac ze soba ale czasem juz brak argumentow.
Myślę, że każda z nas się z czasem zatraca w macierzyństwie. I zaczyna ono przytłaczać, a gdy nie masz jeszcze wsparcia w partnerze to już w ogóle jest ciężko.
Pytania „co robiłaś” są nie na miejscu, bo przecież Ty go nie wypytujesz co robił przez cały dzień w pracy. Tu chyba pomogłoby jedynie to, gdyby został z dziećmi na cały dzień… Ale pewnie to jest też ciężko zrealizować 🙁
A jak idzie na spacer i pyta, co będziesz robiła to powiedz, że odpoczywała. W końcu też Ci się należy. Wiesz co bym jeszcze zrobiła? Ustaliła, że przynajmniej jeden dzień w tygodniu jest dla Ciebie, bez dzieci. Jak wróci z pracy to niech się nimi zajmie, a Ty pójdź na kawę z koleżanką. On niech też ma jeden dzień w tygodniu. Może dałoby radę u Was coś takiego wprowadzić..
Ściskam!
Piękne zdjęcia i mądra treść!
Dzięki :*
Czy narzekamy? zdarza się 😀 na ogół się uzupełniamy 🙂 musieliśmy się nauczyć tej współpracy 🙂
ps. piękne jesienne zdjęcia
To chyba wszystko kwestia „dotarcia się”.
Dzięki Kasiu 🙂
Bardzo dobry tekst! Wygląda na to, że przy takiej pracy wyrosną wam porządne dzieciaki 🙂
Mam taką nadzieję 🙂
Dzięki za komentarz!
Moim zdaniem to jest wspaniałe, że umiesz na problem spojrzeć ze swojej perspektywy, ale także i tej drugiej osoby. Moim zdaniem to jest bardzo rzadka umiejętność i wielu ludziom jej brakuje. Każdy ocenia innych oraz różne sytuacje tylko wyłącznie ze swojego punktu widzenia, a przecież każdy jest inny i dobrze byłoby to zrozumieć:). Pozdrawiam serdecznie Ania.
Dzięki Aniu :*
Świetny tekst! Co prawda nie mam jeszcze dzieci, ale doceniam wszystkie mamy i denerwują mnie teksty w stylu „ta to tylko SIEDZI z tymi dziećmi i całymi dniami NIC NIE ROBI” 😉 Fajnie, że wspominasz także o drugiej stronie medalu – to bardzo ważne pamiętać, że każdy ma swoje problemy, obowiązki, sprawy i nie robić z siebie pępka wszechświata 🙂
Często same odsuwamy mężczyzn od dzieci, a to nic dobrego. A rozmowa i zrozumienie obu stron na pewno zaowocuje
Ilona, wiele w tym racji. Jak rodzi się dziecko to wiele z nas odsuwa mężów od siebie, bo uważa, że lepiej zajmie się dzieckiem…
Myślę, że to wielka sztuka umieć postawić się na miejscu tej drugiej osoby. Jet to jednak niezbędne aby związek prawidłowo funkcjonował.
Co racja, to racja. Opieka nad dziećmi to z pewnością nie lada wyczyn, ale życie ze świadomością, że ,,nie mogę stracić pracy”, z pewnością nie jest też pocieszające.