Spodziewacie się drugiego dzidziusia? Nie wiecie, jak to będzie?
Moja rada: nastaw się na najgorsze! Na cyrk na kółkach, wieczne zmęczenie i niewyspanie.
W najgorszym wypadku- wizja się spełni i łatwiej Ci będzie przetrwać z takim nastawieniem, a w najlepszym- mile się zaskoczysz. W każdym razie mi to pomogło 🙂
Podobno drugie dziecko jest przeciwieństwem pierwszego. Tak słyszałam, choć nie do końca chciało mi się w to wierzyć. Jednak zaraz po urodzeniu Lilki się o tym przekonałam.
I tu zaczynają się porównania 🙂
Laura: pierwszą dobę po urodzeniu przespała
Lila: wciąż czuwała, przyklejona do „fabryki mleka”. Nie dała mi zmrużyć oka i już od pierwszej doby roztaczałam czarną wizję- jak to będzie po powrocie…
Jednak w trzeciej dobie życia Lila zrobiła się nie do poznania- nawet tata L&L stwierdził, że nam córę podmieniono. Bo jak dawała się we znaki- ciągłym płaczem zaraz po urodzeniu, tak w dniu wyjścia ze szpitala była cudownym Aniołkiem. I nie będę przesadzała mówiąc, że tak już zostało 😉
Strasznie bałam się kolek, które gnębiły Laurę przez 3 pierwsze miesiące życia. To była moja trauma. Nic nie pomagało. Młoda potrafiła przez 4 godziny płakać nieustannie i zasnąć dopiero ze zmęczenia. Żadne specyfiki (nawet niemieckie kropelki) na nią nie działały. Chodziłam, tuliłam i płakałam z nią.
A Lila? Może z 4 minuty przepłakała w jednym ciągu. Zero kolek!! Można? Można. Nie pytajcie jak- sama nie wiem ale tak było.
I mój pierwszy strach- odszedł w niepamięć. Pozostał kolejny- wyrzynające się ząbki ale to jeszcze przed nami, więc wolę nie zapeszać.
Inne porównania? Proszę bardzo.
Starsza córa wciąż domagała się uwagi, a jej ulubione miejsce do leżenia- ramię mamy. Lila za to jest bardziej ugodowa. Lubi poleżeć, szczególnie na macie. A ponad wszystko uwielbia obserwować Laurę, która robi przed nią wygłupy.
Już widać, mimo niespełna 5 miesięcy Lilki, że to przeciwieństwo Laury. Moje ubłagane, spokojne dzieciątko. Po pierwszym Żywiole- miód na serce matki.
Nie chcę się jednak łudzić, że tak już zostanie. Jestem wręcz pewna, że młoda przekabaci młodszą na swoją stronę.
Ale do tego czasu mogę delektować się chwilami relaksu z Lilą, gdy Laura ma drzemkę 😉
Ja właśnie tak sobie to wyobrażam i tak się nastawiam na cyrk na kółkach i jakieś szaleństwo 🙂 mam nadzieję że rozczaruję się tak jak Ty choć płeć męska daje mniej nadziei Najbardziej się boje tego żeby Jula z którą jesteśmy mocno związane bo najczęściej tylko we dwie nie poczuła że nie ma już mamy tak jak wcześniej, żeby nie poczuła że przez brak czasu ją odrzuciłam.. ale mam nadzieję że sobie poradzę
Na pewno dasz sobie radę! Choć nie będę Cię czarować, że początki są trudne. Laura też była bardzo do mnie przywiązana i nie mogła się początkowo pogodzić z tym, że tak dużo czasu spędzałam z Lilą. Płacz, lament itd. Ale po miesiącu było lepiej, po dwóch jeszcze lepiej itd. Teraz to już jest przyzwyczajona do tego, że Lilę często trzymam na rękach. Ale zauważyłam, że zrobiła się zazdrosna o dziadków, którzy poświęcają uwagę Lilce 😉
Moja też dała mi nieźle popalić jak była mała, teraz ma już 4 i myslimy o kolejnym dzieciątku, ale na samą myśl już sie boję co to będzie. Niby różnica wieku bedzie sporawa i Martula już dośc duża, ale mimo wszystko czuję niepokój.
Zawsze jakaś obawa jest ale mimo wszystko warto- dla tych małych rączek, cudnego uśmieszku z rana, gdy już poznaje Ciebie. Ehh.. Nawet gdyby Lila okazał się bardziej wymagająca to dalej bym twierdziła, że warto. A skoro Martusia dała popalić to może okazać się, że drugie wręcz przeciwnie. Tego Ci życzę!
Je jeszcze nie mam nawet pierwszego, mimo że już budzi się we mnie instynkt macierzyński i chciałabym mieć swojego maluszka 🙂
Będę zaglądać, na pewno przydadzą mi sie Twoje rady na przyszłość:)
Obserwujemy? http://jjustyys.blogspot.com/
🙂 Z chęcią zerknę do Ciebie i zaobserwuję jak treść mi podpasuje.
Pozdrawiam
aaa kochana, nie pocieszasz, nie pocieszasz 😉 ale faktycznie nastawiam się na huragan z gradobiciem w jednym 😉 więc dzięki na za te pozytywne kopniaki
Mam nadzieję, że u Ciebie też ostatecznie dobrze wyjdzie. W końcu Antoś taki rozbrykany- więc by pasowało 😉
Cudowne są <3 . U nas jest większa różnica 22m. i też się bałam . Po głowie mi chodziło pytanie : Jak ja sobie poradzę ? Udało się choć były i ciężkie chwile ( wyjście do sklepu w kapciach 🙂 )
Kasiu- kapcie też mi są dobrze znane 🙂 Dobrze, że Laura nauczyła się przynosić mi buty, jak mamy wychodzić, bo pewnie częściej by się zdarzało 😉