Taka myśl chodzi za mną odkąd tata L&L skończył tygodniowy urlop.

Był na każde zawołanie Laury, gdy tego chciała i teraz kilka razy dziennie pyta się gdzie jest tata.

Mają wspólne rytuały- to tatuś z nią zawsze wychodzi nad ranem po pieczywo na śniadanie. To kochany tata uczy ją jeździć na rowerku, gdy mama zostaje z Lilką w domu, lub pcha wózek z młodszą siostrą. To on chodził z Lorcią na długie spacery, kiedy mama szykowała potrawy na przyjazd gości na urodziny Laury.

To w końcu tata chodzi z pierworodną na basen, a mama zostaje z Liluszką.

Tata jest od zabawy, a mama… No właśnie?

Poszliśmy w niedzielę razem na spacer. Całą czwórką. Laura na rowerku czterokołowym, trzymała nóżki na podestach, a tata rowerek pchał. Mama, z kolei miała Lilę w wózeczku.

Obserwowałam z boku ich relację. Relację tata- córcia. Oczko w głowie tatusia. Co Lorii powiedziała tak było, gdzie chciała iść tam szli.

Szłam obok i aż przykro mi się zrobiło… Ze mną ona nie ma tyle swobody. Nie ze względu na to, że jej ograniczam z własnej woli. Jak idziemy na spacer to w trójkę. Mam jeszcze młodszą córę na głowie. Jak Lila zaczyna marudzić to siłą rzeczy musimy wrócić do domu, bo sobie z dwiema nie poradzę. I mimo, że Laura czasem chce zostać to musimy wrócić.

To z tatą chodzi na największe place zabaw. Mama z dwiema córami się tam nie pcha. Wybiera te mniejsze, blisko domu. Aby w razie awarii móc szybko ewakuować się do domu.

Zrobił się taki niezbyt fajny dla mamy podział- tata od zabawy kontra wymagająca mama.

Jestem taka- wymagam od mojego dziecka, by słuchało się mnie i nie uciekało na spacerach.

Gdy zaczynała uciekać to dwa ostrzeżenia i wracamy do domu. Musiałam tą zasadę wprowadzić, bo inaczej wcale bym nie wychodziła z domu. Albo musiałabym wybierać- gonić za uciekającą Laurą, a co z Lilą. Zostawić wózek? Czy rozpocząć pogoń pchając wózek równocześnie?

Kiedy wychodzimy we trójkę to są zasady, których Laura się trzyma (jest w zasięgu wzroku, przybiega jak ją zawołam). Z tatą jest inaczej. Tata wychodzi z nią sam na sam. Nie musi się rozerwać.

Zazdroszczę mu tego.

Też chcę być ta „fajna” ! Dlatego wprowadzam nowe zasady! Dwa dni w tygodniu, gdy tata wraca z pracy- to ja zabieram gdzieś Laurę. I pozwalam na więcej. Ma mnie dla siebie.

I choć wiem, że nigdy nie dorównam relacji tata-córka, to jednak chcę się do tego zbliżyć.

Z resztą tak to z czasem jest- mama jest na co dzień, a tata pracuje, więc jest go mniej. Tęskni się więcej i docenia wtedy każdą chwilę bardziej.

A jak jest u Was? Macie podobne dylematy?

Podziel się