Taki dzisiaj post bardziej sentymentalny, bo okazja ku temu jak najbardziej jest.
21 sierpnia, dokładnie 3 lata temu powiedzieliśmy sobie „tak” przed ołtarzem. Ja i mój mąż 🙂
3 dni temu z kolei stuknęło nam 8 lat razem.
Kupa czasu, kupa wspomnień (może „kupa” to w tym momencie to niezbyt trafne określenie jednak…).
Nie będę pisać jak bardzo kocham, choć kocham bardziej niż na początku.
Nie będę pisać jak bardzo jestem wdzięczna, że jest przy mnie.
Nie będę pisać jak bardzo sprawdza się w roli taty i męża.
Nie będę pisać, że nikogo lepszego w życiu bym nie znalazła.
A może będę? Myślę, że należy mu się kilka słów pochwały…. W końcu zasłużył. Nawet jak tego nie przeczyta to słowa te będę zawsze gdzieś tutaj „ku pamięci”.
Nie chcę powiedzieć, że nasze życie to bajka, o nie. Lecz mimo naprawdę ciężkich chwil, które mamy za sobą, czuję,że jesteśmy silniejsi,bardziej bliżej siebie a nie obok.
Było więcej ciężkich chwil, przed zajściem w ciążę. A po urodzeniu Laury wszystko się zmieniło. Mimo, zmęczenia, natłoku obowiązków i wiecznego braku czasu dla siebie (co może być powodem do kłótni) to jednak dajemy radę. Wiemy, że musimy być dla NIEJ i dla SIEBIE.
Mam wrażenie, że mój mąż zrobił się bardziej czuły po urodzeniu naszego maleństwa, teraz to on potrafi podejść i przytulić, a nie tak jak to było „przed”, gdy ja wciąż wisiałam na nim, wpatrzona w niego jak w obraz.
Wcześniej było więcej zazdrości, która powoli nas niszczyła od środka. Na szczęście potrafiliśmy się zmienić i jest jakoś tak lepiej, gdy się wciąż nie wkurzamy o jakieś pierdoły.
Patrząc jak dba o nasze dziecko, czuję się bezpieczna i strasznie szczęśliwa.
Oj mogłabym tak słodzić, zawsze się rozczulam w takich momentach…
Po prostu- dobrze, że jest :*

Źródło: prosens.pl
Podziel się