Chcielibyśmy, aby nasze dzieci czuły się kochane- wiedziały, że mogą na nas liczyć. By miały w nas wsparcie, a nasza relacja kwitła. Jest tylko jeden na to sposób.
CZAS. Tylko dzięki temu, że będziemy im poświęcać wartościowy czas, będą czuły się kochane. Miłość to czas. Żyjemy w takim biegu, że powiedzenie „nie mam czasu” stało się już nagminne. A tak naprawdę to zawsze znajdziesz czas, dla tych których kochasz.
Dla dzieci ten czas jest wręcz niezbędny. I nie chodzi mi o to, by być z nimi fizycznie, 24 godziny na dobę. Jak ze wszystkim liczy się…
NIE ILOŚĆ, A JAKOŚĆ
Kiedy dzieci były młodsze, a ja spędzałam z nimi całe dnie to nieraz łapałam się na tym, że jestem z nimi tylko ciałem.
Odpowiadałam na ich podstawowe potrzeby, bawiłam się bez zaangażowania. Myślami byłam gdzie indziej. Rutyna sprawiała, że człowiek obojętniał.
Dzieci podrosły i poszły do przedszkola. Ilość spędzanego z nimi czasu się zmniejszyła. Pojawiło się pragnienie, by wspólny czas był jak najbardziej wartościowy. Szczególnie, że jako rodzice musimy też wymagać od naszych dzieci, by wyrosły na odpowiedzialnych dorosłych. Nie chciałam jednak występować wciąż w roli „policjanta”. A miałam wrażenie, że tak właśnie się dzieje. Obowiązki, wymagania, uczenie odpowiedzialności. Jak przy tym starać się być blisko i wspierać?
Jak pogodzić chęć bycia w bliskiej relacji z maluchem i konieczność stawiania wymagań?
Powiem Ci jak.
POZWÓL SOBIE NA LUZ
Rodzice często mają problem z tym, by „wyjść z roli managera”. Wciąż instruujemy dzieci w dobrej wierze, upominamy , wygłaszamy w ich obecności mądrości. Jednak czy potrafimy wyluzować, czy zdarzają się takie chwile? Jeśli nie to koniecznie trzeba to zmienić.
Silna więź może zostać stworzona tylko w chwili, gdy okazujemy zainteresowanie, spędzamy czas, pozwalamy na błędy. A nie kiedy wciąż upominamy.
Dlatego tak dobrze wprowadzić nieco więcej luzu w relacjach z dzieckiem. Kiedy sprzątacie- włączcie głośno muzykę i poruszajcie się w jej rytm.
Dzieci uwielbiają swobodę i nie mogą być wciąż ściśnięte w wąskich ramach. Muszą mieć trochę luzu, a od kogo mają się tego nauczyć, jak nie od swoich rodziców?
JAK TO ZROBIĆ?
Praca, zobowiązania, szkoła, przedszkole i wszechogarniający stres. Na dodatek ta kobieca natura, która stawia na zadaniowość. Pędzimy od rana, by być na czas. Ja sama wiem jak to jest, bo Laura ma prawie codziennie na 8 do szkoły. I prawie codziennie z rana nie jest z tego faktu zadowolona.
Ciężko wtedy wyluzować. Ciężko ukoić jej nerwy, gdy moje zaczynają być w strzępkach. A kiedy codziennie ta sytuacja się powtarza to jedynie co może nas uratować to… LUZ.
Nie żartuję. Gdybym miała poranne narzekanie i nieraz płacz brać do siebie to bym Lorcie natychmiast wypisała ze szkoły. Ale tak bym musiała robić ze wszystkim. Bo wszystko z początku jest trudnością. A ja i tata L&L jesteśmy od tego, by być bezpieczną przystanią dla naszych dzieci. Czasami nam wychodzi to lepiej, a czasem gorzej. Jednak w takich sytuacjach tylko luz jest naszym sprzymierzeńcem.
Obrót sytuacji w żart, zmiana tematu, czy nawet podskoki i życzliwy uśmiech. Jako dorośli musimy też zaakceptować, że nie zawsze jest po naszej myśli. I nie wszystko na siłę. Czasem trzeba umieć odpuścić.
A Ty umiesz odpuszczać?
Dziewczyny mają piękne bluzki i spódniczki od Endo.pl
JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY:
- podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
- pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
- zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco)
- dołączysz do nas na Instagramie