Każdy dzień dla mnie (jako rodzica) to wyzwanie. To próba zmierzenia się z tym, co mam w głowie, w swoich wyobrażeniach, a tym co przyniesie dzień.
Przecież w swoich wizjach jestem oazą spokoju. Wytłumaczę, uspokoję, pogłaszczę, przytulę i wszystko wraca do normy. Tymczasem są takie momenty, że emocje biorą górę. Mimo starań to krzyknę, to kazanie wygłoszę. Choć dolewam wtedy jedynie oliwy do ognia. Prawda jest taka, że łatwo nam jest być dobrymi rodzicami, gdy dziecko jest spokojne i uległe. Kiedy jednak robi się rozkapryszone i wylewa swoją złość to często odbieramy to jako pstryczek w nos i… Narasta w nas frustracja.
W takich chwilach najpierw powinniśmy zadbać o to, by uspokoić siebie. Czasem, gdy patrzę na atak złości u mojej 2, czy 3 latki to czuję, że narasta we mnie gniew. Aż mnie nosi. Bo jak ona tak może? Przecież tyle razy jej tłumaczyłam, że niemożliwość znalezienia ulubionej zabawki nie może być pretekstem do rozpętania 3 wojny światowej. Trzeba zacząć szukać, a nie wrzeszczeć i rzucać rzeczami! Ja to wiem. Ale moje dzieci jeszcze nie. Mimo tłumaczeń, ich mózg funkcjonuje jeszcze na innych zasadach.
Musimy zdać sobie z tego sprawę. Dzieci NIE ROBIĄ nam na złość zachowując się w ten sposób. One dopiero się uczą. Co ciekawe podobne ataki furii stwierdza się u 87% dzieci w wieku 18-24 miesięcy, 91% 30-36 miesięcy i u 59% dzieci w wieku 42-48 miesięcy (źródło).
Pocieszające? Dla mnie tak, myślę, że dla Ciebie też. Powiem Ci coś jeszcze- często nasze zachowanie powoduje narastającą frustrację dziecka, po czym możemy już tylko obserwować wybuch. Co mam na myśli?
Czasem się zapominam i na każdym kroku zabraniam dzieciom – a to wspinać się, a to ganiać i piszczeć przy tym głośno (a piszczą tak, że głowa pęka), a to obejrzeć trzecią bajkę z kolei (choć pewnie by się nic nie stało). Zwyczajnie- odmawiam „na zaś”. A potem przychodzi refleksja- robię to z wygody. Bieganie nie powinno być dla mnie problemem, powinnam się cieszyć, że L&L tak świetnie się dogadują i nie biją akurat w tym momencie, a bawią razem. Nie chodzi mi o to, by dawać przyzwolenie na każde zachowanie dziecka, ale by nie nadużywać słowa „nie”.
Dzieci zniosą NIE, to wypowiedziane z miłości i z miłością, a nawet chwilowa frustracja nie wpłynie źle na ich rozwój. Warunek jest tylko jeden – żeby ta odmowa nie dotyczyła podstawowych potrzeb.
Evelin Kirkilionis
Dlatego pozwalam L&L założyć korony, skrzydełka, wziąć różdżki w rękę i iść tak na dwór. Bo czemu nie?
Niby oczywiste ale podejrzewam, że wielu z nas ma z tym problem. Zwyczajnie nie pozwalamy dziecku być dzieckiem. Wymagamy jak od dorosłego, by zrozumiało co się dzieje z jego umysłem w chwili złości, choć wielu dorosłych ma nawet z tym problem.
Z różnych też pobudek ograniczamy dziecięcą wolność. A tymczasem…
Natura stworzyła dzieci do zabawy i wyposażyła je w ciekawość świata. Potrzebują wolności, żeby się rozwijać i bawić, to podstawowy biologiczny instynkt. Jej brak może nie zabija ciała, jak brak pożywienia, wody czy powietrza, ale zabija ducha i hamuje rozwój psychiczny. Poprzez swobodną zabawę dzieci uczą się nawiązywać przyjaźnie, pokonywać strach, rozwiązywać problemy i przejmować kontrolę nad swoim życiem. (…) Nic, co dorośli mogą zrobić dla dzieci, żadne zabawki ani zajęcia dodatkowe, żadne wspaniałe chwile spędzone w rodzinnym gronie nie wynagrodzą dziecku odebranej wolności.
Peter Gray „Wolne dzieci”
A może jesteś rodzicem satelitą, który na każdym kroku ostrzega dziecko i wypowiada nadmiernie słowo: „Uważaj!”?
Kiedy moja córka miała jakieś trzy latka, radośnie wspinała się na drabinkę na placu zabaw. Ja stałem obok z nieszczęśliwą miną, wykrzykując: „Uważaj, tylko uważaj!”. W końcu moja koleżanka powiedziała: ” Wiesz Larry , łatwiej jej będzie dojść do siebie po złamaniu ręki niż poradzić sobie z uczuciem lęku i braku pewności siebie
Lawrence J. Cohen „Nie strach się bać”
Warto pracować nad sobą, bo czasem nie wiemy jak bardzo utrudniamy swoim dzieciom BYCIE SOBĄ.
Różdżki i korony L&L to piękne twory Turlu Tutu.
Koniecznie zajrzyjcie na ich stronę i zobaczcie jakie cuda tworzą.
Śliczne księżniczki, piękne zdjęcia 🙂 Ty wiesz, że ja się ze wszystkim zgadzam 🙂
Wiem Kasiu :*
Jakie to prawdziwe…z własnej wygody i strachu tak bardzo ograniczamy nasze dzieci… a zdanie, że łatwiej będzie dzieci dojść do diecie po złamaniu ręki, niż z uczucia strach jest po prostu bezcenne. Powinniśmy to powieść sobie gdzieś na ścianie:) albo lepiej na tablicy z regulaminem na placu zabaw:) Jak zawsze Magdo piękny i mądry tekst. Zdjęcia cudowne, a dziewczynki to prawdziwe księżniczki w najlepszym znaczeniu tego słowa:)
Jakie to prawdziwe…z własnej wygody i strachu tak bardzo ograniczamy nasze dzieci… a zdanie, że łatwiej będzie dziecku dojść do siebie po złamaniu ręki, niż poradzić sobie z uczuciem strachu, jest po prostu bezcenne. Powinniśmy to powiesić je sobie gdzieś na ścianie:) albo lepiej na tablicy z regulaminem na placu zabaw:) Jak zawsze Magdo piękny i mądry tekst. Zdjęcia cudowne, a dziewczynki to prawdziwe księżniczki w najlepszym znaczeniu tego słowa:)
Oj tak zgadzam się ze wszystkim.Ostatnio jakoś bardziej na luzie podchodzenia do wszystkiego jak nie ja ;)A ten miłosierny płacz o zagubiona zabawkę to znam i to bardzo.Co dzień Adrian szuka i szuka choć kładzie w to samo miejsce.Szczegół.ze patrzy na niego obok :p Ale co tam 😉
Jakiś czas temu popełniłam u siebie na blogu podobny tekst, o takim samym tytule nawet- http://www.arbuziaki.pl/codziennosci/pozwol-dziecku-byc-dzieckiem/ dlatego zgadzam się z tym co napisałaś w 100%! A zdjęcia dziewczynek cudowne 🙂 <3
Niezły numer 😀 aż zerknę z ciekawości 🙂
Zapraszam 🙂
Lubię czytać takie posty. Dziękuję. Uczę się być fajną mamą od 2,5roku…
Ja też wciąż się uczę 🙂 I tak chyba już zostanie do końca.
Pozdrawiam!
Jestem rodzicem satelitą-zdecydowanie 🙂 Słowo „uważaj” wypowiadam mega często, myslę, że to między innymi dlatego, że moja córka wcale nie patrz co robi, jak i gdzie biegnie! Nie ma w sobie strachu 🙂
Masz sto procen racji ja nie należe do tych nadgorliwych Lena w gipsie no trudno
Kaskaderka! ale za to jak przyozdobiony ma ten gips!
Fajne wyważone mądre słowa, mamy w sobie ogromna potrzebę pilnowania dziecka, ale w normalnych codziennych sytuacjach dzieci radzą sobie same. Te emocje dziecka są chyba najtrudniejsze bo z jednej strony wiem, że to ja jestem dla niej i muszę pomóc jej w sytuacji w której sobie nie radzi a z drugiej kolejny foch zaczyna być ponad moje siły.
PS. strach przed poważnym urazem odrobinę mija (chyba) po pierwszym urazie, od czasu kiedy moje dziecko złamało rękę która zrosła się ekspresowa i jakoś jej w życiu nie przeszkadzała za bardzo jakoś spokojniej bije mi serce kiedy włazi na najwyższy stopień drabinek na placu zabaw 🙂
Masz wspaniałe córeczki. I mam wrażenie, że jesteś bardzo fajną, wartościową i mądrą mamą 🙂
Wspaniałe masz księżniczki!!!
Moja Gabi teraz ma etap „Mamo dlaczego Norbert (młodszy brat” nie mógł się urodzić dziewczynką 😉