To był zwykły dzień, podobny do każdego poprzedniego. Ona wstała rano, by zrobić kanapki dzieciom do szkoły. On się ociągał, więc od rana coś wisiało w powietrzu. Kilka przepychanek słownych i już z głową skierowaną w dół i burknięciem pod nosem otwierał wyjściowe drzwi. Powiedział cicho „pa”, ucałował dzieci, a ją celowo pominął. 

Zatrzasnęły się drzwi.

Przez resztę dnia ona krzątała się, nie mogła znaleźć sobie miejsca. Obmyślała plan jakby to załagodzić napiętą sytuację.

Zrobiła jego ulubione danie, wystroiła się na bóstwo.. Czekała na niego utęsknieniem, by móc powiedzieć, że żałuję, że rozumie, iż zbyt wiele wymaga.

Nie wiedziała wtedy, że nie będzie jej dane…

On wsiadł do samochodu, rozzłoszczony był nieco. Zatrzasnął drzwi i z całym impetem ruszył do pracy. Jechał, a myśli krążyły mu w głowie, jak bardzo jest niedoceniany, jak wiele robi, a wciąż się od niego wymaga więcej i więcej. To żona nie docenia, to dzieci jakieś takie marudne ostatnio. A on się dla nich tak poświęca. To on zarabia na chleb.

Z natłoku myśli wyrwał go dźwięk telefonu, jakaś nadchodząca wiadomość. Był pewien, że to od żony, więc nachylił się po komórkę, którą zapomniał wcześniej wyciągnąć z torby. Chwilę to trwało, mocował się to z zamkiem, to patrzył jednym okiem na drogę. W końcu jest! Jeszcze sekunda, może dwie- zerknie na ekran i wtedy z pewnością uspokoi się.

Miał dobre przeczucie, bo na ekranie telefonu mógł przeczytać:

Przepraszam Kochanie. Niepotrzebnie obwiniłam Cię za ten cały bałagan. Masz sporo na głowie. Jak wrócisz do domu to przygotuję coś specjalnego. Nie gniewaj się….

 

Czytał ze spokojem, a kąciki jego ust zmieniły się na tyle, że był widoczny nieśmiały uśmiech. Sekunda zamieniła się w dwie, a one w sześć. A jego z lekkim uśmiechem na twarzy znaleźli strażacy jakieś 10 minut później, gdy próbowali go wydostać z wraku, którym stał się jego samochód. To tylko sekunda, a może sześć ale wystarczyła, by jego samochód zmienił tor jazdy, a on w ostatniej chwili próbował uniknąć wypadku. Jego auto wpadło w poślizg, zaczęło dachować. Zatrzymało się dopiero na pobliskim drzewie.

On się nie gniewa, lecz jej tego już nie powie.

Ona musi żyć z myślą, że w dzień jego śmierci pokłócili się o błahostkę, że nie powiedziała jak bardzo go kocha, ceni, szanuje.

Takich historii jest cała masa…

Myślimy, że nas to nie dotyczy, że to się dzieje gdzieś obok. To inni chorują na raka, to inni mają problemy, uzależnienia, rozwodzą się, umierają.

To mnie nie dotyczy. Ale pewnego dnia i Ty możesz się zdziwić.

Nie czekaj na specjalną okazję

Wiesz ile miałam w szafie sukienek na „specjalną okazję” ? Takich ekstra- wystrzałowych, w których miałam iść na jakąś imprezę? CAŁĄ MASĘ. Nieużywanych, wiszących w szafie, bezużytecznych.

Bo zawsze nie było odpowiedniej okazji, by je założyć.

Więc wisiały w szafie i się tylko kurzyły. A ja chodziłam w spranych jeansach, bo przecież tak wygodniej.

Ale ostatnio sporo schudłam, spodnie mi zaczęły spadać z dupy i… Zostały mi tylko sukienki do noszenia. I wiesz co? Te wszystkie sukienki, które miałam na wyjątkową okazję, zakładałam dzień w dzień i czułam się wyjątkowa.

Albo taki płaszcz, mój ulubiony. Zakładałam tylko „na specjalne okazje”, by czuć się jak milion dolarów.

Noszę go teraz codziennie i… Moja pewność siebie wzrosła.

Tak się zastanawiam, czemu my to sobie robimy? My- kobiety.

 

Mamy prawo czuć się codziennie wyjątkowo, pięknie.

 

To nie chodzi też o rzeczy, a o całe nasze życie. Czasem odkładamy je „na potem”. Jeszcze przyjdzie czas, by założyć tą seksowną bieliznę, umalować się tą strasznie drogą szminką, albo popsikać perfumem, który jest wart fortunę. A tak w ogóle to malujcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia, ani godziny (kto nie pamięta mojej przewrotnej historii to całość TUTAJ).

Czekamy na coś co nie nadejdzie, marnujemy szansę, choć mamy ją przed nosem. Dla wygody? Z lenistwa?

Ja wiem, że szkoda mi już czekać na specjalną okazję, bo każdy dzień powinien nią być. I tak jest mi łatwiej. Samej ze sobą.

Bo…

Gdyby jutra miało nie być, gdyby zniknęło bezpowrotnie. Albo zmieniło się na tyle, że już go nie poznajesz. Bo to nie Twoje jutro to nie Twoje życie, nie bez kogoś tak Ci bliskiego…

Zrób wszystko, by żyć jakby jutra miało nie być. Jakby każdy dzień był Twoim ostatnim. Doceniaj to co masz wokół, nie wiesz nawet jak to jest kruche. Myślisz, że Ciebie to nie dotyczy? Wielu tak myślało przed Tobą…

 


JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY: 

  • podlajkujesz go albo udostępnisz 
  • pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
  • zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco) ????
  • dołączysz do nas na Instagramie 

 

Podziel się