Są takie słowa, które gdy tylko słyszę to mam ochotę wybuchnąć. Są wypowiadane wobec dzieci, a nie powinno mieć to miejsca. Mało tego- niektóre sama wypowiadam, gdy się zapomnę. Warto jednak zwrócić na nie uwagę i starać się ich nie stosować, bo możemy zrobić krzywdę dziecku.
Nic się nie stało…
Działa na mnie jak płachta na byka. Lila potyka się, upada. Zaczyna płakać, a ktoś z boku mówi: „Nic się nie stało”. Ocenił od razu. Powiedział dziecku, że jego ból to w sumie nic.
Nie wiem jak Ty, ale kiedy ja skaleczę się w rękę i wyję z bólu to ostatnią rzeczą, jaką chcę usłyszeć jest: „Nic się nie stało”. Z pewnością odpyskowałabym w złości.
Wróćmy do dziecka. Czuje ból, który pojawił się niespodziewanie. Liczy na wsparcie. Głupie przytulenie. I już może bawić się dalej. Dlaczego nie pozwalamy na to, by przeżywało ból na swój sposób? Ma do tego prawo. Nie mówmy mu, co ma czuć. Dla niego „coś” się stało. I to, że chwilę popłacze to nie znaczy, że w życiu będzie mazgajem.
Znacznie poważniejsze są skutki, gdy uczymy najmłodszych hamować emocje. Jak ma sobie potem z nimi radzić, gdy dorośnie?
Nie….
I zaraz potem pada czasownik „bierz”, „rób” albo wszechobecny zwrot „nie wolno”. Nie mówię, że powinniśmy w ogóle wyrzucić te słowa ze słownika, ale warto nauczyć się ich nie nadużywać.
Wiem jak jest trudno to zrobić, bo jestem właśnie na terapii odwykowej. Zamiast słowa „nie” staram się mówić „możesz, ale najpierw posprzątaj kredki”, „wolałabym, abyś to zostawiła, bo to pamiątka mamy” itp.
Pięknie brzmi w teorii, a wiadomo, że gdy są małe dzieci to często górę biorą emocje. I kiedy jedna córa, dusi drugą to przecież nie powiem: „przestańcie proszę”. Jednak staram się zmniejszać ilość negatywnych komunikatów, bo zauważyłam jedną niepokojącą rzecz. Moje dzieci zaczęły brać ze mnie przykład. I gdy je o coś proszę to również często słyszę słowo „nie”. Tego je nauczyłam i nie ma się co dziwić. Zatem życzę sobie i Tobie więcej cierpliwości i mniej negatywnych emocji, by skutecznie odmawiać, a nie wszystkiego zabraniać.
Nie wstydź się!
Często mówiłam tak do mojej 3 latki, kiedy to na widok sąsiada chowała mi się zawstydzona za nogą. Dziwiłam się, bo jeszcze rok wcześniej była bardzo odważną dziewczynką. Przyszedł taki etap, że zrobiła się bardziej zamknięta w sobie i boi się nowych osób. Gdy któryś raz z rzędu, upomniałam ją „Nie wstydź się”, to w końcu do mnie dotarło… A dlaczego ma się nie wstydzić? Dlaczego wymagam od niej, by była taka, a nie inna?
Wszystko przez normy, które narzuca nam społeczeństwo. Przecież to takie niekulturalne, gdy dziecko nie powie „Dzień dobry” sąsiadowi. Nas dopada frustracja, bo „co inni powiedzą” itd. Ważne jest jednak, by niczego nie wymuszać. Potem łatwa droga do pretensji, gdy mały człowiek nie spełni naszych oczekiwań. A wystarczy nowo napotkanej osobie powiedzieć „Ona się jeszcze wstydzi” i to załatwi sprawę.
Ja mogę jedynie tłumaczyć starszej córce, że ładnie jest mówić „Dzień dobry” do osób starszych. Gdy jednak strach weźmie górę, to ją wesprę. Co innego, gdy dziecko upiera się, że nie powie, bo nie. Wtedy trzeba… Tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć 😉
Daj buziaka
U mnie to plaga. Wymaganie od moich dzieci, by dawały buziaka na przywitanie i pożegnanie. Oczywiście chodzi o najbliższą rodzinę ale jednak…
Nikt nie powinien kazać dziecku całować siebie w usta. To zwyczajnie niehigieniczne i można je czymś zarazić (opryszczką, mononukleozą, anginą, czy herpeswirusem…).
Ja sama lubię całować moje córy ale rzadko kiedy całuję je w usta.
Dlatego kiedy tylko któraś z babć prosi L&L o buziaka, a one zgodnym chórem odpowiadają „nie” to tłumaczę, że nie lubią tej formy czułości. Wystarczy uścisk ręki, pomachanie, bądź przytulenie.
Nie uczmy dzieci rozdawać buziaki na prawo i lewo. To nikomu nie służy.
Ty smarkaczu
Pizdeczko, zasrańcu i wiele tym podobnych… Niestety nieraz słyszałam, że rodzice mówią tak do swoich dzieci… Czasem ich to nawet bawi (o zgrozo !?!).
Pamiętajmy jednak, że ten mały człowiek szybko przyswaja. W końcu pozna znaczenie słowa, które już do niego przyczepiło się niczym piętno. Nie podkopujmy poczucia własnej wartości, które się dopiero kształtuje…
K….wa
Przeklinamy, zdarza się. Czasem w emocjach tego nie kontrolujemy, wiadomo. Mi się raz zdarzyło, podczas jazdy samochodem. Kiedy ktoś mi wyjechał na drogę, powiedziałam głośno „Kurcze, co za kretyn!”. Laura od razu podchwyciła: „Mamo, co się stało? Nie widzę kurczaka na drodze…”.
Moja trzylatka wszytko chłonie jak gąbka. Dobrze, że nie podchwyciła słowa „kretyn”, bo pewnie bym je 10 razy w ciągu dnia potem słyszała.
Nie gódźmy się też na to, by inni przeklinali, gdy w pobliżu jest nasze dziecko. Zdarzyło mi się zwrócić uwagę, gdy stałam w kolejce z dziewczynami, a panowie przed nami wymieniali niecenzuralne zdania. Jeden z nich mnie przeprosił i zamilkli.
Nawet nie chce wiedzieć o jakie słowa wzbogaciłby się słownik mojej starszej córki, gdybyśmy tak jeszcze 2 minuty stały za nimi, bez zwrócenia uwagi.
Nikt oprócz nas nie zadba o nasze dzieci. Nie oszukujmy się! To my mamy je chronić i wspierać. Róbmy to z głową.
Jeśli uważasz, że ten post może okazać się przydatny dla innych- udostępnij go. Dzięki temu moja praca zostanie doceniona, a może też więcej osób zwróci uwagę na wypowiadane wobec dzieci słowa.
Może Ty masz jeszcze podobne słowa/zdania, które nie powinny być stosowane przez rodziców w stosunku do dzieci. Podziel się!
JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY:
- podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
- pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
- zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco)
- dołączysz do nas na Instagramie
Nie znosze tego: „nic sie nie stalo”. Przepraszam, skad szanowny widz to wie? A moze wlasnie to male zadrapanie jest czyms waznym i wymaga zrozumienia i przytulenia. We Francji mowi sie: „To nic waznego”, zanim sie spojrzy na przyczyne placzu. Uwielbiam moja tesciowa, ale mam ochote nia potrzasnac, gdy slysze te slowa.
Nie, zdaza mi sie to NIE. Pracuje nad tym.
Mialo byc: niestety, zdaza mi sie….
małe dziecko zwłaszcza takie 1-5 lat wszystkie informacje chłonie jak gąbka, Nasza rola rodzica, mentora jest w tym przypadku nieoceniona
Otóż to, a to niełatwa rola. Nieraz sama czuję, że odnoszę porażkę. Ale warto się podnieść, bo jest dla kogo 🙂
Przy córce nie przeklinam, „daj buziaka” to masakra! Pilnuję by córa witała się z dziadkami czy ciociami, ale nigdy buziak w usta!! Ja też tego nie robię, bo zawsze jej tłumaczę, że w usta całuje się mama z tatą 🙂 „Nic się nie stało” – czasem tak mówię, gdy widzę, że tym razem akurat faktycznie kontuzja jest niewielka, bo gdy za bardzo się przejmę…cóż, histerii nie ma końca 🙂
Aktualnie jestem na odwyku od slowa NIE, bo moj maluch duzo nie mowi ale to slowo ostatnio polubil i wszystko jest teraz na NIE
To, tak jak Lila u nas 🙂 Jak chce powiedzieć „Tak” to kiwa głową, a jeśli chodzi o „nie” to mówi je głośno i wyraźnie 😀
Ja się ostatnio nasłuchałam odprowadzając córkę do przedszkola. Razem z nami w szatni był kolega córki z mamą. Mama kolegi „rozbieraj się!! czemu się tak grzebiesz?! Twój brat jak miał 3 lata to sam się rozbierał i ubierał”. O zgrozo. Ja przebrałam córkę, wzięłam za rękę i idziemy na górę do sali (bo taki w naszym przedszkolu zwyczaj, że rodzic odprowadza dziecko do sali). Mama chłopca „Idź już, szybko, bo się spóźnisz. Nie będę Cię odprowadzać na górę.”. Na koniec ani „pa” ani „przyjdę po Ciebie po obiadku” ani żadnego innego słowa pożegnania. Tylko „idź i „idź”. Wzięłam chłopca za rękę i poszliśmy w trójkę na górę. Smutne życie mają niektóre dzieci.
Madziu, bardzo przykre to, co piszesz. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca…
I jeszcze słowa, które w jakiś sposób definiują, określają nasze dziecko typu :mazda,beksa, ciapa, guzdrała, głupek, ciamajda, wypowiadane w sytuacji w której Dziecku coś nie wyszło itp.przecież można powiedzieć to inaczej :nie udało się tym razem, uważaj pod nogi, czy mógłbyś się pospieszyc itp…i nie cierpię jeszcze, jak inni programuja moje Dziecko na daną reakcję, np.byłeś u dentysty? Tak? Nie bałeś się!!?? (gdy moje dzieci uwielbiają tam chodzić i póki co nie wiedzą jeszcze, że „powinny „się czegoś obawiać w tym wypadku…
Ooo słuszna uwaga… Programowanie dziecka- u nas też Laura nie boi się dentysty ale takie pytania z pewnością nie pomagają..
Nic się nie stało – mówię raczej ja do moich bliskich jak widzę, że mała się potknęła. Jak zaraz się podnosi i bawi dalej to nie robię rabanu. Co innego jak rzeczywiście lecą łzy i widzę, że boli. Nie ma co przeginać w dwie strony 😉
Co do nie… to często nadużywam… Ale Twój sposób chętnie wypróbuję.
Moja córka też się zawstydza. Zawsze daję jej chwilkę. Albo wręcz bronię od nachalnych „wujków” co próbują na siłę przekonać dziecko, że przecież wujaszek taki fajny nie ma co się wstydzić… :/
Ja obcałowuje moje dziecko ciągle 😀 Najbardziej po policzkach wtedy się fantastycznie śmieje. A co do buziaków, to moja babcia sama mówi, że nie będzie całować małej bo wszędzie zarazki!
A jeszcze gorsze jest jak o buziaczki prosi palacz…. niech sam zanurzy usta w swoją śmierdzącą popielniczkę!
Dwa ostatnie są dla mnie straszne!
Mnie nerwy ponoszą, ale nigdy nie przeklinam. Nigdy! Jedyna moja reakcja jak Kama coś zbroi jest: „hej mała! musimy pogadać” 😀
Za to ciągle mówię: dziękuję za… bardzo proszę…, poproszę…
Lepiej brzmi Poproszę posprzątaj zabawki niż Sprzątnij zabawki 😉
Pozdrawiam!
Masz rację- jak faktycznie „nic się nie stało” wtedy te słowa są wskazane. Co innego, gdy dziecko płacze i ewidentnie je boli, a my zapobiegawczo mówimy: „Nic się nie stało!”.
Buziaki dla palacza… o nieee. Że też ludzie sami nie mają wyczucia… O zgrozo!
A Twoja metoda: „hej mała! musimy pogadać” :D- rewelacja 🙂
Zgadzam się ze wszystkim. O nadużywaniu słowa „nie” też jakiś czas temu pisałam.
To muszę u Ciebie nadrobić zaległości 🙂
Jak można nazwać dziecko zasrańcem, gówniarzem czy w ogóle tak wulgarnie? Straszne.
Co do 'nie’ to nie do końca się zgadzam. Moja 17-miesięczna córka chciałaby wszystkiego dotknąć, wszystkim się bawić. Mówię jej, że czegoś nie wolno dotykać (np. jak otworzy szufladę ze sztućcami), ale zawsze tłumaczę jej dlaczego – Hania nie wolno wyciągać widelców, bo możesz się skaleczyć. To niebezpieczne. W pokoju są Twoje zabawki i możemy się nimi teraz pobawić. Nie rzucam w nerwach głośno 'NIE WOLNO!’. Jeżeli robi coś, co np. mnie boli (pociągnie za włosy itp.) również mówię 'nie’ i tłumaczę dlaczego. Chcę, żeby moje dziecko samo też potrafiło powiedzieć 'nie’ w konkretnych sytuacjach, żeby było asertywne i potrafiło wyjaśnić swoją postawę.
Masz rację. Mi raczej chodziło o nadużywanie słowa „nie” we wzajemnych relacjach: „by skutecznie odmawiać, a nie wszystkiego zabraniać”.
Dzięki za komentarz!
Tylko co zrobić, jak dziecko wstydliwe na tyle, by do babci nawet nie podejść?
A co do przekleństw – zawsze można je, motyla noga, czymś zastąpić np. http://swinki3.blox.pl/2015/02/25-zamiennikow-popularnych-motyla-noga-przeklenstw-1.html
Monika moja też taki wstydzioch i na początku nie chce się przywitać z babcią, ani dziadkiem. Ale wystarczy jej dać 10 minut i sama podejdzie i się przytuli 🙂
Moja siedzi obok i nawet tknąć się nie da… Ech, te księżniczki 😉
Uwielbiam dawać i dostawać buziaki od dzieci. Ale gdy widzę jak dziadek który z daleka pachnie…no wiesz jak… nie ciekawie woła o buziaka to aż się trzęsę na samą myśl. Fuj…
otóż to… 😉
Faktycznie, czasem nawet w jakiś sposób nieświadomie coś się powie. Jednak przy dzieciach trzeba się szczególnie pilnować. Też nienawidzimy, jak miałyśmy całować wszystkich krewnych albo oni nas.
To również moja trauma z dzieciństwa 😀
Daj buziaka mnie prześladuje, moje dzieciaki nienawidzą na szczęście są już w takim wieku, że tłumaczyć nikomu nie muszę 🙂
O tyle dobrze 🙂
gdybym dłużej się zastanowiła, na pewno wrzuciłabym coś do tej listy… oooo wiem, „co się mówi?” jak mnie to denerwuje! Dlaczego ona ma wiedzieć, co się mówi i pamiętać za każdym razem co się mówi. Ma tylko 3latka. Zawsze przypominam: „Córciu powiedz dziękuję, to pani będzie miło etc.” a potem po cichu tłumaczę co i jak, a nie przy stole pełnym ludzi na całe gardło „a co się mówi?”
Asiu, masz rację… Ja często tak mówię do Laury, zupełnie bezwiednie. Teraz przynajmniej zwrócę na to uwagę!
Ja sama nie cierpialam buziakow ciotek i wujkow i jestem na to wyczulona starsznie…Nie znosze i nie lubie jak moje dzieci sie o to prosi 🙂 A z przeklinaniem trzeba uwazac bo zwlaszcza starsze dzieci szybko lapia 😉 Mnie sie to czasem tez zdarza niestety 😛
Całowanie przez członków rodziny w dzieciństwie to również i moja trauma!! Tym bardziej, że moi rodzice mówili: No daj buziaka, cioci/wujkowi. Dlatego teraz wolę oszczędzić tego dziewczynom 😀
A z przeklinaniem to wiadomo- nie używa się na co dzień, ale przecież się zdarza. Musimy się pilnować- nic innego nam nie pozostaje 😉
zgadzam się z Panią , moje maja 13 miesięcy i boja sie obcych ludzi i dobrze i nie zamierzam ich tego oduczac chocby dla bezpieczenstwa ich samych,z całowaniem jest różnie rodzinka jest nauczona ze jak nie chca to nie zmuszaja a jak ktos jest przeziebiony to trzyma sie od nich zdaleka,a nasi znajomi tez tego nie robia, przytula zabawia ale nie całuja bo dzieci od całowania maja rodziców
Justyna, Magda jestem i miło mi będzie ja będziesz się zwracać do mnie po imieniu 🙂
Dobrze, że u was z całowaniem nie ma problemu. Ja wciąż muszę powtarzać mojej rodzinie, że nie ma co zmuszać…
A jeszcze Wam opowiem sytuację z placu zabaw przed taka znaną u nas cukiernią w Lesku. Moje Dzieciaki się bawią, zaczyna się sciemniac, więc zbieramy ich do auta, średni, oczywiście protestuje, bo place zabaw kocha.Więc spokojnie tłumaczę (jak na mnie to wyczyn).,że przyjedziemy jeszcze itp itd. Przygląda nam się starszy łysy Pan i nagle mówi :jak nie będziesz słuchał mamy,to cie zabiorę ze sobą. Myślałam że szlag mnie trafi i mówię spokojnie do synka :nie bój się, nikt cię nigdy nigdzie nie zabierze, a do faceta, że byłby to jego ostatni ruch w życiu bo zaje…bym go tępą łyżką… Mój mąż myślałam że pójdzie mu naklepac, bo wg niego to jakiś pedofil bo kręcił się na tym placu od dłuższego czasu, bez żadnego dziecka. Pedofil czy nie, nie pozwolę żeby mi dziecko straszył!!
Madziu, ja taki tekst też już nieraz słyszałam- i to od starszych osób! Nie cierpię jak straszy się tak moje dziecko i w ogóle się wtrąca, gdy z nim rozmawiam. Pamiętam, że Laura się wtedy nieźle wystraszyła i jeszcze bardziej zaczęła płakać….
No właśnie nie rozumiem tej nieodpartej potrzeby wtrącania się osób obcych, gdy rodzic rozmawia z dzieckiem…Chyba to okropne przekonanie, że oni z racji wieku wiedzą więcej i lepiej…
Oj nie lubię, szczególnie tego Daj buziaka. Reszty też, a ostatniego szczególnie, bo wiem, ze sama przeklinam i to za dużo. Próuję się hamować, ale nie zawsze wychodzi. I Polka też w końcu zaczyna wstydzić się obcych. W końcu, bo dawniej by poleciała do każdego, co nie zawsze jest bezpieczne.
U nas też było podobnie z Laurą- wcześniej odważna, a teraz etap wstydziocha 🙂
Co do ostatniego, my możemy się starać i stawać na głowie, niestety kiedy dziecko idzie do szkoły… Już nie ma nas tam, nie możemy zatykać mu uszu, zwracać uwagi wulgarnemu koledze 🙁 niestety nie możemy, własnie mamy taki problem z kolegą Aleksandra w szkole. Tłumaczymy i uczulamy, że złe zachowanie, brzydkie zabawy i słowa są niedobre, rozmawiamy, ile to da? Zobaczymy. Złe towarzystwo psuje dobre obyczaje.
Hmmm, z tym „nie” sama niekiedy popełniam, z resztą też sę zdarza, ale się pilnuję. Gdy Laura się przewróci sama widzę jej minę, i wiem kiedy mogę powiedzieć, że nic się nie stało (Larua patrzy na mnie, nie płacze, tylko czeka na moją reakcję), gdy widzę, że faktycznie ją zabolało nie czekam, od razu leczę całowaniem w kolanko 🙂 A co do przeklinania unikamy w domu i wśród otoczenia- Laura teraz chłonna jak gąbka, powtarza wszystko 🙂
Jestem mamą 3,5 rocznej córki i 10 miesięcznego synka i z tym „nie” to u nas jest tak: Starszej oczywiście staram się wszystko tłumaczyć, wyjaśnić dlaczego nie wolno, ale do malucha lepiej docierają krótkie i wyraźne komunikaty. Gdy po raz setny w ciągu dnia staje przy otwartej szufladzie i głośno i stanowczo powiem nie, albo nie wolno, to siada i patrzy na mnie poważnym wzrokiem, a jak monolog dłuższy, to nim skończę to 3 razy zdąży wstać i paluszki przygnieść.
Z „nie” miałam problem kiedy mój malutki synek robił rzeczy, których nie powinien, ale użycie tego słowa było konieczne dla jego bezpieczeństwa. Często jednak obserwowałam i buntowałam się nadużywaniu przez dorosłych słowa „nie” w stosunku do dzieci, szczególnie małych. Dlatego bardzo starałam się je używać w sposób wyważony, żeby dziecko nie żyło w przekonaniu, że niczego mu nie wolno. Określenia typu „nie biegnij” (ta umiejętność przyda mu się w życiu), „nie ruszaj” (jak ma się nauczyć jeśli niczego nie może dotknąć), „nie krzycz” (czasem w ten sposób próbuje zwrócić na siebie uwagę, jeśli nie są skuteczne inne sposoby) są ulubionymi komendami dorosłych. A ja wtedy zadaję sobie pytanie, czy jeśli ktoś ciągle by im czegoś zakazywał, byliby zadowoleni?
Podpisuje się pod absolutnie wszystkim. Nie jestem wprawdzie sama mamą ale ze wszystkim sie zgadzam. Wykorzystam tą wiedzę jako mama ale chrzestna 🙂
Cieszę się 🙂
Dobrze napisane. Jak najbardziej się zgadzam. Najtrudniej z tym „nie” – bo czasem trzeba błyskawicznie zareagować i nie, uważaj lub nie wolno – przychodzą człowiekowi na myśl najszybciej.
Masz rację- mamy to w sobie „zakodowane”.
jak czytam takie wpisy, to tylko upewniam się w przekonaniu, że rodzicielstwo jest po prostu trudne. człowiek uświadamia sobie pewne oczywistości, które niby intuicyjne, niby naturalne… a się okazuje, że trzeba się ich solidnie pouczyć.
Rodzicielstwo jest piekielnie trudne i pewnie popełniam całą masę błędów w trakcie wychowania. Na szczęście samo wychowanie daje też sporą satysfakcję 🙂
Moje dziecko dawno już wyrosło z tego etapu, jest już pełnoletnie, ale i wtedy, kiedy był mały bardzo zwracałam uwagę na swoje słowa. Do dziś się pilnuję. Dźwięk i słowa mają moc sprawczą, zwłaszcza wypowiadane przez tak bliskiego człowieka, jak mama.
Ula, dokładnie tak. Słowa mogą zaboleć i zostawić zadrę na długi czas…
Ja też naprawdę staram się nie mówić 'nie’, choć przyznam że łatwo nie jest 😉 A co do 'nie wstydź się, to ostatnio miałam taką samą refleksję. Synek ma prawo się czuć zawstydzony, tym bardziej w towarzystwie obcych ludzi. Pozdrawiam!
Mi nadal się zdarza mimowolnie powiedzieć „Nie wstydź się” i wciąż z tym walczę, ale myślę, że z czasem powinno być lepiej. Pozdrawiam również!!
Dziękuję Ci za ten post ♡ moja Lenka jeszcze jest malutka ale po przeczytaniu tekstu wiem juz jak postępować. Mala lubi już rozrabiac 😛 i owszem mowimy „nie wolno” „nie rób tego” itp nie wiem czy to dobrze czy zle? Mala ma 11 miesiecy i narazie nie umiem inaczej pokazywac co jest zle i czego nie wolno. Lenka i tak robi swoje 😀
Marzena, gdy chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci to konieczne jest słowo „nie”. W innych przypadkach zawsze można je jakoś zastąpić. Inaczej dziecko pogubi się i przestanie już reagować na takie komunikaty, bo za często je będzie słyszeć. Tak przynajmniej u nas było 😉
Oj tez nie cierpie gdy ktos moje dzieci caluje w usta.Rzadko sie to zdarza bo kazdy wie ,ze to nie higienniczne ale sa tez wyjatki i wtedy zwracam uwage po prostu 😛 Przyznaje,ze zdarza mi sie przeklnac jednak starszy syn wie ,ze to nie ladnie i sam mnie upoina wtedy przepraszam i tlumacze dlaczego tak powiedzialam =D