Wychowanie dziecka to całkiem ciężka sprawa. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. O tym, że piekielnie trudno też nie, a przecież nieraz tak jest.

W moim najbliższym otoczeniu od pokoleń królowały zasady, iż rodzice zawsze mają rację, należy im się bezwzględne posłuszeństwo.  Zgodnie z zasadą „zero sprzeciwu”. Taki wizerunek rodzica był budowany przez lata i wpajany od małego.

Istnieje jednak pewne zagrożenie. Dziecko nie ma się zbyt wiele do powiedzenia. Każdy rodzaj buntu jest traktowany jak znieważenie. Emocje są tłamszone, a w końcu muszą wybuchnąć. Wybuch nadchodzi, choć z opóźnionym zapłonem. Jest też reakcja. Odpowiednia do stylu wychowania- ostro skrytykowana. Konsekwencje bolesne dla młodej osoby, która śmiała się wyjść przed szereg. Bo przecież rodzic ma ZAWSZE rację.

Taki jest schemat postępowania, utarty przez lata.

Może dlatego tak bardzo rozumiem, że nie tędy moja droga? Nie takim rodzicem chcę być. Tym nieomylnym, którego dziecko musi bezwzględnie słuchać. Oczywiście ono wtedy słucha- ale nie z zaciekawieniem, a z przymusu. A myśli jego krążą gdzieś indziej.

Najpierw słuchaj, potem mów.

Wsłuchaj się w potrzeby dziecka, póki jeszcze chce Ci o nich mówić.

A jak rzecz się ma do słowa „nie”. Jako rodzice dzierżymy w rękach ster władzy- używamy dość często tego słowa- czasem, by ochronić nasze dziecko, przed niebezpieczeństwem (np. nie dotykaj szklanki, tam jest gorąca herbata), nieraz, by zakazać czynności, które są nieodpowiednie (np. nie bij Jasia!). Ale zdarza się nam zabronić czegoś, tylko dlatego, by pokazać naszą wyższość. W końcu, to my mamy ostatnie słowo, to nas ma nasz szkrab słuchać.

I tu zaczynają się schody. Dlaczego? Śmiem twierdzić, że odbieramy wtedy powagę tego słowa. W końcu przyjdzie dzień, że nasz syn czy córka zapyta się: A czemu nie? Gdy potrafisz znaleźć rozsądne tłumaczenie wtedy budujesz zaufanie.

A zaufanie buduje się przez lata.

Jakie jest zatem rozsądne wytłumaczenie odmowy?

– Nie kupię Ci zabawki, bo kosztuje za dużo pieniędzy, albo -Masz już podobną zabawkę.

Kiedy jednak mały człowiek usłyszy (o zgrozo!): Nie, bo nie! może poczuć się oszukany. Nie dostał sensownej odpowiedzi, czy nie należało mu się wytłumaczenie zaistniałej sytuacji? Tylko tyle i aż tyle…

(…) Jeżeli zdecydujesz się nie spełnić życzeń dziecka,

rób to z rozsądnych pobudek (bo ma już dużo zabawek, bo to, czego chce jest drogie,

bo cukierki szkodzą na zęby…)

A nie dlatego, że musisz dziecko „wychować”,

nauczyć „że nie może stawiać na swoim”.

Nie mów dziecku „nie” tylko po to,

by mu dokuczyć*.

Carlos Gonzales

*Cytat zaczerpnięty od Małgosi z Dobra Relacja

To jak? Naprawdę chcesz dokuczyć swojemu dziecku? Czy chcesz je jednak czegoś wartościowego go nauczyć?


Zgadzasz się z tym co napisałam? A może masz zupełnie odmienne zdanie? Daj mi koniecznie znać! Możesz to zrobić na kilka sposobów:

  • Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub like’a – tutaj na blogu, bądź na Facebooku
  • Jeśli uważasz, że wpis mógłby się komuś przydać- nie wahaj się posłać go w świat

Którąkolwiek z opcji wybierzesz- wiedz, że jestem Ci wdzięczna. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie potwierdzenie, że to, nad czym się napracowałam- zostało docenione (albo chociaż ocenione ;)).


 

Podziel się