Doczekałam się, usłyszałam z ust mojego dziecka „Nie lubię Cię mamo”. Wypowiedziane prosto w oczy. Zabolało jak diabli.

Chyba nic wcześniej nie dało mi tak do myślenia. W pierwszym odruchu chciałam powiedzieć „nie można tak mówić” ale wstrzymałam nadchodzący potok słów, bo wiedziałam, że będzie wypowiedziany z wyrzutem. Nie byłam pewna, czy tak należy powiedzieć. A raczej wiedziałam, że muszę przemyśleć to sobie. Dałam jej wybiec z pokoju i pogrążyć się w żalu.

Miała do mnie żal. Stąd jej zachowanie. Zaczęłam na chłodno snuć analizę. Co się stało? Dlaczego padły te słowa? Odpowiedź była jedna- nie było po jej myśli. Mimo, że uprzedziłam wcześniej, że wyłączę bajkę, jak tylko się skończy. Pomimo tego, że powiedziała „tak” to jednak chciała dalej oglądać. A swoje niezadowolenie okazuje w ten sposób.

DLACZEGO PADŁY SŁOWA „NIE LUBIĘ CIĘ MAMO” ? 

Dlaczego? Bo inaczej nie potrafi.

Jeszcze nie potrafi. Ja mam ją nauczyć, mam ją pokierować. A nie zacząć negować jej zachowanie. To nie przyniesie rezultatu.

Wstałam. Otarłam łzy (taka już jestem, nic nie poradzę) i idąc do pokoju, wiedziałam, że chcę jedynie dowiedzieć się co ją tak zdenerwowało i czy myśli, że jej zachowanie było słuszne. Weszłam i usłyszałam „Przepraszam, mamo!”.

Ulżyło mi, nie powiem. Po czym ją spytałam:

-Za co Kochanie?

-Że chciałam obejrzeć jeszcze bajkę.

(i tu trafiła w sedno- przeprosiła za to, że chciała jeszcze obejrzeć, a nie za to, że zdenerwowała się po tym, jak wyłączyłam).

-Ale ja się nie gniewam. Jak chciałaś obejrzeć to wystarczyło powiedzieć. A pamiętasz, co stało się potem?

-Krzyczałam

-Tak. A pamiętasz, co powiedziałaś?

-….

-Przykro mi jest tylko z tego powodu. Nie jestem zła, chciałabym tylko, byś wytłumaczyła mi dlaczego mnie nie lubisz. Może mogłabym coś zmienić.

-Wyłączyłaś bajkę.

-Czyli nie spodobało Ci się to, co zrobiłam?

-Tak

-Mi się nie spodobało to, że krzyczałaś ale lubię Cię i nie powiedziałabym, że Cię nie lubię, bo zrobiłoby Ci się przykro, tak jak mi. Prawda?

-Tak…

Tak wyglądała moja rozmowa z ówczesną 5 letnią córką starszą. Zapisałam ją 3 lata temu. Od tego czasu jeszcze wiele razy padły słowa: „Nie cierpię”, „Nie lubię”, a nawet te, które boli najbardziej- „Nie kocham”. 

A, że córka młodsza jak się gniewa to mówi, że wszystko jest głupie to i mi się kiedyś dostało. Kiedy to sfochowana wrzuciła mi pod drzwi kartkę z hasłem: „Gupja mama”( pisownia oryginalna). 

TO NORMALNE, ŻE TAKIE SŁOWA BOLĄ

Te słowa są wypowiedziane w złości, są nieprzemyślane i mają zadać ból. My również jako dorośli nieraz w ten sposób postępujemy. Dajemy się ponieść przez gniew i mało nas obchodzi ten drugi człowiek, który musi przyjąć przykre słowa. 

A co dopiero dziecko? Mało tego…

TWOJE DZIECKO MA PRAWO CIĘ NIE LUBIĆ

Te uczucia są jak najbardziej normalne i naturalne. Podejrzane by było, gdyby Twoje dziecko lubiło Cię zawsze. Choćby w sytuacji, gdy mówisz do niego:

-Dzisiaj nie ma bajki, bo przyda się nam dzień przerwy

A Twój maluch z uśmiechem na twarzy odpowie:

-Masz rację mamusiu.

Nie, naturalny odruch to sprzeciw. To przypływ niezadowolenia, niezrozumienia. To w konsekwencji- gniew na osobę, która ograniczyła wybór, nakazała coś lub zakazała. 

JAK REAGOWAĆ NA SŁOWA NIE LUBIĘ CIĘ MAMO?

To zrozumiałe, że żaden rodzic nie chciałby usłyszeć z ust dziecka tych przykrych słów. Jednak naszą pierwszą reakcją nie powinien być gniew i ostry sprzeciw. To tylko może zaognić całą sytuację i doprowadzić do tego, że padnie jeszcze wiele nieprzyjemnych słów. Jak to w złości.

Taką sytuację powinniśmy potraktować jako sygnał dla nas. I bodziec do tego, by porozmawiać z dzieckiem o uczuciach. Ale dopiero jak maluch ochłonie. 

Gdy u nas padają takie zdania (na szczęście, dzięki rozmowom- coraz rzadziej) to mówię, że te słowa mnie bardzo ranią i muszę pójść się uspokoić, bo jest mi bardzo przykro. Daję dziecku czas i przestrzeń- po pierwsze, by ochłonęło. A po drugie, by przemyślało sprawę.

KIEDY JEST ODPOWIEDNI CZAS NA ROZMOWĘ?

Gdy dziecko jest uspokojone, możemy wtedy przystąpić do rozmowy. Najlepiej bezpośrednio po takim zachowaniu, ale co warto podkreślić- kiedy emocje opadną. 

Wtedy możemy się podzielić z naszym dzieckiem tym, co czujemy. Ale najpierw zadbajmy o to, by sam maluch pogodził się ze swoim stanem. Najlepiej zacząć:

– Widziałam, że coś bardzo Cię zdenerwowało…

Po tych słowach najczęściej ma miejsce potok słów. Moja córka jedna, czy druga zaczyna wtedy opowiadać jak ona to widzi. W tej opowieści zawsze zachwyca mnie inny punkt widzenia. Dzięki temu ja również mogę spojrzeć na całą sytuację oczami dziecka.  

Ale w końcu dochodzimy do meritum.

-Pamiętasz jak powiedziałaś, że mnie nie lubisz/ że jestem głupia. Te słowa sprawiły mi ogromną przykrość. 

W tym momencie powinniśmy powiedzieć jak się czujemy, ale nie może to trwać zbyt długo. Możemy powiedzieć: -a jak Ty byś się czuła, gdyby ktoś na Ciebie tak powiedział? Zazwyczaj pada słowo „źle”. No właśnie. 

Ja zazwyczaj kończę słowami, że rozumiem, iż cała sytuacja mogła zdenerwować moje dziecko, ale nie można obrażać przez to innych. Można powiedzieć, że się z czymś nie zgadzam, nie podoba mi się to, a nawet mnie wkurza to, że nie mogę pograć/pooglądać. Jednak nie lubię tej sytuacji i to rozwiązanie jest dla mnie głupie, a nie osoba. 

Staram się przypominać o tym moim dzieciom, by widziały różnice.

I niepotrzebnie nie raniły innych słowami. 


JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY: 

  • podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ) 
  • pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
  • zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco) ????
  • dołączysz do nas na Instagramie 

 

Podziel się