Nie płacz! Nie płacz, nie płacz! Nie płacz do cholery! Mówię sobie w myślach, a po policzku spływa czarna smuga. Patrzę na swoje odbicie w lustrze beznamiętnie.

Już przestaję wierzyć, że jest sens się malować. Kości policzkowe jakoś tak bardziej wystają, podobnie jak żebra… Staję na wagę, a tam 47 kg. 5 kilo mnie mniej, 10% ciała straciłam w ciągu paru dni.

I tak bardzo chce się wyć. Ale z krzątaniny myśli wyrywa mnie: „Mamoooo!”. Ocieram oczy w pośpiechu, zakładam maskę z uśmiechem i idę. Bo one mnie trzymają w całości. Inaczej już dawno rozpadłabym się na milion kawałków.

Przy nich nie myślę. Nie myślę o tym jak życie się zmieni, jak wiele jeszcze przede mną. Nie myślę o tym, że tak bardzo gorzki jest smak zawodu. Jaką gorycz daje rozczarowanie. Jak bardzo życie potrafi być przewrotne.

Już nic niej jest takie same.

I tak wiele motywujących tekstów napisałam, a życie pisze swój scenariusz.

 

Bo tak ciężko się czasem podnieść, gdy cios przyjdzie niespodziewanie.

 

Upadłam wtedy. Skuliłam się w sobie, a w głowie pytanie jedno: Dlaczego? Do dziś zostaje bez odpowiedzi.

I wiesz co?

 

Żyj dniem dzisiejszy, bo wczorajszego już nie ma, a jutro może nie nadejść.

 

Wyciskaj z każdej chwili ile się da. Niech w Twoim umyśle w nieskończoność trwa. Niech się tworzą wspomnienia. Byle te lepsze.

 

Nic nie jest na zawsze

 

Aż za dobrze to wiem teraz. Czasem wystarczy chwila i wszystko znika. Dzisiaj jest- jutro może nie być. Strata zawsze boli. Na nią nie da się przygotować. Doceniaj tych, co są obok Ciebie, bo nie wiesz ile jeszcze to będzie trwało.

Ważne jest  TU I TERAZ. Ja jestem ważna, one są ważne. Muszę zawalczyć o siebie, tak jak walczę o uśmiech każdego dnia. Dla NICH, dla siebie.

Wierzę, że to co nas spotyka nie dzieje się bez przyczyny. Co mnie nie zabije to wzmocni. I jeszcze kiedyś dojdę z tym do ładu.

Póki co widzę ironię losu. Mój najcięższy tydzień w życiu właśnie minął. Nie miałam siły nieraz wstać, nawet przez myśl mi przeszło, że to miejsce w takich okolicznościach nie ma racji bytu.

A Was przychodziło i przychodziło coraz więcej. Tak czekałam, by przekroczyć próg 25 tysięcy na fb. Stało się to w tym tygodniu. Cała masa ludzi polubiła fanpage bloga. Ktoś nas zapewne podlinkował, ale ja nawet nie wiem kto. Bo myśli wędrowały gdzie indziej.

 

Wiem jedno- nie cyferki są ważne, a żywi ludzie. Doceniajmy ich, nie gońmy na oślep za czymś, co ma dać nam szczęście, czy satysfakcję. Zatrzymajmy się na chwilę, bo w pędzie możemy pogubić to, co ważne.

 

Dziękuję Wam, że jesteście. Jesteście częścią tego miejsca. Dajecie mi motywację, obym już nigdy nie zwątpiła.

Ja już wiem, że nie mogę uzależniać mojego szczęścia od innych. Sama powinnam zawalczyć o swój dobry humor. Poprzestawiać nieco w głowie, zacząć liczyć na siebie, bo inni niestety zawodzą. Wiem, że w końcu mi się uda, ale wszystko wymaga czasu. I w końcu- będę silniejsza.

Dobrze, że mam takich wspaniałych pomocników u boku. Buzia sama się przy nich uśmiecha.

 

Życie się toczy dalej, więc małymi kroczkami do przodu. Trzymajcie mnie za słowo- będę silniejsza…

Podziel się