Ja wiem, że kiedyś wychowywało się dzieci inaczej. Ja wiem, że kiedyś ważniejsze było wzbudzenie strachu w dziecku, by Cię szanowało. Pas i klapsy to była jedyna droga do „wychowania” w pełni posłusznego i „grzecznego” dziecka. Ja to wszystko wiem.
Ale teraz to JA decyduję, co jest dla MOICH dzieci najlepsze.
To ja podejmuję decyzje odnośnie ich wychowania. Czy Ci się to podoba czy nie.
Pas nie jest moim sprzymierzeńcem, klapsy nie są atrybutem.
Agresja nie jest rozwiązaniem.
Ja chcę uczyć moje dzieci, a nie stłamsić w zarodku. Chcę być podporą, a nie katem. Chcę dawać ukojenie w bólu, a nie dokładać go. Chcę w końcu świecić przykładem, a nie mówić jedno, a robić drugie. Rozumiesz??
Wiem, że ciężko Ci to przychodzi. Ale nie masz wyboru.
Kieruję się uczuciami, a nie surowymi zasadami. Możesz powiedzieć, że rozpieszczam swoje dzieci. A ja Ci powiem, że się mylisz, bo rozpieścić je może kolejna zabawka, a nie kolejny przytulas.
Zasady są istotne i u nas obowiązują ale ich łamanie też jest potrzebne. Tak dla równowagi, by dzieci wiedziały, że rodzic to nie tylko surowy pan i władca.
Możesz mówić, że stosuję bezstresowe wychowanie
A ja Ci powiem, że wystarczyłoby trochę poczytać, by się dowiedzieć, że coś takiego jak „bezstresowe wychowanie” nie istnieje.
To medialne hasło, za którym nie stoją żadne sensowne treści. Służy tylko i wyłącznie do atakowania rodziców, którzy wychowują swoje dzieci w inny sposób, niż zwracająca im uwagę osoba. Nie ma czegoś takiego jak „wychowanie bez stresu”. Wychowanie i stres idą ze sobą w parze.
Tu nie chodzi o nazewnictwo, tu chodzi o zrozumienie. Gdy dziecko jest obezwładnione przez trudne emocje to ludzie z pokolenia „zimnego chowu” zrobią wszystko, by dziecko natychmiast uspokoić. Za wszelką cenę, nie bacząc na środki, bo tak zostali nauczeni.
Ja tymczasem wolę dać czas moim dzieciom, by oswoiły się ze swoimi emocjami, a nie wymuszać na nich zaprzestanie- grożąc karą, bijąc, czy też wściekając się na nie.
Świata nie zmienię ale…
Świat się zmienia. Ludzie są bardziej świadomi. Bardziej wyedukowani. Wiedzą już, że klaps to przemoc. Nie ma już przyzwolenia na znęcanie się nad słabszymi, w tym dziećmi. Teoretycznie, bo…
Jednak wciąż zdarzają się takie „kwiatki”, jak artykuł prof. Zbigniewa Stawrowskiego (TUTAJ), który to próbuje uzasadnić dawanie klapsów dzieciom. Według niego „klaps jest czynem o wysokiej wartości wychowawczej i dlatego zasługuje wręcz na pochwałę”.
I zaczynam wątpić w tę edukację..
Tak siedzę i myślę w jakim świecie przyszło mi żyć…
Bo co to za świat, w którym każdy jest mądrzejszy od badań naukowych. To nic przecież, że dowiedziono szkodliwości kar cielesnych. To nic przecież, że są niezbite dowody na niszczycielski wpływ przemocy fizycznej i psychicznej na rozwój mózgu dziecka.
Niektórzy mają to za nic. Przecież art. 40. Konstytucji RP, w którym zapisano: „(…) Zakazuje się stosowania kar cielesnych”, też możemy sobie schować w cztery litery.
Starsi ludzi widzą lepiej. Sama nieraz była świadkiem…
Dziecko nie chce iść do przedszkola i płacze? Wyciągnij pas i zrób swoje- popłacze i pójdzie bez zająknięcia. Usłyszałam od babki w wieku mojej babci. Najlepsze jest to, że była ona przekonana, ze dobrze zrobiła. Wtedy doszło do mnie, jak bardzo Ci ludzie są przekonani, że nie mieli wyboru.
A tymczasem wybór zawsze jest. Klaps, czy bicie to mimo wszystko pójście na łatwiznę (jakkolwiek głupio to zabrzmi), bo działamy niczym zwierzęta.
Wiem co mówię, bo Lila też miała kryzys po 4 dniach w przedszkolu. Zdecydowaliśmy, że jednego dnia do przedszkola pójdzie sama Laura. Lila twardo utrzymywała zdanie, że nie idzie. Do czasu, gdy zobaczyła, że Laurze jest przykro, że idzie sama, bez siostry. Wtedy Lila przyniosła swoje rzeczy, kazała się ubrać i powiedziała, że też idzie. Od tej pory idzie chętnie i z uśmiechem. Bo sama zdecydowała.
Byłem bity ale wyszedłem na ludzi…
Usłyszałam takie zdanie nawet podczas kręcenia rodzinnego teleturnieju. Prowadzący wiedział, że prowadzę bloga rodzicielskiego i dopytywał się o moje zdanie na temat kar cielesnych. Z jego ust padły też te słowa, które oczywiście potem wycieli…
Jak słusznie zauważa Rzecznik Praw Dziecka:
Kiedyś podróżowaliśmy, nie zapinając dzieciom pasów bezpieczeństwa, nie zastanawialiśmy się nad doborem diety, nie uznawaliśmy walorów czytania. Tak samo było z paleniem papierosów. Kiedyś też mało kto widział w tym coś złego, ludzie palili wszędzie i wręcz uznawali to za coś atrakcyjnego i pożądanego. Po pierwsze zatem, wiedza, edukacja!
Zatem gdy słyszę: Byłem bity, wyszedłem na porządnych ludzi, mam ochotę powiedzieć:
„To miałeś szczęście”. Niestety nie wszyscy go mieli aż tyle.
P.S. Polecam artykuł autorstwa Kamila z Blog Ojciec (TUTAJ), który podaje statystyki dotyczące pokolenia „porządnych ludzi”.
*Prawa do zdjęcia Donnie
Zgadzam się z tym co napisałaś… Ludzie wciąż akceptują klapsy, wmawiają innym, że to przecież nic takiego- jeden mały klaps. A tymczasem agresja rodzi agresję, a jeden mały klaps może przerodzić się w stałe znęcanie się. Ważne, by o tym mówić.
Zgadza się- ważne, by nie pozostawać obojętnym.
Nie rozumiem tego profesora, jak można szerzyć takie herezje??? Najgorsze jest to, że jak niewyedukowani ludzie przeczytają coś takiego to od razu dają sobie usprawiedliwienie do przemocy. Dla mnie to niepojęte…
Mi też trudno to zrozumieć 🙁 ale mam nadzieję, że ten temat nie ucichnie- trzeba głośno o tym mówić i nie zgadzać się na takie publikacje, które namawiają do agresji.
Niestety musi minąć wiele czasu zanim zło zostanie wyplenione. Tak jak napisałaś kiedyś palenie też nie było uznawane szkodliwe, ale całe pokolenia musiały umrzeć by zmienić zdanie na nowe, na mądre, na dobre…I choć zabrzmi to brutalnie i bezwzględnie to umrzeć musi pokolenie tych bitych, co na ludzi wyszli, by umarły klapsy i przemoc. Niestety nasze pokolenie to pokolenie przełomu. To w „naszych czasach” wiedza rośnie, nauka idzie do przodu błyskawicznie i to my, często przez to jak zostaliśmy wychowani, nie jesteśmy w stanie udźwignąć tego brzemienia wprowadzania nowych zasad. Wszystko w rękach, nawet nie naszych dzieci (bo niestety w wielu Rodzinach rówieśnicy naszych pociech są karani klapsem), nie naszych wnuków, a zapewne dopiero prawnuków. Ufam, że propagowanie, powtarzanie na okrągło, edukacja w tym temacie przyniesie efekt…
Z przykrością stwierdzam, że masz rację. To myślenie jest już w takich osobach głęboko zakorzenione i nie docierają do nich żadne argumenty. Ale wierzę w lepszy świat i w wartości, które przekazuję swoim dzieciom- niech one potem przekażą je swojemu potomstwu itd.
I pewnie tak będzie…myślę, że nasze nadzieje nie będą płonne:)
Ja praktycznie codziennie słyszę „bo kiedyś to”, „bo kiedyś tamto”. Tak kiedyś.. teraz jest teraz! Moje dzieci są moje! Wychowuje je według własnego uznania. Kiedyś.. Bito dzieci.. Nie rozumiem tego! Jak można bić własne dziecko…Takie bezbronne, potrzebujące miłości.. Klaps to też uderzenie.. Przecież on nie prowadzi do niczego dobrego… Niestety sama nie jednokrotnie oberwałam.. Wstydzę się tego.. Tyle mi pozostało.. Mam żal do rodziców o to i nic tego już nie zmieni
Klaps nie jest metoda wychowawcza. Jak miałabym uczyć swoje dzieci ze nie wolno bic inne dzieci/kolegów i koleżanki skoro sama bym je bila bo klaps moim zdaniem jest biciem. Male dziecko prosto rozumuje.. mama nie bije i ja tez nie bije…a jakbym dala klapsa to dałabym ciche przyzwolenie by i moje dzieci biły innych. Dla mnie klaps jest niedopuszczalny. Chce by moje dzieci wyrosły na mądrych ,dobrych ludzi którzy widza czego nie wolno im robić. Musze wiedzieć ze nie wolno krzywdzić innych. Musza mieć morale.
pięknie napisane- jestem osoba nerwowa ale nigdy bym własnego dziecka nie skrzywdziła masakra jak czasem widze rodziców krzyczacych bijacych dziecko…duzo rozmawiam tłumacze jak to nie pomaga poprostu odpuszczam i wracam do tematu za jakis czas