Jak to jest, że od ręki znajdujemy całą masę wymówek. Zniechęcamy się na starcie, wmawiamy sobie, że i tak nam się nie uda. Rezygnujemy z prób, po czym narzekamy na okrutny los, brak pieniędzy. Bo gdyby była kasa to łatwiej by było coś wymyślić, zorganizować. Gdyby…

 

Uzależniamy nasze szczęście od wielu czynników a tak naprawdę wszystko jest w naszych rękach. Jakkolwiek idyllicznie to brzmi.

 

Prawda jest taka, że tylko nieliczni rodzą się z zapasem kasy na starcie. Na dodatek, gdy dostajesz coś, zamiast sobie na to zapracować to nie potrafisz tego docenić.

 

Ale nie tylko o kasę tu chodzi…

Tkwimy w marnych związkach, które nie przynoszą nam radości ale jesteśmy już na tyle przyzwyczajeni, że zmiany nas przerażają. Bo…

 

Lepsze znane piekło, niż nieznane niebo

 

Jak wiele wtedy tracimy, ile czasu nam przecieka między palcami… Na własne życzenie. 

 

A praca?

Pragniesz takiej, w której Cię docenią. Dzięki której poczujesz się spełniona.

Tymczasem na samą myśl, że masz iść do swojej roboty – skręca Cię w żołądku. Jednak pracować trzeba i w sumie, gdzie dostaniesz inną pracę?  Tu już wszystko znasz, a w nowej trzeba się uczyć od początku, więc odpuszczasz.

Mija tak dzień za dniem, każdy podobny do poprzedniego. Tak samo szary i beznadziejny i tak aż do sześćdziesiątki. Albo i dłużej…

 

Brzmi znajomo?

Jeśli tak- to znaczy, że MUSISZ wziąć się w garść. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje! Szkoda go marnować na kawę rozpuszczalną, gdy możesz pić codziennie taką z ekspresu.

201603_0928_diedh_sm

 

Z życia trzeba wyciskać jak najwięcej.

 

Wkurza mnie mówienie, że gdyby nie coś to by było o wiele łatwiej, prościej i przyjemniej. Wkurza mnie to, że nie możemy pogodzić się z tym jak jest. A jest to konieczne, by zacząć walczyć z tym, co nam nie odpowiada.

I nie mów mi, że gdybyś miał pieniądze to byś otworzył firmę. Zrób wszystko, by wymyślić coś na tyle fajnego, by pieniądze się znalazły na rozkręcenie biznesu. Mamy startupy, są środki unijne na założenie działalności. Tu nie chodzi o kasę, a o pomysł na siebie. 

Marzenia nic nie kosztują, więc przestań chrzanić!

Wielu ludzi po prostu nie wie co z tym swoim życiem zrobić. Miota się, kisi się, czuje, że się dusi. Tam coś uwiera. Ale już wsadzeni w te ramy- egzystują, bo boją się wychylić.

Wielu mówi, że zazdrości mi planów, zazdrości bloga i tego, że na nim zarabiam i stał się moją pracą.

Ale niewielu wie, że to było moje marzenie, które prawie porzuciłam, prawie w nie zwątpiłam. Niewielu wie ile to wysiłku, poświęcenia. Bo wiem, że z boku wygląda fajnie i przyjemnie.

Opowiem Ci moją historię.

Bloga założyłam ponad 3 lata temu. Zaczęłam pisać typowo dla siebie i bliskich. By dzielić się codziennością. Od samego początku prowadziłam go regularnie, na darmowej platformie. Uwielbiałam pisać, a poszerzające się grono odbiorców dodawało mi skrzydeł.

Po roku przeprowadziłam się na własną domenę, wykupiłam hosting. Bardziej zaczęłam dbać o jakość zdjęć, zapisałam się na kurs fotograficzny (zerknijcie na zdjęcia, jakie wrzucałam kiedyś- nie były wysokich lotów). Wtedy też pojawiły się pierwsze myśli, by może zacząć na blogu zarabiać. Pisałam regularnie, byłam dumna z tego, że moje teksty udostępnia p. Dorota Zawadzka i Mądrzy Rodzice. Was- czytelników było coraz więcej.

Ale propozycji współprac niekoniecznie… Miałam z tyłu głowy, że mam czas na rozkręcenie bloga, dopóki opiekuję się dziećmi w domu, jak pójdą do przedszkola to będę musiała wrócić do pracy. A blog będzie musiał pójść w odstawkę. Nie mogłam się pogodzić z tą myślą. Moim marzeniem było to, by utrzymywać się z pasji- pisania.

Mój mąż bardzo mnie wspierał. Jednak widział ile nieraz czasu poświęcałam na pisanie, że odbywało się to kosztem snu, bo w ciągu dnia dzieci były bardzo absorbujące. Minęły dwa lata i pamiętam, że sam zaczął wątpić, czy moje poświęcenie ma sens.

 

Kochanie musisz się pogodzić z tym, że nigdy nie będziesz się utrzymywać z blogowania

 

Tak powiedział mi- nie chcąc mnie urazić, a raczej dać do zrozumienia, że tylko nieliczni są w stanie. Podobnie zaczęłam myśleć. Ale jego słowa- o dziwo, bardziej mnie zmobilizowały.

Chciałam udowodnić przede wszystkim sobie, że ludzie wokół się mylą, że to co robię ma sens. Pracowałam więcej, spałam jeszcze mniej. I dziś jestem TU.

Bardzo dumna z siebie. Piszę ten wpis, gdy moje córki są w przedszkolu. Pracuję z domu, moją pracą jest blog.

Nie wróciłam do swojej starej pracy, wciąż jestem na wychowawczym. Nie opłaca mi się wrócić.

Nie, nie zarabiam nie wiadomo jakich kokosów- wystarcza, by opłacić przedszkole i nieraz zostaje więcej, nieraz mniej.

Ale jestem dyspozycyjna- mogę odebrać córki z przedszkola, kiedy mam ochotę, a nie czekać aż skończę robotę. A kiedy zachorują to ja się nimi opiekuję i nie muszę brać wolnego z pracy. Sama jestem sobie szefem.

To wymaga jednak samodyscypliny. Nigdy nie mam pewności, czy zleceń będzie tyle, by na spokojnie żyć. Każdy miesiąc to wielka niewiadoma. Dlatego szkolę się też w fotografii.

Mam plany, marzenia. Sama chcę do nich dojść. Nie mam domu z basenem, a dwupokojowe mieszkanie. Ale jestem szczęśliwa i chcę więcej.

 

Sięgać po więcej.

 

To oznacza również ryzyko. W grudniu muszę być już osobą bezrobotną, bo chcę wziąć udział w programie unijnym wspierającym założenie działalności. Długo się wahałam- w końcu mimo, że jestem na urlopie wychowawczym to jednak jestem zatrudniona na czas nieokreślony. To pewna praca, a jak się zwolnię i nie otrzymam dofinansowania to zostanę z niczym.

Jednak stwierdziłam, że…

 

Bardziej się żałuje tego, iż się nie spróbuje, niż tego, gdy się nie uda

 

Widzisz… Ja też mam swoje dylematy. Staram się układać w głowie plan awaryjny, ale na razie żyję tu i teraz.

 

Nikt Ci nie da nic za darmo. Trzeba mieć szczęście ale szczęściu trzeba pomóc.

 

Ja też nie wiem co przyniesie los, ale wiem, że jak nie zaryzykuję to nic nie zyskam.

dsc_1166

 

Wybierz cel. Nie poddawaj się. Przeznacz na niego każdą wolną chwilę. Mi zajęło to 3 lata, ale wiem, że było warto.

 

P.S. Ten wpis powstał 2 lata temu. Od tego czasu wiele się zmieniło. Dzięki dofinansowaniu dało mi się założyć własną firmę, którą prowadzę już od ponad roku. Pisałam o tym TUTAJ. Jedno się nie zmieniło- dalej twierdzę, że warto walczyć o marzenia i teraz mam dowód, że nieraz się spełniają :).

 


JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY: 

  • podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
  • pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
  • zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco) ????
  • dołączysz do nas na Instagramie

 

Podziel się