Czy nie jest tak, że czasem brak Ci sił i masz wrażenie, że całe Twoje życie kręci się wokół dzieci?
Też tak miałam. Mój świat zamknął się w czterech ścianach, kręcił się wokół kaszki, pieluszek, spacerów z wózkiem, osiedlowych placów zabaw.
Czułam, że się cofam. Mimo, że bycie mamą to bardzo ubogacające doświadczenie to jednak rutyna potrafi zabrać radość z codzienności. Nasze dzieci w końcu odchowamy, a co z nami?
Nie możemy zapominać o sobie. A najlepiej postawić na samorozwój. I nie słuchaj tych, którzy mówią, że z dziećmi u boku się nie da. Oczywiście, że się da. Sama jestem tego dowodem 🙂
Dlatego dzisiaj mam dla Ciebie propozycję- co zrobić, by się rozwijać. I to nie wychodząc z domu!
ZAPYTAJ SIEBIE KIM CHCESZ BYĆ ZA KILKA LAT
To ważne, żeby czas urlopu macierzyńskiego/ wychowawczego nie był czasem stagnacji. Wiadomo, że najczęstszy kontakt w tym czasie masz z dziećmi. Bywa, że w tym czasie się cofamy. Dlaczego? Bo ciężko jest z niemowlakiem, a nawet ze starszym dzieckiem podejmować dysputy filozoficzne. Tylko kaszka, mleczko, mama, tata , siusiu i tak w kółko.
Warto przełamać ten schemat. Zastanów się co Ci sprawia satysfakcję, co daje radość, a może czego chciałabyś się nauczyć. W jakiej dziedzinie dokształcić?
Niech to będzie taniec, lekcje francuskiego, albo nauka szydełkowania. Cokolwiek, co sprawi, że będziesz nie „tylko” mamą na cały etat.
Powiesz- taaa łatwo powiedzieć! No ba- łatwo można też zrobić !
ZRÓB PIERWSZY KROK
Kiedy już wiesz co Ci daje powera, w czym jesteś dobra to zacznij działać. Nie snuj planów. Po prostu to zrób! Znam całą masą kobiet, które macierzyństwo sprowokowało do otworzenia własnej firmy. Teraz produkują akcesoria dla najmłodszych. I to z powodzeniem! Firma powiesz- przecież to nie takie proste! Oczywiście, że nie. Ale kiedy masz dobry pomysł i wierzysz w niego z całych sił to czemu nie spróbować?
Akurat teraz można się starać o fundusze unijne, które są przeznaczone na aktywizację kobiet- sprawdź jak to wygląda w Twoim województwie (TUTAJ).
Jeśli nie własny biznes to co? U mnie pasją od zawsze było pisanie, a potem doszła sztuka fotografii. Oba te zainteresowania pielęgnowałam. Początkowo na urlopie macierzyńskim, a teraz wychowawczym . Blog jest tego żywym dowodem. I nie jest łatwo- gdyby nie moje pobudki o 4 rano to pewnie nic bym nie osiągnęła. Ale warto. Warto wstać wcześnie, by napisać nowy tekst i obrobić zdjęcia. Warto czasem posiedzieć do późna i posłuchać nagranych lekcji z Akademii Fotografii (o której pisałam TU), by rozwijać swój warsztat. I to wszystko online, bez konieczności jeżdżenia na zajęcia. Można? Można.
Nie musisz od razu zarabiać na swoim hobby (choć przyznaj, że to by nie zaszkodziło ;)). Wystarczy, że będziesz robić coś, co pozwoli Ci się oderwać od codzienności- szycie jest możliwe, gdy dzieci pójdą spać. A w Internecie jest cała masa filmików, o tym jak się nauczyć tej sztuki krok po kroku. Wystarczy godzina dziennie, którą nie spędzisz z pilotem i przed telewizorem albo na Facebook’u.
Jest jeszcze jedna umiejętność, którą należy szczególnie pielęgnować w trakcie całodziennej opieki nad dzieckiem. Zdolność ta z czasem zanika, a po ponad 3 latach wychowania dzieci, odczuwam moje luki w… No właśnie- językach obcych. Język nie używany odchodzi w zapomnienie. Nieraz się łapię na tym, że zapominam podstawowych słów z języka angielskiego. Czy też ciężko mi już oglądać filmy po francusku, bo zapomniałam co znaczą poszczególne idiomy. A przecież za kilka lat to nasze własne dzieci zapytają się nas „ a co to znaczy po angielsku”. Poproszą o pomoc w nauce.
Nie chcę zostać w tyle. Ale na to też jest sposób- nauka języków obcych przez Skype (choćby korepetycje od 2$ z native speakerem)! Czego to już nie wymyślą! Ale takie korepetycje mogą okazać się strzałem w dziesiątkę- szczególnie, gdy zamierzamy w niedługim czasie wrócić na rynek pracy.
Musimy przełamać bariery i uświadomić, iż opieka nad dzieckiem nie wyklucza naszego samorozwoju. Czasem same nie zdajemy sobie sprawy z tego ile tracimy, gdy zamykamy się w czterech ścianach i nawet nie szukamy możliwości zrobienie czegoś więcej. Tylko dla siebie.
Można wszystko tylko trzeba bardzo chcieć.Przyznam się , że miałam okres lenia, a może ciągłego zmęczenia ( pewnie wiesz o czym piszę, bo mamy dzieci w podobnym wieku) ale przyszedł i dzień i stwierdziłam, koniec, nie chcę żeby moje dzieci oglądały ciągle zmęczona matkę. Oczywiście czekałam aż odchowam troszkę swoje maluchy, a teraz Inwestuje w siebie, i jest mi z tym dobrze….:) Dobrze napisane. ps. Uwielbiam zdanie : jeżeli masz czas na fb to i znajdziesz np 20min dla siebie w ciągu dnia.
Kochana, grunt to znaleźć w sobie siłę i ruszyć dupę. Pierwszy krok jest najtrudniejszy! Brawo!
A co do fb- sama się łapię na tym jaki to zabijacz czasu 😉
Ja mam ten komfort, że za kilka lat chcę być pisarką, tak samo jak teraz 🙂 Ale Twój tekst zmotywował mnie do tego ruszenia dupy i zabrania się do skończenia kolejnej powieści, bo ostatnio bardzo mało piszę, a wszyscy dopytują się kiedy kolejna książka. Tłumaczę się sama przed sobą brakiem czasu (syn od miesięcy choruje, więc faktycznie okoliczności mam niesprzyjające), ale jak się chce, to się wszystko da!
Podziwiam takie osoby, jak Ty, które mają wytyczone cele i kroczą obraną przez siebie drogą.
Zmotywowałam Cię? To dla mnie najlepszy komplement.
Pozdrawiam!
Genialne a fotki jak nie ty za rok chce do pracy iść pasji mam mnustwo wiec
Gosiu, fotki zrobione rok temu, więc może dlatego jak nie ja 😉
Grunt to mieć swoje zainteresowania, dobrze, że Ci ich nie brakuje. Pozdrawiam!
A ja szyję…gdy dzieci śpią, czyli w nocy. Na szczęście dzieci ładnie mi śpią i wstają około 9.00 rano, więc 5-6 godzin snu mam 😉 Niektórzy pomyślą, że zwariowałam, ale szycie daje mi takiego powera, że mam potem duuuużo więcej cierpliwości do dzieci i radośniej spędzam z nimi czas 🙂
Pati, brawo Ty!
Ja obiecuję sobie, że w końcu przypomnę sobie angielski. Muszę w końcu wyciągnąć fiszki i w każdej wolnej chwili chociaż spoglądać na słówka 😉
Iza, ja tak własnie puszczam francuskie filmy w ciągu dnia (lecą w tle), lub tv5monde, by chociaż nie zapomnieć jak się mówi w tym języku. Bo niestety jak się na co dzień nie używa to potem są braki 🙁
A fiszki to dobry pomysł- choćby jedno słowo, czy zwrot dziennie i już jest się do przodu 🙂
Magdo! Dokładnie, dokładnie tak! Znam całe mnóstwo Mam, które już mają naprawdę duże, samodzielne dzieci, ale nie mają kompletnie pewności siebie, ani grama. Zapomniały o sobie o tym jakie były, kim były. Te Kobiety żyją dalej tylko i wyłącznie dla dzieci z czasem przemieniając się w fanki seriali telewizyjnych…A przecież życie trwa, wcale się nie kończy. A z własnego doświadczenia wiem, że gdy tylko zadba się o siebie, to choć czasu ubywa, to człowiek ma więcej energii. Wychodzi z marazmu i nudy. A poczucie wartości rośnie!
Genialnie, jestem zachwycona Twoim blogiem, Twoją motywacją ♥
Cieszę się 🙂
Ja przez pół roku tylko siedziałam w domu z dzieckiem, ale potem wreszcie ruszyłam dupę i zaczęłam robić coś dla siebie. Zmotywowała mnie przeprowadzka do innego miasta, gdzie nikogo nie znałam. Zaczęłam pisać bloga, a potem jeszcze doszedł kurs angielskiego i kurs fotograficzny. A w następnym tygodniu idę na 2-tygodniowy kurs biznesowy i to darmowy, więc szkoda nie skorzystać z okazji! Tylko miałam problem, z kim zostawić córcię (roczek ma), ale poratowała mnie koleżanka i sama się zaoferowała jako niania 🙂 Więc jeśli się chce, to sie wszystko da! 🙂