Mam dwie córy. Każda z nich jest inna, każda wyjątkowa. I każda z nich ma ten sam etap- chce być taka, jak mama!

Wiecie jak ja muszę się pilnować? Począwszy od tego, co zakładam na siebie, jak się maluję, co mówię i jak reaguję na emocje. Dlaczego? Bo obok mam dwie kalki!

One robią przeszpiegi. Założyłam dzisiaj sukienkę to one do przedszkola też chcą! I to nic, że ostatnio Pani prosiła, by trochę rzadziej nosiły balowe suknie, by trochę się przemogły i założyły spodnie. Teoretycznie się słuchają, bo założą. Ale co z tego, bo włożą je pod sukienkę i zaraz w szatni ściągną!

Takie mam cwaniary w domu!

Z MOJĄ PIĘCIOLATKĄ NIE MA JUŻ ŻARTÓW!

Na każde moje zdanie ma odpowiedź, która rozwala mnie na łopatki. Potrafi powtórzyć co mówiłam do niej w czwartek o godzinie dziewiątej minut trzydzieści sześć. Co obiecuję to ona sobie w głowie zgrabnie notuje. A ja sobie myślę, że to dobrze. W końcu…

Rodzice są od tego, by dotrzymywać obietnic.

Są jednak małe zagrożenia wynikające z tego, gdyż…

To jest czas, by nauczyć czegoś dziecko. A najlepiej tego jak być DOBRYM człowiekiem.

DUMA MIESZA SIĘ Z ZAKŁOPOTANIEM

Cudownie mieć u swojego boku osobę, która chce Cię naśladować, dla której jesteś wzorem. Nie łudzę się, że ten etap będzie trwał wiecznie, więc chcę wycisnąć z niego jak najwięcej. To też czas, by przemyśleć, czy to jak się zachowuję sprawi, że moje dziewczyny staną się pewnymi siebie kobietami.

Pozwalam im nieraz poczuć się jak mała kobietka. Pochodzą w moich butach, pomaluję im paznokcie, kupię pomadkę ochronną, czy ich własny „perfum”, by miały namiastkę bycia „dużą” 🙂

Widzę, że to sprawia im frajdę. Pożyczę czasem pędzel od pudru, by „na sucho” mogły pomuskać sobie nim po twarzy.

USTALAM TEŻ JASNE GRANICE

Moje dzieci wiedzą, że do niektórych rzeczy muszą dorosnąć. Nie wszystko im się należy tylko dlatego, że chcą. Nie wyobrażam sobie, by zrobić im „pełen makijaż”, choćby dlatego, iż chcę chronić ich młodą cerą.

Mało tego- będę je namawiała, by jak najpóźniej zaczęły eksperymentować z kosmetykami do makijażu. Ja sama zaczęłam się malować w wieku 16-17 lat. Widziałam natomiast cerę koleżanki, która przyznała, że malowała się od 10 roku życia i niestety, ale skutki są widoczne do tej pory.

Podobnie mam z kolczykami- nie jestem jakąś ostrą przeciwniczką ale chcę, by moje córy były w pełni świadome z czym się wiążę przekucie uszu. By podjęły tę decyzję, gdy podrosną, a nie tylko dlatego, że niektóre dzieci z ich grupy noszą kolczyki.

Być może jest to związane z opowieścią mojej mamy, która jako przedszkolanka była świadkiem oderwania części ucha, bo jeden chłopczyk pociągnął dziewczynkę za kolczyk.

To wcale nie znaczy, że nigdy nie pozwolę przekuć uszu moim dzieciom (z takiego założenia wyszła moja mama) ale poczekam aż obie skończą co najmniej 10 lat i same zdecydują, czy rzeczywiście tego chcą.

Niektóre rzeczy możemy zrobić od razu, a na niektóre trzeba poczekać.

Nie odpuszczę sobie okazji, by sprawić radość mojemu dziecku, jednak wszystko w granicach rozsądku 😉

Z Laurą łączy nas jeszcze jedno- obie jesteśmy na etapie nie ścinania włosów.

Laurunia ma już pokaźną długość włosów i nieraz namawialiśmy ją do ścięcia ale chce skubana mieć długie niczym Roszpunka 😀

Wszystko pięknie, tylko przy czesaniu jakoś uśmiech z jej buzi znikał… Włosy bardzo się kołtuniły i ciężko było je pielęgnować przy użyciu „dziecięcych” kosmetyków.

I tutaj przyszedł z pomocą nam obecny etap. W końcu…

JAKA MAMA, TAKA CÓRKA

Szukając odpowiednich kosmetyków do pielęgnacji włosów dla moich córek, sama wcześniej musiałam przetestować kilkanaście dla siebie.

Jako fanka „Ostrego Cięcia”, programu w którym uzdrawia się fryzjerstwo w Polsce, nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała serii produktów, które powstały dzięki zaangażowaniu Andrzeja Wierzbickiego & Tomasza Schmidta.

To autorskie i profesjonalne kosmetyki, które kryją się pod nazwą Eliksiry myjące i Esencje odżywcze. Są to szampony i odżywki, które świetnie się nadają do wymagających włosów.

U mnie sprawdził się eliksir myjący Paczula Wonna, czyli odżywczo- regenerujący szampon z m.in. papają i mango. Do tego esencja odżywcza i już włosy są bardziej nawilżone, lśniące i ujarzmione. Nie elektryzują się i z łatwością mogę je rozczesywać.

Jest też coś dla dzieci. Seria bezzapachowa jest polecana dzieciom, kobietom w ciąży oraz matkom karmiącym.

Laura była zachwycona, że nie musi już używać szamponów dla dzieci. Z kolei aplikowanie odżywki po umyciu włosów, przenosi w „doroślejszy” świat zabiegów upiększających. Jako mama, nie muszę się już przejmować bolesnym rozczesywaniem. Włosy pięknie się układają i nie plączą się.

Jestem też spokojniejsza, bo kosmetyki są hipoalergiczne, pozbawione SLS-ów oraz substancji zapachowych. A co najważniejsze- są delikatne ale również skuteczne. Choćby dzięki filtrom UV, które chronią przed negatywnym wpływem środowiska.

Młodsza córa również może ich używać bez obaw. A jeśli chodzi o rozczesywanie to sami zobaczcie 🙂

W końcu- mama i córka powinny trzymać się razem 🙂

Podziel się