Często słyszę to pytanie… I tak naprawdę to sama nie wiem… A raczej nie wiedziałam.

Dopóki tata L&L nie zachorował…. Wtedy zrozumiałam.

Bez niego nie dałabym rady…. Pomaga mi rano przed pracą i wieczorem po pracy. Minął właśnie tydzień, gdy zmogła go angina i to był gorszy tydzień, niż ten, gdy dziewczynki chorowały…

Bo one miały tyle samo energii co zawsze, a ja bez pomocy męża- tej energii znacznie mniej…

Zaczęłam go doceniać…

Przykre jest to, że doceniamy kogoś dopiero po fakcie, nie na co dzień. Dzieje się tak przez natłok obowiązków, niewyspanie, zły humor i inne pierdoły. Właśnie- pierdoły, które przesłaniają nam rzeczywistość.

Cieszę się, że mogę na Niego liczyć, gdy mam cięższy dzień. Żałuję, że w ciągu dnia nie mam tej pomocy…

Wciąż aktualne jest stwierdzenie zawarte w TYM poście: „Ojcem może być każdy, ale tylko ktoś wyjątkowy zostaje tatą…”.

Zostawiam Was z tatowymi zdjęciami- w końcu tak rzadko On się tu pojawia 😉

 

 

 

P.S Już niedługo Dzień Ojca- nie zapomnijcie ;)!

 

Podziel się