W tym roku mamy już wakacje za sobą. Spędziliśmy tydzień w Bułgarii w hotelu Sol Nessebar Mare. Po naszym powrocie pojawiło się sporo pytań odnośnie tego, czy podobał się nam się hotel oraz czy go polecamy.
Postanowiłam zatem napisać kilka zdań na jego temat, a przy okazji pokazać Ci kilka (no może jednak kilkanaście) zdjęć z naszego pobytu w Bułgarii. Z góry uprzedzam, że nie jest to wpis sponsorowany 🙂
DLACZEGO BUŁGARIA?
W Bułgarii jeszcze nie byliśmy, może dlatego ten kierunek wybraliśmy. Chcieliśmy mieć zagwarantowaną pogodę i odpocząć (na ile się da z dwójką dzieci u boku).
Jak się okazało pogoda w Bułgarii potrafi być jednak mniej pewna, niż choćby w Turcji, czy Egipcie. Kiedy sprawdzaliśmy prognozy tydzień przed wylotem to zdarzało się nam nawet zobaczyć deszczowe chmury. Nasz pobyt jednak odbył się bez takich atrakcji, choć jednego dnia niebo było za chmurami to jednak okazało się to dla nas zbawienne, bo słońce w Bułgarii potrafi przygrzać. Po 3 dniach byliśmy naprawdę nieźle spieczeni, a potem to już staraliśmy się unikać nadmiaru słońca.
CZYM SIĘ KIEROWALIŚMY WYBIERAJĄC HOTEL?
Hotel był wybierany typowo pod dzieci. Głównymi wyznacznikami były:
- bliskość od lotniska – raz jechaliśmy z dziećmi prawie 3 godziny do hotelu z lotniska i bardzo były tą podróżą zmęczone (my również)
- aquapark, brodziki– czyli wszystkie możliwe atrakcje wodne, z których moje dzieci mogły korzystać. Hotel Sol Nessebar Mare dysponował całym Aquaparkiem, zatem jeśli chodzi o tego typu atrakcje to był świetnym wyborem.
- animacje dla dzieci– tym też się sugerowaliśmy. Okazało się jednak, że Kids Club nie był wystarczającą atrakcją dla L&L, by zechciały z niego korzystać. A szkoda, bo zawsze to 2 godziny swobody dla rodzica.
- bliskość morza– to dla nas też było istotne, by nie musieć przemierzać kilometrów, by móc zobaczyć morze. Z hotelu Sol Nessebar Mare roztaczał się piękny widok na morze. A zejście na plażę było po schodkach.
CO NAM SIĘ NIE PODOBAŁO?
Żeby nie było tak sielankowo to trzeba wspomnieć o dwóch rzeczach, które nie do końca mi pasowały. W ciągu dnia było sporo atrakcji dla dzieci, jednak wieczorami były wystawiane dodatkowe atrakcje, płatne. Były to na przykład sterowane samochodziki, dmuchany plac zabaw, czy też wodna kula. Pierwszy raz spotkałam się, by w hotelu all inclusive było tyle atrakcji dodatkowo płatnych. A na każdą z tych rzeczy moje dzieci reagowały: Ja chcę!
Kolejna rzecz to jedzenie. Wybór był ogromny, w ciągu dnia funkcjonowały też snack bary, czy punkty, gdzie w ramach all inclusive można było zjeść lody, frytki, mini pizze, czy inne przekąski. Jednak po 3 dniach jedzenie stawało się monotonne, nie zauroczyło nas tak, jak na Krecie, czy w Turcji.
CZY BYŁO WARTO POJECHAĆ?
Wychodzę z założenia, że warto jest pojechać razem. Warto jest spędzić czas z dala od obowiązków, pobyć całą rodziną. Pouśmiechać się siebie nawzajem, strzelić focha czasem (mowa tu o L&L). Po prostu docenić to, że mamy siebie.
Ale do Bułgarii już raczej nie wrócimy 🙂