Dzisiaj chcę się z Wami podzielić naszymi wyjątkowymi, rodzinnymi chwilami. Towarzyszyliście nam podczas ciąży, a teraz otwiera się przed nami kolejny rozdział- gdy Maksymilian jest już po drugiej stronie brzucha.
Poznajcie zatem naszego synka, urodzonego 15 lipca 2022 o godzinie 5:40.
Dzięki Kasi z Mamikamera mamy piękną pamiątkę- zdjęcia ze szpitala, które zostały zrobione już 11 godzin po porodzie 🙂 Zobaczcie koniecznie jakie cudne zdjęcia robi Kasia.
Chcę Wam jeszcze jedno powiedzieć. Praktycznie od 30 tygodnia ciąży było wiadomo, że Maks przybiera dużo na wadze. W 34 tygodniu jego waga według USG wynosiła 3000g, ponad 3 tygodnie później- 3735g, Z kolei chwilę przed rozpoczęciem 39 tygodnia lekarz prowadzący zakomunikował, iż waga dziecka wynosi 4160g.
Wiem, że USG ma granicę błędu +/-500g i dostawałam od Was pocieszające wiadomości, że w Waszym przypadku waga z USG bardzo się różniła od rzeczywistej. Jednak widziałam jak bardzo brzuch mi urósł i kojarzyłam, że nie miałam aż tak wielkiego, gdy nosiłam pod sercem córki. One z kolei ważyły odpowiednio 3400 i 3300g w chwili urodzenia.
Dostałam skierowanie na wywołanie porodu w 39 tygodniu ciąży. I tak- wolałabym, aby młody sam się zdecydował wyjść. Z Laurą miałam poród wywoływany (oksytocyna) i nie wspominałam tego najlepiej. W tym czasie chyba co druga osoba pisała o tym, jakie są sposoby na to, by wywołać poród naturalnie. Jak to któryś z nich od razu nie zadziałał i od razu zaczęła się akcja porodowa. Oczywiście, że próbowałam. U mnie nie zadziałało.
Kilka wiadomości dotyczyło tego, że na moim miejscu ktoś by się wstrzymał i poczekał aż poród zacznie się samoistnie. Były też zapewnienia, że ginekolog może się pomylić.
Ja to wszystko rozumiem i nawet wiem, że intencja jest dobra, gdy się wysyła takie wiadomości. Jednak u nas waga się sprawdziła, a gdyby nie wywoływanie, albo kiedy bym się dłużej wstrzymywała z pójściem do szpitala to nie mogłabym już liczyć na poród naturalny, zostałaby cesarka. I oczywiście- czytałam Wasze historie, gdy byłyście w stanie urodzić maluszka z wagą 4500, czy 4800g. Jestem pełna podziwu. Jednakże musimy sobie zdawać sprawę z tego, że każdy jest inny. Nasza historia może być inspirująca, ale nie musi się przydarzyć to samo każdej z nas. Uważajmy z dawaniem porad. Ktoś może wziąć je sobie do serca, a potem mieć pretensje, że w jego przypadku było zgoła inaczej. Ograniczajmy zapewnienia, szczególnie, gdy nie znamy szczegółów.
Słyszałam też głosy, że niektórym z Was łatwiej się rodziło, gdy dziecko było większe. U mnie tak nie było, waga była odczuwalna, poród był dla mnie bardziej bolesny. Ale to znów nie jest wyznacznik.
Wiecie jak się nasza historia skończyła. A co było chwilę przed? We wtorek USG wskazywało 4160g, w czwartek trafiłam do szpitala ze skierowaniem na wywołanie porodu. Założyli mi cewnik i akcja porodowa zaczęła się tuż po północy. W piątek o 5:40 tuliłam już Maksymiliana w ramionach, ważył 4275g.
Cieszę się, że podjęłam takie decyzje, a nie inne. Czasem warto posłuchać siebie.
Dziękuję za wszystkie modlitwy i słowa wsparcia. Tego nigdy za wiele 🙂
JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY:
- podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
- pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
- zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco)
- dołączysz do nas na Instagramie