Choćbym zapierała się rękami i nogami to ciężko mi być oazą spokoju w niektórych sytuacjach. Są to przeważnie sytuacje w które zaangażowane są moje dzieci. Tylko nieliczne dotyczą mojego męża (o dziwo! ;)). 

Niekiedy mam dobre postanowienie, jeszcze lepsze intencje, całe pokłady cierpliwości. A wystarczy dłuższy lament dzieci, niewytłumaczalne dla mnie marudzenie i w mig zmieniam się w zrzędliwą nędzę. Pewnie tak bym siebie nazwała, gdybym popatrzyła na to z boku. I cały plan bierze w łeb. A potem się okazuje, że od mojej 6 i 4 latki wymagam, by nie dawały się ponieść złym emocjom. A już na pewno nie z taką łatwością jak ich mama. Niezły absurd, prawda?

Zachowanie dzieci jest zależne od naszego zachowania, a więc jeśli chcemy zmiany w postępowaniu dzieci, musimy najpierw dokonać jej w sobie*.

Choćby mała zmiana w naszej reakcji na zachowanie dziecka może spowodować, że przestaniemy traktować małego człowieka jak terrorystę, a zaczniemy widzieć w nim zagubionego malucha. 

KONFLIKT POTRZEB

Dorośli potrzebują ustalonych zasad: czystości w domu, uprzejmości w kontaktach z innymi ludźmi. Problem w tym, że dzieci nie dbają o to wcale. One mają inne potrzeby- choćby ciekawość świata, chęć zabawy i potrzebę poczucia bezpieczeństwa. 

Tym, co powoduje rodzicielskie frustracje jest codzienne zmaganie się z dziećmi, aby skłonić je do zachowań akceptowanych przez nas i społeczeństwo*.

A to wręcz katorżnicza praca. Nie może nas dziwić, że pojawi się nieraz zniechęcenie, czy frustracja. Jednak nie możemy dać się ponieść tym emocjom. 

CO ZROBIĆ, BY NIE DAĆ SIĘ WYPROWADZIĆ Z RÓWNOWAGI?

Jest kilka sposobów na to, by po raz n-ty nie dać się wyprowadzić z równowagi. 

1. OPISZ CO WIDZISZ LUB PRZEDSTAW PROBLEM

Wchodzisz do domu i już na progu potykasz się o dziecięce buty, które leżą na samym środku. A tyle razy zwracałaś uwagę dzieciom, by odkładały je do szafki. Już czujesz, że w środku się gotujesz: 3,2,1 i polecą słowa, a raczej cały potok słów:

Tyle razy ci mówiłam, byś nie zostawiała butów na środku! Co to ma być?…

I tak dalej. Skutek jest taki, że dziecko z żalem odkłada buty. Czuje się oskarżane o umyślne zostawienie ich w tym miejscu. A tymczasem po prostu zapomniało. Droga mamo! A ile razy Tobie zdarza się o czymś zapomnieć? A można by było inaczej:

Buty są na środku! Trzeba je schować do szafki

Bez wskazywania winnego dziecku jest łatwiej naprawić swoje zachowanie. Czuje się wtedy mniej winne i sfrustrowane. Jak choćby w takim przypadku: 

Mleko jest rozlane. Potrzebna jest szmatka!

To lepsze wyjście, niż powiedzenie: 

Rozlałeś mleko! Leć szybko po szmatkę!

Do tego nasze zdenerwowanie, ton głosu, który obwinia dziecko jakby się wydarzyła co najmniej 3 wojna światowa. I już mamy ciężką atmosferę w domu… Brzmi znajomo?

2. PRZESTAŃ ZRZĘDZIĆ, UPEWNIJ SIĘ CZY DZIECKO USŁYSZAŁO CIĘ ZA PIERWSZYM RAZEM

Nie wiem jak Ciebie, ale mnie niesamowicie irytuje powtarzanie w kółko tego samego do dzieci, a one jakby nic sobie z tego nie robiły.

Przez to ciągłe powtarzanie narasta we mnie frustracja- czuję się niezrozumiana i obwiniam dzieci o lekceważenie mnie. Tymczasem warto zatrzymać się, gdy podkusi nas, aby powtórzyć coś drugi, czy trzeci raz. Lepiej upewnić się, czy dziecko nas usłyszało. 

-Kochanie! Za 5 minut wychodzimy, proszę spakuj sobie wodę na  zajęcia.

-(nie odpowiada i dalej rysuje)

-Czy możesz mi powtórzyć, co właśnie powiedziałam?

-Powiedziałaś, że za 5 minut wychodzimy. Jak tylko skończę rysunek to włożę wodę do plecaka

-Dobrze, w takim razie nie będę Ci już przypominać.

 

3. POROZMAWIAJ O SWOICH UCZUCIACH

Zamiast oceniać intencje dziecka, czy jego zachowanie to warto powiedzieć mu jak się czujesz w danej sytuacji. Kiedy twoje dziecko ciągnie Cię za rękaw akurat kiedy z kimś rozmawiasz to może pojawić się pokusa, by ze złością w głosie upomnieć dziecko:

Jesteś natrętny! Przestań natychmiast!

Możesz też wziąć głęboki oddech i ze spokojem w głosie opisać twoje uczucia:

Nie lubię jak ciągniesz mnie za rękaw. Proszę przestań…

 

Jest wiele sytuacji, w których możemy zachować się inaczej niż zamierzaliśmy.

Wystarczy próbować, próbować. I się nie poddawać… Mimo potknięć. 

 

* Źródło: Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły.


JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY: 

  • podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ) 
  • pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
  • zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco) ????
  • dołączysz do nas na Instagramie 

 

Podziel się