Większość wychodzi z założenia, że siedzę w domu z dziećmi i pachnę. Jestem sobie sama szefem i w pełni dysponuję czasem.
Czy oby na pewno?
1. To, że jesteś sama sobie szefem to ściema
Mam dwie małe istoty, które dyktują mi co i kiedy mam robić. One podejmują za mnie decyzję. Ja mam naprawdę niewiele do powiedzenia.
Od rana tylko „Mamo! dzieci!”. Nie weźmiesz zdania starszej córy pod uwagę, gdy planujesz dzień to wiesz, że zmarnuje Ci cały poranek swoim smęceniem ;). Zatem- dobrze pójdziemy do dzieci, choć wolałabyś umówić się na kawę z bezdzietną koleżanką. Pozamiatane. Laura nie da pogadać w spokoju, więc pierwsza selekcja- wybierasz koleżanki dzieciate, najlepiej mające dzieci w podobnym wieku do Twoich.
W tym miejscu chcę podziękować za moje „znajome z piaskownicy”, które okazały się w porządku babkami i mogę z przyjemnością spędzić czas, a nie tylko widywać się z nimi ze względu na dzieci 😉
2. Planowanie mija się z celem
Uwielbiam planować, bo to daje mi poczucie bezpieczeństwa. Lubię zrobić coś dziś, by jutro mieć wolne. A z dziećmi? Planuję, a potem się irytuję… Połowa planów berze w łeb.
I to nie jakiś z kosmosu. Zwyczajne plany, takie jak to, że wyjdziemy o 10 na spacer. Szykowanie od 9, wszystkie gotowe, pomijam humorki Laury co do tego, że chce wziąć jeszcze wózek i dziesięć miśków, które mama potem miałaby taszczyć. Zakładam Lilce kombinezon (niech się ta zima w końcu skończy!!) . Zapinam zamek i po chwili widzę jej minę, która sugeruje, że kroi się grubsza sprawa. Ręce opadają i nie pozostaje mi nic innego jak ją przebrać. Chęci na spacer zmniejszają się do zera.
A najgorsze w moim przypadku jest stwierdzenie: „Jak dzieci pójdą na drzemkę to zrobię to, to i jeszcze to”. Od tygodnia ich drzemki się nie zgrały…
3. Wszechobecny bałagan
Jest w miarę ogarnięte, gdy do mnie przychodzisz? Wiedz, że co najmniej dwie godziny przed Twoim przyjściem pracowałam w pocie czoła, by osiągnąć w miarę zadowalający efekt. Stosowałam groźby wobec starszej córy, by nie wywalała już zabawek, bo Zuzia, Adaś , Antoś czy ktokolwiek inny nie przyjdzie.
Ale czy tak jest na co dzień? Chyba bym osiwiała. Sprzątanie za każdym razem, gdy okruszki trafiają na podłogę, nie wspominając już o klockach i innych zabawkach, mija się z celem. Za pięć minut wypisz, wymaluj to samo.
Sprzątam, a raczej zgarniam wszystko przed przyjściem gości i męża z pracy.
Chyba się już przyzwyczaiłam do tego naszego rozgardiaszu. Choć wkurza mnie za każdym razem niemiłosiernie, gdy zaczynam sprzątać.
4. Zawsze się łudzę, że tym razem się wyśpię
Przecież wstała z drzemki o wczesnej porze, wymęczyłam ją na dworze. Zapewniłam mnóstwo atrakcji w ciągu dnia i dałam się wyciszyć wieczorem. A Laura i tak idzie spać o 22… A o północy funduję nam pobudkę Lila i jak nie weźmiesz ją do łóżka to zafunduje 3 kolejne. Samo życie.
Mogłabym jeszcze tak wypisywać w nieskończoność. Ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że lubię być mamą. Choć samo „bycie” bywa nieraz trudne.
jakie to prawdziwe, a jakie podobne jesteśmy :))
:)) to trzeba się kiedyś na tą kawę umówić i godziny przegadać :*
Wszechobecny bałagan 😀 😀 to tak jak u mnie 😀 punkt 4 ha ja się wysypiam wreszcie się doczekałam 😀
Ja też mam nadzieję, że się w końcu doczekam 😉
A ja od 5 lat sie nie wysypiam! Czekam na ten moment z niecierpliwoscia ale poki co nie ludze sie.Ja mam troche inaczej.Gdy tylko otworze oczy mam schizy,ze juz sprzatam.Chcialabym wstac,wypic kawe,polazic w pizamie pol dnia ale nie potrafie.Chcialabym potykac sie o klocki,nie zbierac okruchow,a mam wrazenie ze to przeslania mi wszystko.Masakra nawyk! 🙂
Jesteś perfekcjonistką! A ciężko z tym walczyć 😉
Nie jestem ale mam manie sprzatania 😛 =D
Hehe i nie usiądziesz na chwilę, bo zawsze jest coś do zrobienia 😉
Co do wyspania, ja również bym mogła się wysypiać, ale głupio patrzę w ekran… 😛
Hehe skąd ja to znam 😀
Podziwiam wszystkie Matki świata, naprawdę! 🙂 ja bym nie dała rady 😉
Kasiu, dałabyś na pewno radę! :*
Ja mam Tośkę w brzuchu, a bałagani mi mąż, więc później będę miała tylko ciekawiej… 😉
nie będziesz się nudziła zapewne 😉 A Tosia jeszcze w brzuszku, czy już może poza?
Jeszcze Tośkę mam w brzuchu, ale chaos u nas panuje nagminnie. Z pewnością nie robi go nasz kot – chociaż czasem mu się zdarza przechwycić mój błyszczyk – ale mąż. Poprawy nie widać, a czasem odnoszę wrażenie, że jest gorzej. Szczególnie, gdy znajduję mokry ręcznik w salonie, brudne skarpetki na fotelu, pod łóżkiem. Przy Antosi będzie pewnie jeszcze ciekawiej… 😉
To faktycznie nie będziesz się nudzić jak Tosię będzie już po drugiej stronie brzucha 😀
jakbym o sobie czytała… 😉
To możemy sobie podać rękę 🙂
jak tu ładnie u Was 🙂 a odnośnie wyspania… ja co dzień mam nadzieję, że to TA NOC i w końcu się wyśpię…;)
Dziękuję 🙂 A co do wyspania- na pewno kiedyś się doczekamy, choć liczę, że to będzie prędzej niż później 😉
Bo najlepiej byłoby mieć bliźniaki/trojaczki, które robią wszystko w tym samym czasie 😀 I tak podziwiam, że to wszystko ogarniasz.
:*
Post dodany juz jakis czas temu no ale od niedawna Ciebie sledze :p. No ale tak co do porzadku w domu hi to tez tak mam czasem wydaje sie ze nie jest do ogarniecia, kiedy moja mala Alicja (14 msc) Wyciaga wszystkie zabawki na caly salon… i to sprzatanie szybkie jak ktos ma przyjsc 😀
Hehe znam to znam 🙂 Dzięki za komentarz i zapraszam częściej :*
U mnie punkt 4 rządzi… Moja 10 miesięczna córka budzi się co 1,5 godziny a ja jestem matką zombie – i tylko zastanawiam się, kiedy wreszcie się wyśpię 😉
Punkt 1. – prawda!
Ile dzieci, tyle szefów : )
Co do planowania i wszechobecnego bałaganu mogę Cię pocieszyć – choć nie jestem jeszcze mamą, mam ten sam problem! 🙂
Oj zgadzam się w 100%. U nas jeszcze dodatkowo problem, że jak umówię się z koleżanką, która ma dzieci w podobnym wieku, to mogę być na 1000% pewna, że od rana moje maluchy zaczną kichać, smarkać, kaszleć lub mieć gorączkę. I pozostaje tylko odwołać wizytę. Jak dobrze idzie to udaje nam się spotkać latem nad jeziorem, bo to jedyna pora kiedy dzieci są zdrowe. A tak albo moje, albo jej non stop COŚ.
Masz rację Madziu- chorowanie to i u nas jest zmora…
Nic dodać nic ująć 😉
u nas to samo… czekamy na drugą córcię i to dopiero będzie kosmos. Mnie jeszcze wkurza to że ja się staram jak mogę by w domu nie panował ogólny chaos a mój mąż mi powie że czego ja narzekam przecież siedzę w domu i nic nie robie… ma mnie wtedy roznieść…
Marzy my sie noc przespana bez kopniaków, bez palna w nosie czy oku, bez wyrwanych włosów ,bez pobudki w środku nocy na karmienie aaaale wierze ze ten dzien nadejdzie ????
🙂
Trafiłaś w sedno 😉 dokładnie tak jest i to na okrągło 😉 ale ja już mam większe dzieci i teraz czas na wszytko , bo same sobie organizują czas i lubią ze sobą spędzać czas 😉 największą naszą zmorą jest odrabianie lekcji zwłaszcza z polskiego i historii .
1, 2 i 3 to rzeczy, z którymi zmagam się podobnie jak większość chyba mam.
Na punkt 4 polecam wpis: http://www.mama-trojki.pl/2016/06/dlaczego-moje-dzieci-chodza-spac.html i ja mam podobnie jak „mama trójki”, choć bywają też wieczory porażki 😉