Tak, tak to już ostatnia część. Więcej nie będzie, bo bym Was zamęczyła 😉
Na koniec więcej jest Laury niż Lilki. A to dlatego, że zamieniły się miejscami. Laura w kościele spała, a Lila czuwała. Z kolei w drodze do restauracji starsza się zbudziła, a młodsza zasnęła. I tak przespała część obiadu.
A tu nieprzytomna jeszcze Lorcia, która dopiero co się zbudziła.
Gości zaprosiliśmy do restauracji, gdzie był też mały plac zabaw- z myślą o Laurze, która miała gdzie się wybawić. Fotografka miała duże pole do popisu- i wyszło kilka świetnych zdjęć „zabieganej” Laury 🙂
Zmieniłam młodej kreację, by miała większą swobodę.
W końcu Lilianka się zbudziła i mogliśmy trochę popozować 😉
Chcę Wam też opowiedzieć o jednym nieciekawym zdarzeniu, które miało miejsce już na koniec imprezy.
Mieliśmy do dyspozycji jedną salę w restauracji na dole, z której było wyjście przez szklane drzwi na zewnątrz. Drzwi były cały czas otwarte, ponieważ tego dnia panował skwar. Przez okna było widać mały plac zabaw, który przynależał do restauracji. Na zewnątrz były też stoliki- gdzie pod koniec obiadu większość gości się przeniosła z uwagi na ciepło i możliwość posiedzenia pod parasolem.
Cały czas miałam na oku Laurę, która zdecydowanie wolała biegać na zewnątrz niż konsumować obiad. Zawsze ktoś dorosły pilnował dzieci na zjeżdżalni, czy huśtawce.
Wciąż chodziłam i sprawdzałam, czy wszystko jest w porządku.
Pamiętam, że byłam na sali- spojrzałam na zewnątrz, a tam Laura ze swoją kuzynką siedziały z dziadkami, oraz ciocią i wujkiem przy stole. Dobrze się bawiły. Pomyślałam, że Lorcia może zechce się czegoś napić, bo cały czas tylko lata, a w końcu jest tak parno. Nalałam soku do szklanki i skierowałam się do wyjścia. Tam zatrzymał mnie ktoś z gości i chwilę z nim porozmawiałam. Jak wychodziłam z sali to skierowałam się do stołu, przy którym wcześniej siedziała Laura. Właśnie „wcześniej”- bo jak już doszłam do stolika to jej już nie było. Za to moja mama z tatą oraz siostra z mężem i ich córką siedzieli dalej. Spytałam: „A gdzie Laura?”.
Po tych słowach, padła odpowiedź, która potem brzęczała mi w uszach: „No właśnie, gdzie?”.
Usłyszałam, że wstała od stołu, powiedziała „pa,pa” i pobiegła. Nikt za nią nie poszedł… NIKT.
Zaczęły się gorączkowe poszukiwanie i najdłuższe 2 minuty w moim życiu.
Biegałam z tą szklanką pełną soku z sercem na ramieniu.
Koniec końców zguba się znalazła, a ja mogłam ją przytulić i (czego nie chciałam) wylać łzy przy niej.
Powiem Wam, że mam nauczkę. Bo to było takie zgubne przeświadczenie- tylu członków rodziny było na zewnątrz. Każdy teoretycznie przez chwilę zajmował się Laurą. Ale nie powiedziałam nikomu konkretnemu, że ma jej pilnować… Mając jeszcze Lilę- nie byłam w stanie kontrolować każdego ruchu starszej córci.
Mogłam mieć pretensje tylko do siebie.
Dobrze, że wszystko się skończyło pozytywnie, a ja wiem, że nigdy więcej nie dopuszczę do takiej sytuacji.
Zdjęcia- Sisi Fotografia// Opaski dziewczynek- Mamine Inspiracje
Piekna Lilka, piekna Laura i jeszcze piekna Mamusia <3 Ach ten Tata L&L bedzie mial trudne zadanie jak dziewczynki podrosna 🙂
Niestety, chyba kazdy Rodzic przezywa takie dwie minuty strachu…. ja ostatnio mialam tak u nas, w ogrodzie, mimo ze wiem ze jest plot to i tak boje sie "obych" ktorzy moga podejsc i cos zrobic. Bylam sama z Mala z tylu ogrodu. Weszlam do mieszkania po kawe, wracam Laury nie ma….T byly ulamki sekund zanim sie zorientowalam ze z przodu plot i nie mogla uciec, polecialam do niej szybko i tulilam. Dla mnie jednak te ulamki sekund to wiecznosc byla. Az boje sie myslec co Ty przezywalas.
Właśnie- ułamki sekund, które sprawiają, że serce podchodzi do gardła. Oby jak najmniej takich sytuacji!
no to się nie dziwie dlaczego aż 3 części tak ciężko pewnie było wybrac te najlepsze zdjęcia moje naj to zdjęcie laury a w tle zawieszone szpilki i wasze w 4 <3
Hehe ja też uwielbiam zdjęcia, gdzie jesteśmy we czwórkę- ale je najtrudniej zrobić. A wybór które pokazać na blogu- faktycznie był ciężki. Buziaki
Kolejny raz napiszę, że zdjęcia przecudowne, Wasze rodzinne przepiękne! Pamiątka na zawsze.
Co do sytuacji z Laurą doskonale rozumiem, co musiałaś czuć, nie raz też miałam podobne sytuacje.Serce w gardle, niemoc, która ściska od środka.. Najgorsze momenty w życiu. Całe szczęście, że wszystko szczęśliwie się skończyło!
Całe szczęście- i jak najmniej takich sytuacji Tobie również życzę!