Po ponad roku od urodzenia Laury mam inne spojrzenie na wiele spraw niż w trakcie ciąży czy tuż po porodzie.
Wiele się nasłuchałam o tym, by nie nosić dziecka zbyt często na rękach, bo się przyzwyczai i już tak mu zostanie, a ja potem będę musiała się z tym męczyć.
Usypianie- lepiej, by niemowlę zasypiało samo, nawet gdy wiążę się to z panicznym płaczem ale później nam będzie łatwiej.
Spanie z dzieckiem- ZŁO.
Wiadomo wszędzie trzeba znaleźć złoty środek. Ale SWÓJ.
Każde dziecko jest inne i ma inne potrzeby.
Ja uczę się Laury każdego dnia, obserwuję jakie ma potrzeby i staram się je zaspokajać.
Są dni, że potrzebuje być więcej na rękach (szczególnie jak rządzę w kuchni) i przeważnie się na to godzę. Gdy jednak chce, by bez przerwy ją nosić, to staram się odwrócić jej uwagę i zająć czymś innym.
Ale wiecie co? Ja LUBIĘ to robić! Lubię ją nosić na rękach, mimo, że waży już 11 kg. Jednak dla dobra drugiego dzidziusia staram się nie nosić jej zbyt często. Ale tak czy inaczej będę ją brać na ręcę dopóki ona jeszcze będzie tego chciała.
Nie widzę za bardzo związku między obecnym stanem a tym, czy nosiłam ją często, bądź nie jak była noworodkiem/ niemowlakiem. Wtedy miała inne potrzeby- chciała bliskości mamy, czułości. Teraz jak chce na ręce to bardziej dlatego, by widzieć wszystko „z góry”, bądź jest ciekawa, co mama pichci w kuchni.
Podobnie z usypianiem.
Jest wiele mądrych poradników na temat usypiania dziecka. Znana już metoda Ferbera albo 3,5,7 , czy też jej inne modyfikacje zostały przez nas wypróbowane.
Nie powiem- początkowo się sprawdzała. Potem już było gorzej i sama powiedziałam STOP. Zadałam sobie pytanie: Czy naprawdę chcę słuchać płaczu i żalu mojego dziecka do czasu aż zaśnie?
Czy chcę, by zasypiało już ze zmęczenia od płaczu?
Moja odpowiedź brzmiała: NIE.
Z resztą polecam fajny artykuł na stronie dzieci.pl odnośnie sposobów usypiania niemowląt: TUTAJ.
Tam właśnie wyczytałam, że owa metoda powoduje, iż dziecko uczy się chować emocje i ich nie okazywać- co w przyszłości może się odbić czkawką…
Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania.
Jeśli chodzi o usypianie to robię to, co lubię. A uwielbiam patrzeć na nią jak zasypia. Masować po pleckach, tulić. Lubiłam ją też usypiać na rękach- jednak w miarę upływu czasu stało się to dość problematyczne (ze względu na jej wagę i mój rosnący brzuszek). Jednak uczucie, gdy wtulała się we mnie, zasypiając było dla mnie BEZCENNE. Te chwile już nie wrócą- to się dzieje tu i teraz.
Obecnie zazwyczaj kładę się obok niej i tak wsłuchując się w bajki, bądź kołysanki, mała zasypia.
Często leżę jeszcze chwilę przy niej i po prostu na nią patrzę… Uwielbiam moją śpiącą królewnę.
W sumie to nocne usypianie przejął tata (takiego mam wspaniałomyślnego męża, który stwierdził, że odciąży żonę) ale raz w tygodniu go zastępuję, nie mówiąc już o drzemce w ciągu dnia.
Jak już jesteśmy w temacie spania…
Ile to się słyszy, że spanie z dzieckiem jest złe, bo nie uczy je samodzielności itp.
Mam inne zdanie- jak dla mnie jeśli ktoś śpi z dzieckiem i się wszyscy wysypiają, są szczęśliwi to co kogo obchodzi reszta?
Maluch szybko z tego wyrośnie i nim się nie obejrzymy nie będzie chciało nie dość, że spać z rodzicami to jeszcze mieć z nimi cokolwiek wspólnego (oby nie).
Jak to jest u nas? NIE, nie śpimy z Laurą. Bo zwyczajnie NIE LUBIĘ z nią spać. Jest zbyt ruchliwa i spanie z nią nie dość, że grozi niewyspaniem, to jeszcze jakimiś obrażeniami (w czasie snu zdarza się jej bezmyślnie kopać). Wystarczy mi fakt, że raz na jakiś czas zbudzi się w nocy i do nas przychodzi.
Ale, gdyby spała spokojnie- to czemu nie? Kolejnym minusem byłoby to, że trzeba by było chodzić spać o podobnej porze, co u nas też byłoby dość problematyczne.
Jednak jakbyśmy jednak spali z dzieckiem w łóżku to byłaby to nasza sprawa i nikomu nic do tego.
Ostatecznie, zdałam sobie sprawę, że żaden, nawet najmądrzejszy poradnik, nie zastąpi mojego instynktu. To ja mam się czuć dobrze z tym co robię i to sobie w razie jakby co robię pod górkę lub ułatwiam życie. Ważne, by przy tym wszystkim moje dziecko było szczęśliwe.
Podpisuję się pod tym.
Amen 🙂
🙂
bardzo ciekawy post i się zgadzam chyba nawet ze wszystkim:) też jestem prze szczęśliwa bo u nas było najpierw noszenie na rękach, później usypiałam w wózku, a teraz sobie leżymy w łóżku, gasimy wszystko co się da i się wyciszamy. Mały zasypia w miarę szybko ale to nie jest najważniejsze. Najbardziej mi zależało żeby usypiał bez nerwów, bez parcia, bez stresu również dla mnie i dlatego jestem prze szczęśliwa bo właśnie się nam to udaje.
Zaśnięcie- bez ryku- bezcenne i nikt mi nie wmówi, że lepiej jest „przeczekać” 🙂
Eh.. temat snu jest dla mnie bardzo wrażliwym i trudnym tematem..
Ale generalnie w 100% się zgadzam, że matczyna intuicja jest niezawodna..
A co do podnoszenia.. to mam nadzieję, że nie gniewasz sie, że też zwróciłam na to uwagę? To tylko z troski.
Wtedy miałaś rację- nie było warto do zdjęcia podnosić ją tak wysoko 🙂
Książki mogą być jedynie podpowiedzią, bo przecież matka wie najlepiej:) I właśnie najważniejsze żeby znaleźć swój złoty środek i nie dać się skołować przez tysiące porad książkowych i nie tylko;))
Dokładnie- żadna książka nie zastąpi nam zdrowego matczynego rozsądku 😉
Podpisuje się obiema rękoma !
🙂
Też się podpisuję pod tym 🙂
Wszystkie „rady” są dobre, ale niekoniecznie do naszego dziecka.
Najważniejsze mieć swój własny sposób i się jego trzymać 🙂
I o to chodzi 🙂
Dokładnie wszystkie rady dobre, ale niekoniecznie dla naszego szkraba!:)
ja do tej pory śpię na materacu obok łóżka Kuby, nie potrafię go zostawić samego w pokoju..Pozdrawiamy
http://www.kacikkuby.blogspot.com
Można i tak- najważniejsze to samemu czuć się dobrze z tym co się robi, pzdr
Rowniez usypiamy Wiki kladac sie obok niej, czasami trwa to dosyc dlugo bo mala wedruje po luzku ;), ale wole to niz miala by usnac zmeczona placzem.
U nas też czasem krócej, a nieraz aż za długo- ale ważne, że bez płaczu tylko na spokojnie 🙂
I ja Cię popieram, bo ja także noszę swoje dziecko i tulę, kiedy tylko chcę, bo to takiekochane maleństwo i jak je zostawićsame:)? Masz całkowitą rację!!!
Serdecznie pozdrawiam:)
No właśnie- jak tu nie tulić ? pozdrawiamy 🙂
i ja podpisuje i rękami i nogami 😉 święta słowa
🙂
Przy pierwszym dziecku przejmowałam się tym co mówią, przejmowałam się jakimiś dziwnymi „powinno”,przy drugim mam to wszystko w głębokim poważaniu. Bliscy wiedzą, że moga sobie pogadac, bo ja i tak robię i wiem swoje, dalsi znajomi jak próbuja mi dawać „dobre rady” to ich po prostu spuszczam na drzewo.
Nie uczę na siłę niejedzenia w nocy, spania we własnym łóżeczku. Nie daję dziecku popłakac, chyba, że wiem, że to jest typowe wymuszanie i manipulacja. Pozwalam dzieciom się bić, kłócić, sama też potrafie krzyknąć czy dać w tyłek albo po łapach. Nie robię wielu rzeczy które powinnam i zdaniem niektórych wyrosną mi dwa potwory.
Ja jak się drugie dziecię urodzi to też pewnie jeszcze mniej będę się przejmowała opinią osób postronnych- bo ci jak co ale mam wie najlepiej 😉
dobrze to wszystko ujelas, ja nie powiem, nie zawsze mam ochote czekac az Laura zasnie, ale na pewno nie moglabym stosowac tych dziwnych zasadach gdzie trzeba czekac az dziecko zmeczone tak naprawde placzem zasnie samo… nie jestm zwolenniczka reagowania na wymuszanie krykiem dziecka, ale placzu nie lekcewaze. Z nami Laura nie spi nie byloby to wygodne 🙂
My już się przyzwyczailiśmy, że Laura (szczególnie na nocne spanie) musi być już bardzo zmęczona, by zasnąć. I wyczekujemy na ten moment- a ostatnio to nawet sama pokazuje na tetruchę i ciągnie do drugiego pokoju, gdy chce spać 🙂
U nas niestety usypianie to…tylko w wozku. Ale z czasem się odzwyczai 🙂
a co do spania razem, my tez nie spimy razem . CHyba ze w nocy się obudzi to wtedy chce isc do mnie to go biore, ale zazwyczaj jest to nad ranem. Ale tez nie lubię za bardzo. Bo chodzi po całym łózku i sie nie wysypiam. A co do noszenia to tez przesadnie go nie nosze, chyba ze chce, ale … on akurat rzadko chce, woli… zeby znim chodzic za rece;P
Laura też ma manię, by chodzić z nią za rękę 🙂
Co do usypiania- to dziecko szybko zmienia swoje przyzwyczajenia, pozdrawiamy