Spodobał jej się, głownie dlatego, że w środku znajdują się trzy kuleczki, które szeleściły.
Pierwsze próby założenia kołnierza skończyły się powodzeniem.
Laura choć nieufnie, to jednak zaakceptowała nowy sprzęt na swojej szyi.
Po testach „na sucho”, przyszedł czas, by przetestować Baby Swimmer na basenie.
Wybraliśmy się zatem do aquaparku w Sopocie (na nasze zajęcia na basenie nie mogliśmy zabrać kołnierza, bo tam można robić zdjęcia tylko w określony dzień w miesiącu).
Mama robiła za paparazzo, a tata asekurował córę.
Niestety od samego początku Lorcia nie była przekonana do czegoś, co było zamontowane na jej szyi…
Wydaje mi się, że było to spowodowane tym, iż nie jest ona przyzwyczajona do pływania przy pomocy tego typu sprzętów. Na zajęciach jest asekurowana przez tatę i pływa bez niczego, ewentualnie dzieci są wkładane do tzw. makaronów.
Nie było tragedii, ale to raczej nie sprzęt dla nas… na początku Laura była obojętna, a potem kołnierz zaczął jej ewidentnie przeszkadzać, więc szybko skończyliśmy zdjęcia.
Tak się prezentowała na początku (niestety aparat nam parował i stąd kiepska jakość zdjęć…)
Gdy zaczęło się chlapanie to nawet można było uwiecznić jej uśmiech 🙂
Na basenie miała miejsce jeszcze jedna sytuacja, która uświadomiła mi, że kołnierz Baby Swimmer to na tyle innowacyjny produkt, że niektórzy nie pojmują jego funkcji.
Podszedł do nas ratownik (wielce zatroskany) i podpowiedział, że możemy zrobić krzywdę dziecku.
Był przekonany, że kołnierz to zwyczajne koło do pływania, tylko niewłaściwie założone przez rodziców…
Ehhh… Wytłumaczyliśmy mu, że to taki gadżet…
Reasumując…
Kołnierz Baby Swimmer mimo najszczerszych chęci okazał się dla nas niesatysfakcjonującym produktem (a raczej dla głównej użytkowniczki).
Może, gdyby była wcześniej przyzwyczajona do tego typu rozwiązań , to byłoby inaczej.
Tak czy inaczej- ostateczna moja ocena testowanego kołnierza wygląda następująco:
Nic dodać, nic ująć 🙂
Jakoś mam przeczucie, że wiekszosci dzieci przeszkadaloby cos takiego,dzieci raczej niechetnie lubia miec wogole cos w okolicach szyji a co dopiero taka duza rzecz:P
buziaki dla Was!:*
Też mi się tak wydaje- że tylko nielicznym jednostkom taki kołnierz by nie przeszkadzał (ale mogę się mylić :)).
Mi samej by coś takiego przeszkadzało w pływaniu 🙂 A podrażnień na szyi dziecka po tym nie było?
Na szczęście nie było- choć nosiła go bardzo krótko. Jednak myślę, że mimo wszystko kołnierz musiał być zrobiony tak, by nie było żadnych podrażnień- wtedy raczej nie przeszedłby jakichkolwiek testów i nie został dopuszczony do obrotu (mam przynajmniej taką nadzieję ;)).
W Sopocie? To gdzie Wy kochaniutka mieszkacie? 🙂
Fajne to kółko jest, ale kurcze u nas pewnie też nie przeszłoby.. Bartek pewnie nie dałby wogóle sobie tego założyć 😉
W Hubisiowie chyba widziałam że Hubcio miał takie koło ale w pasie.. W przyszłe lato będę musiała poszukać już czegoś dla Bibstera bo pewnie po mamusi z wody nie bedzie chciał wyjść 😉
My mieszkamy w Trójmieście- tylko w tym mniejszym, zwanym kaszubskim 😉
Takie koła na pas są w porządku- bo przynajmniej nie ograniczają ruchów.
Pozdrawiamy
My w tym wiekszym – w Gdyni 🙂
a w mniejszym mam teściową – w Redzie 😉
To niedaleko- bo ja w Rumi 🙂
No to w lato jakiś spacerek może wspólny, jak Bibi juz będzie chodził? 🙂
Koniecznie 🙂 Choć z dwójką będę miała pretekst, by ściągnąć Cię do siebie na kawkę i spacer.
może być 😉
Btw. gratulacje wygranej w konkursie brzuszek miesiąca na fb 🙂
No to się przypomnę 🙂
Co do brzuszka miesiąca- to raczej nie, bo jeszcze nie ma wyników, pdr
fajnie wygląda, ale jakoś nie przemawia do mnie zakładanie kółka na szyje dziecka, bynajmniej ja źle czułabym się w takim sprzęcie na szyji, nic więc dziwnegfo ze Laurce przeszkadzało. Pozdrawiamy
http://www.kacikkuby.blogspot.com
Też się nie zdziwiłam- choć liczyłam na miłe rozczarowanie…
oooo, my też testowaliśmy kołnierz 🙂 I mamy zupełnie odwrotne odczucia 🙂 Nasza córa dużo lepiej czuła się w wodzie z kołnierzem 🙂 Być może dlatego, że na zajęcia dla maluchów nie chodziła, więc nie czuła się zbyt bezpiecznie, nawet z asekuracją rodziców 🙂
Właśnie widziałam 🙂
Widocznie każde dziecko jest inne- a moja Laura ma już swoje przyzwyczajenia, pzdr