Kiedyś byłam wśród tych, co za żadne skarby nie oddadzą dziecka do kogoś na parę godzin, dzień, a o nocy nawet nie wspomnę. No way! Z mamą jest przecież najlepiej, zna przyzwyczajenia. Kto lepiej jak nie ona dopilnuje swoją pierworodną.

Tak było przez prawie cały pierwszy rok życia Laury. Nie została ona ani razu na noc u dziadków (oprócz jednego incydentu, kiedy to wybyliśmy na wesele, gdy Lorii miała 11 miesięcy). Ja w drugiej ciąży, było mi coraz ciężej. Ale Laura non stop przy moim boku, bo przecież najlepiej z mamusią. Tata L&L musiał mnie przekonywać, a nawet przekupywać, bym zechciała choć na 2-3 godziny zostawić córcię. Jedyna dłuższa rozłąka to była po urodzeniu Lilki.

I dopiero drugie dziecko zmieniło moje postrzeganie świata.

Byłam tak wpatrzona w moją pierwszą córę, że to DLA MNIE było problemem zostawienie jej komuś pod opieką. Ona wcale nie miałaby źle pod opieką babci, czy dziadka. Wręcz przeciwnie- to dla niej też coś nowego, pozytywnego. Odmiana od przebywania bez przerwy ze swoją rodzicielką.

Czy musiałam urodzić drugie dziecko, by to zrozumieć?

Niestety tak. Jestem raczej nadopiekuńczą matką, która dopiero się uczy, by wyluzować i nie brać wszystkiego na siebie. Bo tak się zwyczajnie nie da. Przy dwójce na pewno nie. Sama tego doświadczyłam.

W pewnym momencie wyluzowałam i… Odetchnęłam.

Nie mam możliwości, by mieć kogoś do pomocy na co dzień, bo obie babcie jeszcze pracują. Jednak weekendy to co innego. Raz na jakiś czas zostawiamy dziewczyny u dziadków i mamy choćby jedną noc 1-2 razy w miesiącu, kiedy nie musimy wstawać do dzieci. Możemy się wyspać. Innym okiem spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość i z chęcią wrócić do swoich obowiązków.

Miałam pewne opory, ale taki jeden dzień, gdy mam czas tylko dla siebie i taty L&L są nam bardzo potrzebne. Bo kiedy mamy pielęgnować nasz związek? Wciąż jesteśmy zajęci- albo jedna, albo druga córa zabiera nam uwagę i padamy bardzo późnym wieczorem razem z nimi.

A ja? Gdzie w tym wszystkim miejsce dla mnie? Kiedy w ciągu dnia dziewczyny mijają się z drzemkami i w myślach błagam tylko, by mieć 5 minut zupełnej ciszy… Da się tak zwariować. A wtedy L&L nie miałyby ze mnie już żadnego pożytku. Dlatego dbajmy o nasze zdrowie psychiczne, zróbmy dzieciom raz na jakiś czas 1 dniowe wakacje.

A wszyscy na tym możemy skorzystać. Bo nie da się być najlepszą mamą na świecie przez sam fakt bycia non stop z dzieckiem. Liczy się zaangażowanie. A nie wiem, jak Wam, ale u mnie zaangażowanie spada wprost proporcjonalnie do ilości nieprzespanych nocy pod rząd. Jestem wtedy na pół gwizdka… A one to czują.

A to chyba nie o to chodzi. Mama też ma prawo dostać dzień wolny.

W końcu szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.

DSC_0033

 

 

 

P.S Zaczęło się głosowanie na Bloga Roku, jakbyście mieli ochotę oddać na nas swój głos (koszt smsa 1,23 zł idzie na szczytny cel) to będzie mi bardzo miło 🙂

plakat Blog Roku

 

Podziel się