Wieczna pogoń. Za lepszym jutrem, za pierwszym ząbkiem, krokiem, słowem. Wymiękam. Na samym starcie dostaję zadyszki. 

Wciąż czekamy, mamy nadzieję. Wierzymy, że gdzieś za zakrętem czeka na nas coś lepszego. Jeszcze trochę i się uda. Będę szczęśliwsza w większym domu, z dużym ogrodem. Lepsza praca i już wszystko się ułoży. Młode podrosną to odżyję.

Jeszcze kilka lat i zobaczysz- będzie łatwiej. Dzieci będę większe i zrobią się samodzielne. Słyszę wokół.

STOP

Ale co to znaczy łatwiej? Łatwiej, bo pójdą do przedszkola i nie będę ich widzieć 3/4 dnia? Ominą mnie humorki, uśmiechy, chwile zwątpienia i nieskończone przytulasy? Zostaną opowieści o tym jak było, wieczorna kąpiel, kolacja i spać.

A może ja nie chcę łatwiej? Może mi jest dobrze tak jak jest. Mimo zmęczenia, mimo narzekania, że tak mi dają w kość.

Ja kocham naszą NORMALNOŚĆ.

Jednak czas ucieka. Czekamy na coś, albo gonimy na oślep zapominając, że najważniejsze jest  TU I TERAZ.

Tu, które się już nie powtórzy.

Tu, które możemy przegapić w pogoni za czymś, co jest tylko naszym wyobrażeniem szczęścia.

Tkwimy w takiej poczekalni, zamiast żyć. Tak po prostu.

Myślimy, że zawsze może być LEPIEJ.

Zatrzymaj się na chwilę i zastanów się, czy oby na pewno. Czego Ci brakuje?

Masz co na siebie włożyć, lodówka też nie świeci pustkami. Dzieci zdrowe, mają masę energii. W kranie ciepła woda, światła nikt nie wyłącza. A my wciąż pragniemy więcej. Tak naprawdę to mamy więcej niż nam potrzeba. Mamy wystarczająco dużo, by żyć najlepiej jak tylko potrafimy.

Jak się uprzeć to zawsze można na coś ponarzekać. Lila nie przespała całej nocy od nie pamiętam kiedy. I co? Mogłoby być lepiej, prawda?

Przychodzi o północy, wybudza się o 3, po czym pobudka o 6. W duchu klnę. Nieraz „na śpiocha” robię mleko. Chodzę niewyspana. Ale- o dziwo- przyzwyczaiłam się. Uznałam to za normę i odetchnęłam. Jest dobrze. Teraz i potem też będzie dobrze. Nie lepiej. Już nie czekam, aż prześpi całą noc. Czemu?

Bo jak wciąż na coś czekamy, to wcale nie żyjemy. Tylko egzystujemy.

 

I kiedy w końcu Lili prześpi całą noc to wiem, że nie będę potrafiła się z tego cieszyć.

 

Wszystko przemija.

 

Starsza córa woli spać sama. Młodsza też w końcu zechce. I zabraknie mi tego „mama” o trzeciej nad ranem. I tych małych rączek wtulonych we mnie. Zabraknie jednego grzejnika pod kołdrą.

 

Szukajmy szczęścia w drobnych rzeczach. Niech tak szybko nam nie umyka.

 

A Ty? Na co czekasz?

 


JEŚLI MYŚLISZ, ŻE JESZCZE KOMUŚ MOŻE SIĘ PRZYDAĆ, TO BĘDZIE MI MIŁO, GDY: 

  • podlajkujesz go albo udostępnisz (wpis TUTAJ)
  • pozostawisz po sobie ślad w formie komentarza
  • zaobserwujesz mojego Facebooka (wtedy będziesz ze wszystkim na bieżąco)
  • dołączysz do nas na Instagramie

 

Podziel się