Zmrok zapada. Dzieci w łóżkach, a ja rozważam… O tym, co się danego dnia wydarzyło.
To był cholernie ciężki dzień, padam na twarz. Dzieci dały mi nieźle popalić, aż miałam ochotę wystrzelić je w kosmos.
Noc? Przecież nie ma mowy o tym, by przespały całą. Młoda zgotowała kilka pobudek, starsza w połowie nocy przyszła się do mnie położyć. Tata w delegacji to marzyła mi się noc, gdzie całe łóżko miałbym dla siebie. A tymczasem gniotłam się pośrodku obu dziewczyn z laptopem na kolanach, bo zlecenie trzeba było dokończyć. Dwie i pół godziny snu i pobudka o 6, nie ma jak miło zacząć dzień.
Od rana marudna ja, do tego marudne córy dwie. Wybuchowa mieszanka. Spełnianie ich wszystkich zachcianek sprawiło, że sił już zabrakło koło południa. Ale położyć się w spokoju nie dało. Drugorodna wyczaiła matkę i wbiła się na kanapę. Zamknęła oczy i już śpi, a ja próbuję i zasnąć nie mogę. Pewnie z tego stresu, bo wiem, że pierworodna zaraz nas znajdzie i nie da pospać. Długo nie musiałam czekać, od progu słyszę: Mamooo!!. Grr to sobie poleżałam. Kolejne pół godziny to robienie ciastek z ciastoliny. Niezwykle pasjonujące zajęcie, dobrze, że młoda chociaż śpi. Zawsze to o jedno dziecko mniej na głowie. Ale co ja słyszę? Idzie rozpłakana, zbudziła się. Przespała całe 30 minut. Drzemka jak ta lala. Miałam kupę czasu, by zrobić coś dla siebie. Nie wyszło.
Siedzę więc zrezygnowana. Do wieczora jeszcze tyle czasu, a ja już nie mam siły zwracać im po raz 13435056478 uwagę. Łagodzić konflikty, które powstają średnio co 2 minuty. Ganiają się, wrzeszczą, piszczą. Ciągną, domagają się. Wiecznie coś chcą.
Wyjście z domu też przyprawia o zawrót głowy. Od tygodnia ulubionym zajęciem Lili jest uciekanie przed mamą. W końcu dopiero co skończyła dwa latka- wiek zobowiązuje. Chce wypróbować na ile może sobie pozwolić. Nic sobie z próśb mamy nie robi. A przecież jeszcze 2 tygodnie temu taka dumna byłam, że spacery z nimi to pikuś, bo się słuchają, nie wybiegają. I mam- zaczął się złowieszczy etap, gdzie nawet pójście do osiedlowego sklepu jest wyzwaniem. To się nawołam, a to pobiegać muszę, o kondycję matki dbają.
Wracamy zatem z Lidla, ja cała skonana, a Lila niezadowolona, bo najlepsza zabawa przerwana i jeszcze tylko foch przed wejściem do klatki musiał być. To nic, że matka siatki z zakupami dźwiga, jeszcze i miejsce dla młodej musi na rękach się znaleźć. Skonana wchodzę do domu i znowu koncert życzeń się rozgrywa. Mamo, a pobawisz się ze mną, a zrobisz „kako”, a zapalisz światło, a buty zdejmiesz. Choć sama w kurtce stoję i zgrzana już jestem.
Upragniony wieczór nadchodzi. Jeszcze tylko walka o mycie zębów, kąpiel, piżamka (oczywiście nie ta, co mama wybrała) i spać. W końcu. TO BYŁ PASKUDNY DZIEŃ, DOBRZE, ŻE SIĘ JUŻ SKOŃCZYŁ…
Czyżby? A może by tak inaczej?
To był cholernie intensywny dzień i choć padam na twarz to uśmiech mi z niej nie schodzi.
Już w nocy się zaczęło. Zlecenie pisałam, a tu wędruje raz jedna, potem druga. I siedzę w łóżku z laptopem na kolanach, a po bokach one- śpiące tak cudownie, że mogłabym się godzinami przyglądać. W końcu mam je przy sobie. I choć nie jest do końca wygodnie to jednak jesteśmy wszystkie razem.
Krótki sen ale pobudka najlepsza- córa starsza z uśmiechem na twarzy odkryła, gdzie spała. Mamo, jak fajnie, że jesteś! Usłyszałam. I choć powieki ciężko było odkleić, to warto. Zaczynam kolejny dzień na etacie podwójnej mamy. To głodna jedna, to spragniona druga. Jedna chce tosty, a druga ich nie chce. I patrzę tak z boku na nie i myślę sobie- w życiu sobie poradzą, nie zginą. Skoro z taką zaciętością potrafią domagać się tego, czego chcą.
Po śniadaniu wyczaiłam moment, gdy obie były zaaferowane bajką. Poszłam do drugiego pokoju i zaległam na kanapie. Za krótko spałam- trzeba było trochę zregenerować siły. Leżę i patrzę w sufit, wokół błoga cisza, a sen coś nie przychodzi… Nagle słyszę tupot małych, bosych stópek. Uwielbiam ten dźwięk. Jeszcze jest miły dla ucha, starsze dzieci już tak nie drepczą. Niedługo i ona przestanie. Myślę o tym, a Lila wtula się we mnie. Ciepło, miło, po czym słyszę jej miarowy oddech. Odleciała. Poczuła się bezpieczna i zasnęła.
Tak niewiele jej było trzeba. Cudowne uczucie. W takich momentach czuję, że jestem dla niej całym światem.
Po czym przybiega druga i również chce bym była obok. „Mamusiu! Pobawisz się ze mną?”. I znów beze mnie to nie jest to samo. Układamy więc postacie z ciastoliny. Tu jest żyrafa, tam krówka. Szkoda, że Lila śpi… A już wstała! To dobrze, bo inaczej wieczór byłby bardzo długi.
A tak możemy wybrać się na zakupy. W sklepie dziewczyny biegają, robią wokół siebie jedno wielkie zamieszanie. Ale jest wesoło! No może do czasu ale i tak jest co wspominać. Choćby te ich przytulanie z rozbiegu…
Upragniony wieczór nadchodzi. Dzieci zasypiają szybko, a mama ma czas dla siebie. TO BYŁ DOBRY DZIEŃ!
To od nas zależy, czy skupimy się na pozytywach, czy wolimy ględzić do końca dnia, by ostatecznie spisać go na straty. Nieraz się łapię na tym- nie doceniam chwili, zmęczenie zniekształca obraz. A wystarczy zatrzymać się i najlepiej… Polać twarz zimną wodą. Od razu wraca jasność myślenia. Dzień składa się nie tylko z ciężkich chwil, ale czasem nie dostrzegamy tych dobrych, bo… No właśnie dlaczego?
Czapki L&L – Pupill
Nie wiem, wydaje mi się że ostatnio jest jakaś dziwna moda, jakiś trend w którym wszystkie narzekamy. Parentingi aż huczą od hejtu-bo mama ma ciężko, bo się nie wysypia, bo to bo tamto. Nie byłoby w tym nic złego, bo matka też człowiek i CZASEM ma prawo ponarzekać, ale czy nie byłoby łatwiej gdybyśmy zmieniły choć na chwilę podejście. Takie tchnienie optymizmu daje niezłego kopa i życie od razu jakby kolorowsze. Fajny tekst- wiele mówi i może niektórym otworzy oczy, pozdrawiam! 😉
p.s. widzę po ubraniach że nad morzem zimno- my już jutro się wybieramy na miesiąc do Gdyni, ale widzę że pakowanie lekkich rzeczy to nieporozumienie ;/
Kochana, też mam wrażenie, że taka jest moda. Oczywiście mamy prawo narzekać ale tak, jak piszesz- nadmiar nie jest w niczym dobry.
Co do pogody to zdjęcia są z końca marca (świąteczny spacer nad morzem:)). Teraz jest „nieco” cieplej. Dzisiaj już same płaszczyki wystarczyły, bez kamizelek 😀 Słońce jest ale niestety jest też bardzo zimny wiatr…
Ale od 4 do 6 kwietnia było praktycznie lato. Myślę, że w ciągu miesiąca to dacie radę trafić na fajną pogodę! Daj znać koniecznie jak wrażenia, gdy już będziecie na miejscu. Pozdrawiam!
Coś pomiedzy jednym a drugim ale masz racje nie docenamy tak na bieżąco umykają te przyjemne chwile Lena wczoraj skreciła noge dziś do miasta do logopedy bez samochodu busem z nią na recach dalo mi popalić maż po nas naszczeście przyjechał i w w sklepie znośna była zasneła w samochodzie Pobaw się ze mną bo tak cie kocham że ścisne jak cytrynkę a jakie mi cuda rysuje i wycina teraz własnie zasypia i deklamuje plan na jutro co bedziemy robić a czego nie bo ją noga boli
Oj biedna! Ale faktycznie ten dzień dał Wam popalić!
Oby nóżka nie bolała, trzymajcie się dziewczyny :*
Czyli na wszystko można znaleźć odpowiednią perspektywę:)
Zgadza się 🙂
Stwierdzenie PADAM NA TWARZ to znakomite określenie !!! Czuję dokładnie to samo … Każdy marzy o takim wieczorze , kiedy dzieci szybko i grzecznie zasypiają i możemy odetchnąć … U nas niestety córki chore i cała noc nie przespana TAKŻE my po nocy padamy na twarz 🙂 …
Zdrówka! U nas też niestety choroba zaczęła się rozwijać i dziś zmykamy do lekarza.
Pozdrawiamy!
Dziękuję – Przyda się 🙂 Wam również życzymy zdrowia 😉 . Niby pogoda sie poprawiła ale jak widać okres zachorowań jeszcze nie a do tego wszystko kwitnie i alergicy najlepiej żeby się schowali w domu ..Pozdrawiamy i życzymy krótkiego czekania do lekarza 🙂
I jak w kołowrotku mam raz tak raz tak…I w sumie nastawienie nie zależy od tego jak bardzo dzieciaki wojują, jak bardzo są nieznośne, a jedynie od mojego nastawienia:) A moje dzieci to już w ogóle mają taką umiejętność jak opisałaś – cały dzień doprowadzają mnie do białej gorączki, po czym wieczorem zaraz przed zaśnięciem wypalają: Kocham Cię Mamusiu i przepadam w miłości do nich..
Masz rację Gaba- tu nasze nastawienie ma duże znaczenie. Czasem dają mi nieźle popalić w ciągu dnia, a jednak, gdy jestem wyspana to ich zachowanie aż tak bardzo mi nie przeszkadza. Gorzej jest po ciężkiej nocy- wtedy nie tylko dzieci marudzą, ale i mama 😉
I zdecydowanie- wszystkie trudy są w stanie wynagrodzić dwa słowa wypowiadane przez dziecko: Kocham Cię. Czekam jeszcze na tę chwilę, gdy Lila będzie w stanie mi je powiedzieć 🙂
To od nas zależy, czy skupimy się na pozytywach <3 szalenie mądre słowa 🙂 a my – Matki – jesteśmy robocopami 🙂 i czarodziejkami 🙂 i wgl.. wszystkim co najlepsze 😉
Nie inaczej 😀
To idealny wpis na mój dzisiejszy dzień 🙂 Jest szansa jeszcze go naprawić, bo na szczęście do wieczora trochę czasu jeszcze zostało. Dziękuję 🙂
Aniu, mam nadzieję, że dzień został odratowany! Ściskam :*
Taki intensywny dzień chętnie zakończyłabym spacerem po plaży….
Przytulanie z rozbiegu? Świetne sa te Twoje dziewczyny!!!
Dziewczyny wymiatają. Albo kłócą się, biją, albo przytulają bez końca 😀 😀
Kolejny świetny wpis. Uwielbiam je czytać czasem po kilka razy 😀 Dziewczynki super ♡
Marzenko :*
Zawsze staram się każdy dzień, zwłaszcza od chwili, w której po powrocie z pracy staję w drzwiach naszego domu, wykorzystywać do maksimum. Dostrzegać jego plusy i jasne strony.
Grunt to zachować równowagę, w końcu każdemu zdarzają się gorsze dni, kiedy nic się nie chce, kiedy wszystko drażni.
Ostatnio mam baaardzo podobne przemyślenia! Postanowiłam skupiać się na pozytywach, uczyć się cierpliwości, doceniać, to co mam… Świetny wpis.
Zycie alternatywne:) Myslenie pozytywne:P Trzymaj się!
Bardzo pouczające, czytając wpis złapałam się na tym że ja głównie narzekam na brak czasu, kupę zajęć ( co prawda z trojaczkami w domu to jest ich naprawdę dużo) i w sumie nic pozytywnego z tego narzekania nie ma, ani zajęć nie ma mniej ani czasu więcej. Także postaram się od dziś myśleć w jasnych barwach, może będzie odrobinę łatwiej z moimi łobuzami.
Pozdrawiam
http://miit.pl/
oj tak….niby oczywiste ale ciągle zapominamy…zapominamy o tych dobrych, nawet małych rzeczach.
dziekuje tak tego dzis potrzebowałam;)
Ten wpis jest cudowny! Dziękuję kochana! A filmik w sklepie- megaaa