Zastanawiałam się kiedy to nastąpi.
Kiedy moja córeczka zrobi sama więcej niż trzy kroczki.
Gdyby chciała to już by chodziła, bo potrafi, lecz wciąż woli asekurować się mamy ręką.
Boi się na tyle, że kurczowo trzyma się mojego palca i mimo, że praktycznie wcale ją nie prowadzę za ten palec to jednak woli mieć mnie przy sobie.

Ostatnio zaczęłam ją przytrzymywać za plecki (a raczej body), by czuła, że ją trzymam ale łatwiej mi wtedy ją puścić, by zrobiła samodzielnie kroczki.

Tak wyglądały nasze próby (zaraz po puszczeniu jej).

Stało się! Kroków było co najmniej 10 😀

Od jednej strony korytarza do drugiej.

Jednak po kilku takich przejściach już się zorientowała o co mamie chodzi i przez resztę dnia musiałam jej podać rączkę, bo inaczej od razu siadała.

Cieszy mnie chociaż to, bo widocznie potrzebuje poczuć się bardziej pewnie.
Jak biega na placu zabaw za dzieciaczkami to zapomina się na tyle, że sama chodzi (do czasu, gdy się zorientuje).
Widząc jak jej mało brakuje, chciałabym ją jakoś zachęcić ale za każdym razem gdy traci równowagę, boi się potem i trudniej jest ją skłonić do samodzielnego przejścia.

Zdaję sobie sprawę, że niektóre dzieci mając już 10 miesięcy same chodzą. Inne zaś potrzebują więcej czasu.

Widocznie Lorcia nie jest jeszcze do końca gotowa. Ale jak wszystkie jej postępy- zacznie zapewne chodzić z dnia na dzień.

Na razie mama pęka z dumy z dotychczasowych sukcesów 🙂

Podziel się