Taka chcę być zajebista, chcę by postrzegał mnie tak świat. Chcę tylko uśmiechu na zdjęciach, a nie tej miny zaraz „po”. Chcę wyrabiać innych zdanie o mnie, dbać o pozory i inne pierdoły. Ale zmęczyło mnie to strasznie…

Jaka więc jestem? Krucha, bo wszystko ostatnio rozpada mi się niczym domek z kart. Czekam na wieczór, a potem wściekam się, że nie starcza mi sił, by zrobić to, co chciałam.

Wściekam się, bo te cienie pod oczami sama sobie robię i nie mam na kogo zwalić. Wściekam się, bo ustawiam sobie tak wysoko poprzeczkę, a pieprzonym sportowcem też nie jestem. Wściekam się, bo wyglądam jak 7 nieszczęść. Ale przecież, gdy umaluję się to całkiem spoko ze mnie babka. Wściekam się… I to też mnie wkurza.

Każdy coś chce ode mnie, zaległe projekty czekają. A ja mam dwójkę dzieci w domu na głowie. Biję głową w mur. Bo nie jest łatwo wybrać moment, by popracować, gdy na ramieniu wisi jedna córa, a druga woła, bo pilnie mnie potrzebuje. Rzucam to w kąt, ustawiam priorytety. Ja na szarym końcu, jak zawsze.

I tkwię w tym punkcie, jak debil jakiś. To zamówiony artykuł mam dla portalu napisać, to post sponsorowany na bloga, to sesję produktową wykonać, tylko kiedy? Wieczorami nadrabiam kurs fotograficzny, bo Akademia Foto Oko mi się od zawsze marzyła. Ale jestem w tyle z lekcjami, bo robię też zamówienia na ręczne ozdoby dla dzieci, lub obrabiam zdjęcia z weekendowej sesji dla znajomych.

A jak ktoś pyta, czy zrobię coś jeszcze, to nie znam innej odpowiedzi, jak : „Tak, oczywiście”. Spycham znów na „wieczne nigdy”, rzeczy, które są dla mnie ważne. A wystarczyłoby powiedzieć „Nie”, licząc na zrozumienie. A tak to…

Frustruję się i czekam na cud. Cudu nie będzie, to jedyne co wiem. Asertywność u mnie szwankuje. Pora i jej się nauczyć. Ile z nas tak ma? Ile z nas czeka, by ktoś poklepał nas po ramieniu i powiedział: „Magda (Zosia, Gosia itd) , kurcze fajna babka z Ciebie, tyle rzeczy ogarniasz, w tak wielu dziedzinach się spełniasz. Super!”.

Tymczasem to nie o to chodzi. Nie możemy budować pewności siebie na podstawie zdania innych. Powiedz sobie „Taka jaka jesteś, jesteś fajna”. Zrób sobie rachunek sumienia, ustaw się na pozytywy. Nie czekaj, aż ktoś Ci to powie, musisz to poczuć. Grunt to znaleźć to szczęście, zakopane pod całym gruzem tego „co trzeba” i „muszę”. Gdzieś tam jestem JA. Ta prawdziwa, która czerpie radość z prostych rzeczy. A nie szuka dziury w całym.

Niedawno miałam urodziny- 29. Koleżanka dzwoni i mówi, że życzy mi, takiego uśmiechu, jaki zawsze widnieje na mojej twarzy, by nic się nie zmieniło, bo bije ode mnie szczęście. A ja siedzę smutna i zrezygnowana, bo tego dnia dzieci dokazywały jak nigdy. Miałam nadzieję na wspólną kolację z mężem, a nie było komu dziewczyn podrzucić. I tak sobie myślę. Niezła ta moja maska na zewnątrz. Choćby nie wiem, jak źle mi było to wychodzę i uśmiech przyklejam. Przykre jest jednak, że mąż częściej przygnębioną mnie widzi, a to jego powinnam witać promiennym uśmiechem na co dzień…

Zmęczył mnie perfekcjonizm. Chowam go do kieszeni.

A Ty?

DSC_06348

 

 

Podziel się