Dzisiaj mam dla Was wpis na specjalne życzenie czytelniczek (Kasiu, Martyno- ten post jest dla Was). Od czego tu zacząć? Najlepiej chyba od początku…

W Twojej głowie pojawia się myśl o dziecku. Pielęgnujesz to marzenie, aż pewnego dnia okazuje się, że jesteś w ciąży. Radości nie ma końca. Czekasz cierpliwie te 9 miesięcy, gładzisz rosnący brzuszek, podziwiasz błyszczące jak nigdy włosy. Kwitniesz jednym słowem.

W końcu nadchodzi ten dzień- rodzisz najbardziej idealne dziecko na świecie. Tulisz je w ramionach i momentalnie zapominasz o całym tym bólu, który był związany z wydaniem go na świat.

Wszystko się kręci wokół tej małej istotki, Ty jesteś na drugim miejscu, bo przecież tak trzeba. Synuś lub córka przesłaniają Ci cały świat.

Ale w końcu idziesz do łazienki, by wziąć pierwszy prysznic po porodzie i spoglądasz na skórę, która zawisła w miejscu, gdzie miałaś brzuch. W niczym nie przypomina ona Twojego idealnego brzucha „sprzed” ciąży. I kiełkuje w Tobie myśl- nie jestem już taka atrakcyjna.

Szybko o tym zapominasz, bo obowiązki względem nowego członka rodziny pochłaniają Cię w całości. Ale od czasu do czasu zdarzy Ci się spojrzeć w lustro- włosy już nie błyszczą, zaczynają nawet wypadać. Na południu sytuacja wcale nie wygląda bajecznie, bo nosisz pieluchy, zupełnie jak Twój niemowlak. Zęby zaczynają pobolewać, bo dzidziuś wyssał trochę mikroelementów z Twojego organizmu.

 

Daleko Ci do tego, by czuć się jak w pełni spełniona kobieta

 

Zaczynają dopadać Cię KOMPLEKSY

I może skóra na brzuchu już tak bardzo nie wisi ale widać na niej bliznę po cesarce, włosy w końcu przestały wypadać, a zęby wyleczyłaś, ale Twoje poczucie własnej wartości wciąż nie na tym miejscu co trzeba. Bo tu fałdkę zauważasz, to wszystkich kilogramów po ciąży nie dajesz rady spalić i nakłada się- zmęczenie, zrezygnowanie i ciężko poczuć się jak milion dolarów.

A i jeszcze te idealnie wyretuszowane babeczki, które atakują Cię na każdym kroku, a to w reklamie, a to na billboardzie. Ubrane tak, jakby w Polsce było wieczne lato. Uśmiechnięte, zawsze chętne i po 5 ciążach wyglądają jakby miały prywatną surogatkę.

STOP

Przestań się wiecznie porównywać. My kobiety już tak mamy, że się zadręczamy. Dlaczego do jasnej ciasnej porównujesz się do ideału, który nie istnieje? Spytasz- jak to nie istnieje, przecież widzę w reklamie, w kolorowych pismach. A widziałaś na żywo? Przyjrzałaś się tylko każdej zmarszczce, która została zgrabnie wygładzona w programie graficznym. Nie, nie mówię, że piękne kobiety nie istnieją, że to tylko bujda.

Wręcz przeciwnie.

 

Piękne są takie kobiety, które akceptują swoje kompleksy

 

Bo uwierz albo nie ale każdy znajdzie w sobie coś, co do końca mu nie odpowiada w swoim wyglądzie. Choćbyś była kobietą o nieskazitelnie pięknych rysach twarzy, a dobijała Cię myśl, że jesteś niska to poświęcisz zbyt wiele energii na to, by zatuszować niski wzrost.

 

A wystarczyłoby zaakceptować siebie taką, jaka jesteś…

 

Wiem, że łatwo powiedzieć, więc…

Opowiem Ci moją historię

img_6041-2

Zawsze miałam małe cycki. Taka uroda- zawsze byłam też szczupła, a raczej koścista. To spadek po moim tacie. Taką też miał sylwetkę, gdy był młodym chłopakiem. A gdy go mama wzięła w obroty to już nie został nawet ślad po tym chuderlaku. Ale nie o tym miało być 😉

W każdym razie to był mój kompleks, który ciągnął się za mną dość długo. Prawda jest taka, że wbiłam sobie to do głowy jako problem i krępował mnie on. Sprawiał, że nie czułam się pewna siebie.

Możecie powiedzieć, że powiększenie piersi rozwiązałoby problem. Problem w tym, że sztuczności nie znoszę. Razi mnie bardzo i podejrzewam, że to sztuczne ciało jeszcze bardziej by mnie krępowało.

Kiedy zaszłam w ciążę to oczywiście piersi się powiększyły, w trakcie nawału pokarmowego były tak wielkie, że wyglądałam z nimi wręcz komicznie. Nóżki jak patyczki, dupa jak skorupka od orzecha włoskiego (no trochę pojechałam), a na górze dwa wielkie balony.

Te balony tak mi nie pasowały, że aż zrobiłam sobie zdjęcie- ku przestrodze 😀

Ale nastąpił koniec karmienia, a cycki się zmniejszyły. Już przed ciążą wydawały mi się małe, a po karmieniu zmniejszyły się jeszcze bardziej. A mój kompleks wręcz przeciwnie. Szybko jednak zaszłam w drugą ciążę i przestało to być moim zmartwieniem.

Do czasu. Historia się powtórzyła, a ja po drugiej ciąży byłam już zmuszona zakupić nową bieliznę. Rok czasu trwało moje godzenie się ze swoim ciałem. Ale zauważyłam jak bardzo mój kompleks mnie ograniczał.

 

Jeśli sama się nie czujesz dobrze w swoim ciele to Twój partner też nie będzie w stanie Ci pomóc.

 

Wszystko siedzi w Twojej głowie

img_6044-2

Jeśli ty nie zaakceptujesz siebie to zatrujesz sobie życie ale też najbliższym.

Wystarczy stanąć przed lustrem i obiektywnie na siebie spojrzeć. Założę się, że znajdziesz więcej w sobie rzeczy, które Ci się podobają, niż tych, które nie lubisz. Po prostu za bardzo skupiasz się na tych mankamentach.

Ja lubię swój uśmiech i długie rzęsy. Lubię szczupłe nogi. Brzuch trochę mniej, bo po dwóch ciążach dalej nie jest idealny ale zawsze można go zakryć, albo wciągnąć. A cycki? Stwierdziłam, że mam szczęście, bo nie grozi im grawitacja.

Są tak małe, że nigdy nie opadną 😀

img_6148-2-2

 

 

Uwierz mi, każda mama ma jakieś problemy ze swoim ciałem. Zobacz też wpis Madzi z wkrecona.pl (TUTAJ), która podzieliła się ze swoimi czytelnikami swoją historią.

Zapamiętaj: Nie masz się czego wstydzić mamo!

Twoje ciało wydało na świat małego człowieka. Dało mu pożywienie i dom na 9 miesięcy. To normalne, że się zmieniło. Szkoda, że nikt nam wcześniej nie mówił, że tak się może stać. Ale to na pewno nie powód do wstydu, a dumy.

Jeśli masz problem z zaakceptowaniem tych zmian to spróbuj to zmienić. Zacznij ćwiczyć, zadbaj o czas dla siebie, by bardziej wypielęgnować swój wygląd, a już na pewno zafunduj sobie sesję fotograficzną (pisałam o tym TUTAJ). Ona pozwoli spojrzeć na siebie z innej perspektywy i zauważyć piękno, które skrzętnie chowasz….

img_6094-2img_6025-2

A tak w ogóle to nie myśl za dużo. Zgodnie z tym, co twierdzi Krystyna Janda:

Mówię do siebie: Nie myśl. Jest tyle kobiet, które nie myślą i jakoś im idzie.

 

Ściskam

Magda

*Zdjęcia wykonała Sisi Fotografia

 

Podziel się