Pod koniec dnia… Robię rachunek sumienia. Bilans zysków i strat. 

Czy starłam się dziś wystarczająco mocno, czy może mogłam lepiej bardziej, mocniej?

Czy byłam dobrą mamą, żoną, kobietą, pracownikiem, sobą?

Czy mogę ten dzień zaliczyć do udanych, czy jednak spisać na straty.

 

Bywało tak, że krytycyzm wziął górę.

 

Napisałam bywało? Prawda jest taka, że nigdy nie byłam z siebie zadowolona. To o jedno zlecenie za mało zrobiłam, to o jedną bajkę za dużo włączyłam, to jedno danie na obiad zamiast dwóch było.

I tak dążyłam do tego, by… SPEŁNIAĆ OCZEKIWANIA INNYCH. By być o krok bliżej ideału. Który może i istnieje w wyobrażeniach ale w realnym życiu szybko by się znudził.

Bo czym byłoby macierzyństwo bez nieprzespanych nocy. To one pozwalają docenić… 8 godzin nieprzerwanego snu (bez obaw, w końcu nadejdą takie noce!).

Czym byłoby małżeństwo bez choćby jednego przypalonego obiadu? Bez kłótni z trzaskaniem drzwiami? Nie byłoby wtedy kojącego i namiętnego godzenia się, nieprawdaż?

Czasem musi być źle, a nawet bardzo źle, by docenić to, że jest NORMALNIE. Nie idealnie, a normalnie.

Matki to jednak mają inaczej…

Rozpamiętują błędy, brak czasu. Wytykają sobie, że mogłyby bardziej, mocniej, z większym zaangażowaniem.

Nie doceniają to, co dają i jak wiele dają. Nie doceniają siebie jako mamy. To ich własne dziecko ma je docenić?

Prosty przykład:

Spotykam się z koleżanką, którą już dawno nie widziałam. Patrzę, a jej prawie dwuletnia córeczka chodzi już bez pieluchy. Dowiaduję się, że w nocy już też pozbyli się pieluch. Mówię do niej, że to świetnie, iż tak szybko sobie poradziła. A ona na to:

-To nic takiego… Zuzia bardzo szybko załapała.

Doprawdy? To nic takiego? Nie wiem jak Ty ale ja jeszcze nie widziałam półtorarocznego dziecka, które z dnia na dzień zdecydowało się zdjąć pieluchę i od tego dnia robiło już tylko na nocnik! To zawsze ogrom pracy, wiele wycierania… Kałuż z podłogi, suszenia dywanów. Więć proszę Cię Mamo!

 

Nie umniejszaj swojego wysiłku!

 

Zrozum droga Mamo! Poświęcasz czas, energię. Otaczasz opieką, pilnujesz, by jadło zdrowo (lub jadło w ogóle- w moim przypadku ;)), tulisz w gorączce, przychodzisz, gdy zbudzi Cię w nocy. I Ty za mało się starasz? Serio??

Jako kobiety też nie jesteśmy lepsze…

Przypomnij sobie kiedy ostatnio ktoś Ci powiedział: „Ładnie wyglądasz!”. Jaka była Twoja reakcja? Speszyłaś się, odburknęłaś coś?

A może walnęłaś, jak ja nieraz:

„Akurat dzisiaj tak wyszło”.

Gówno prawda. Ładna jesteś to doceniaj to, że inni widzą w Tobie piękno. Bo przy którymś odburknięciu, po prostu przestaną się sypać komplementy.

Co zatem mówić?

-Wiem! 😉 (wersja dla odważnych heh)

Albo zwyczajnie:

-Dziękuję 🙂

Miło jest usłyszeć komplement, nie zabieraj sobie możliwości usłyszenia miłych słów skierowanych właśnie do Ciebie!

 

 

Chcę Cię prosić, byś nie robiła tego sobie. Nie zadręczała się, nie piętnowała. Doceniała sama siebie, jeśli inni nie potrafią. Szanowała swoje zdrowie i nerwy. Bo zbyt wiele z nas poświęca się dla innych, a nie otrzymuje w zamian nawet głupiego słowa „Dziękuję” .

 

Mężowie i partnerzy myślą, że obiad się z urzędu należy. Osoby postronne, że jesteś matką to musisz się poświęcić dla dzieci. Znajomi łapią się za głowę, że poświęciłaś pracę w korpo dla pieluch.

 

A Ty? Co Tobie się należy?

Pomyśl czasem o sobie.  Wiesz co musisz zrobić?

 

Zacznij doceniać siebie! Wtedy dopiero inni zaczną Cię doceniać.

 

A tak w ogóle to…

 

Uśmiechnij się, bo z uśmiechem Ci do twarzy 🙂

* Zdj. Sisi Fotografia *Makijaż: Makijaże Berenika

Podziel się