Już tak mamy. Złość jest wpisana w ludzką naturę. A dziecięcą? To jej drugie imię 😉

I choćbyśmy chcieli wyzbyć się wszystkich negatywnych uczuć, to tak się zwyczajnie nie da. Stres towarzyszy nam na co dzień. Co gorsza- musimy na ten stres przygotować nasze dzieci. Bądź co bądź kiedyś przyjdzie taki dzień, że obudzisz się a Twoje małe dziecko- będzie już (nie takim małym) dorosłym. Zadasz sobie odwiecznie nurtujące rodziców pytanie: Kiedy to zleciało?

Mogę Cię zapewnić, że tak będzie. A ty możesz się zasłaniać frazesami, że jest przecież malutkie. Masz jeszcze czas.

Jednak uczyć dziecko radzenia sobie ze złością trzeba już od najmłodszych lat. Zanim zakoduje sobie złe nawyki.

CO ROBISZ, GDY DZIECKO SIĘ ZŁOŚCI?

Ja często wychodziłam z siebie i stawałam obok. Powody złości moich dzieci były dla mnie w większości niezrozumiałe i zbyt błahe, by przywiązywać do nich wagę. A co dopiero rozkręcać aferę?

Ale jak się okazuje- MOŻNA.

I dzieje się tak praktycznie każdego dnia. Bo jak nie jedna, to druga córa bywa z czegoś niezadowolona, a jak jest niezadowolona to już wszyscy sąsiedzi muszą o tym wiedzieć. Nawet jak nie chcą. No cóż- uroki mieszkania w bloku.

Ale do rzeczy…

Złość mojego dziecka (jednego, czy też drugiego) natychmiastowo przelewała się na mnie.

Wkrótce po tym jak moje dziecko było złe to towarzyszyła mu rozzłoszczona matka, próbująca zatamować niezrozumiały atak histerii.

A tymczasem powinnam się kierować zasadą…

NIE PRÓBUJ ZROZUMIEĆ

Za nic nie próbuj zrozumieć o co jest afera, bo dla dziecka końcem świata jest nawet to, że mama nie pozwala spuścić swojego telefonu w kiblu, a przecież Lili chciała mu zrobić tylko „Pa! Pa!”.

Dowie się o tym jak bardzo poraniony to pomysł dopiero w chwili, gdy skończy naście lat. A tymczasem wielką przykrość sprawia jej niemożność usłyszenia głośnego „Plum”.  Pocieszę Cię- z nami też tak było. Nasze matki nie miały łatwo. Moja na pewno nie. Ale żałuję, że w tamtych czasach nie były popularne metody wychowawcze, które skupiały się na dziecku. A nie karały je za to, że się wciąż nie uśmiecha i przytakuje rodzicom.

ZAPOMINAMY O NAJWAŻNIEJSZYM…

Gdy dziecko się złości i jest owładnięte negatywnymi emocjami to skupiamy się na tym, by atak jak najszybciej się skończył. Szczególnie, gdy ma miejsce w osiedlowym sklepie, przy tłumie gapiów. Albo w czterech ścianach, które jednak są tak cienkie, że sąsiedzi bez wahania dzwonią do mopsu przekonani, że właśnie komuś tu się dzieje krzywda. A właśnie, że się dzieję- rodzicom więdną uszy.

W takich chwilach- myślimy o sobie.

Aż wstyd się przyznać, ale w chwili, gdy nasze dziecko najbardziej nas potrzebuje to my martwimy się tylko tym „Co sobie inni pomyślą”.

Żądamy i rozkazujemy, a nawet stosujemy karę. Dlaczego? Bo dziecko pokazało emocje. Uśmiech i potulne zachowanie jest honorowane, a gniew zwalczany w zarodku. Sami pokazujemy swoje „gorsze oblicze”.

A wystarczy…

NAWIĄZAĆ KONTAKT

Przypomnij sobie sytuację, gdy ostatnio odczuwałeś gniew, zaniepokojenie, czy smutek. Jak byś się poczuł, gdyby ktoś w tym momencie powiedział Ci „Natychmiast się uspokój”, „Nic przecież się nie stało!”. A gdyby to powiedziała osoba, którą kochasz? Czy nie poczułbyś się zraniony i nieco oszukany?

Tak się czują właśnie dzieci. Słyszą te słowa wielokrotnie, aż w końcu uczą się, by nie okazywać emocji, bo one i tak zostaną zignorowane.

A tymczasem…

Kontakt uspokaja, daje poczucie bezpieczeństwa, pogłębia relacje z dzieckiem.

Czyż nie tego chcemy jako rodzice?

KONTAKT KSZTAŁTUJE MÓZG

Kontakt z rozgniewanym dzieckiem pomaga mu wyrobić zdolność nawiązywania relacji, samokontroli, empatii i wielu innych cech tak przecież przez nas pożądanych.

Kontakt nie polega na ratowaniu naszych pociech przed bolesnymi doznaniami, lecz na towarzyszeniu im, kiedy przeżywają trudne chwile, byciu przy nich, gdy cierpią emocjonalnie- tak samo jak wtedy, kiedy skaleczyły się w kolano i doświadczyły bólu fizycznego*.

KONTAKT TO NIE POBŁAŻANIE

To tzw. dyscyplina wolna od awantur. Nie chodzi o to, by pozwalać dziecku na wszystko, a raczej, by być przy nim, gdy nie może się pogodzić z ograniczeniami. Nie zostawiać go samego ze złymi emocjami, ale trwać i zapewniać o swojej obecności. A w chwili, gdy się uspokoi- wytłumaczyć, że ograniczenia są potrzebne dla jego dobra.

Chcemy nauczyć nasze dzieci, że związki międzyludzkie rozkwitają dzięki szacunkowi, trosce, ciepłu, troskliwości, współpracy i kompromisom. W naszych relacjach z nimi powinniśmy zatem kierować się podejściem, które podkreśla znaczenie zarówno kontaktu, jak i wytyczania granic*.

JAK NAWIĄZUJEMY KONTAKT?

W chwili złości dziecka, pokazujemy mu, że nie jest z tymi emocjami pozostawione samemu sobie. Oczywiście, że trzeba się odnieść się do jego zachowania, przekazać mu jakąś lekcje. Ale najpierw zdystansuj się nieco i okaż wsparcie, a gdy się uspokoi to będzie czas na wyciąganie wniosków.

Pomocne zwroty przy nawiązywaniu kontaktu:

„Kochanie, tak bardzo Ci przykro?”

„Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowany”.

„Wygląda na to, że dobra zabawa się popsuła. Możesz mi powiedzieć co się stało?”.

I to nie jest  tak, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dziecko się uspokaja. Wcale nie. Jednak widzę, że moja 5 latka bardzo sobie ceni to, że w takich chwilach nie jest sama. I znacznie szybciej się uspokaja, niż 3 letnia Lilusia.

Powiem Ci, że warto przeczekać burzę i wpierać dziecko, gdy się złości, bo potem, gdy już na spokojnie siedzimy i mówimy o tym, co się stało to dzieją się rzeczy niesamowite. Laura mówi mi, że źle jej jest, gdy się tak zachowuje ale trudno jej w takich momentach nad tym zapanować.

Wiem, że dzieci mają od tego rodziców- by im pomogli.

Kiedy dziecko pokazuje się od najgorszej strony, wtedy właśnie najbardziej Cię potrzebuje*.

I pamiętaj- poprzez kontakt nie możesz rozpieścić dziecka. Rozpieszczasz je wtedy, gdy mu na wszystko pozwalasz i nie wytyczasz granic. Gdy jesteś przy nim, kiedy jest mu źle to po prostu jesteś rodzicem, o którym marzy niejedno dziecko (które stało się jakiś czas temu niepewnym siebie dorosłym).

*Daniel J. Siegel, Tina Payne Bryson „Grzeczne dziecko”.

Czapki L&L: Pupill

Zgadzasz się z tym co napisałam? A może masz zupełnie odmienne zdanie? Daj mi koniecznie znać! Możesz to zrobić na kilka sposobów:

  • Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub like’a – tutaj na blogu, bądź na Facebooku
  • Jeśli uważasz, że wpis mógłby się komuś przydać- nie wahaj się posłać go w świat

Którąkolwiek z opcji wybierzesz- wiedz, że jestem Ci wdzięczna. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie potwierdzenie, że to, nad czym się napracowałam- zostało docenione (albo chociaż ocenione ;)).

Podziel się