Jedna to nie dwie, a dwie to nie trzy itd. Nie wiem jakby sytuacja wyglądała przy trzech i więcej, bo na razie i tak mam ciekawie. Ogólnie nudzić się nie mogę…

Bywają jednak takie rzeczy, które przy dużym natężeniu mogą męczyć.

Zapraszam na moje żale, czyli co mi spędza sen z powiek przy dwójce dzieci z małą różnicą wieku…

1. Synchronizacja potrzeb

Lila zmęczona i głodna? Wiedz, że zaraz pojawi się Laura, która głośno zakomunikuje również i swoją potrzebę. Lila je- Lorci nagle się przypomina, że też by się czegoś napiła. Nie za chwilę ale właśnie teraz, w tym momencie. A jakiego zwrotu moja starsza córa nie lubi najbardziej? „Za chwilę Kochanie”. To działa na nią jak płachta na byka.

Nie tylko o jedzenie tu chodzi. Lila leży na macie, a pod matą kocyk, by miała mięciutko. Kocyk, na którym zwykle leży Laura. Jak tylko idę w kierunku maty z Liluszką na rękach to widzę wzrok Lorci. I wiem co zaraz nastąpi. Młoda podchodzi i upomina się o kocyk, bo nagle też chce się położyć. Więc kombinuję, przynoszę jej inny i tym sposobem parkiet okupują dwie istoty leżące na środku niezbyt dużego salonu. Przejścia brak ;).

DSC_0816

 

2. Niezsynchronizowane pobudki nocne

Możecie to uznać za absurdalne ale jednak. Naprawdę wolę jak moje dwa Skarby zbudzą się w nocy równocześnie niż jak budzą się na zmianę. Dlaczego? Już objaśniam.

Wyobraźcie sobie sytuację (ja sobie wyobrażać nie muszę, bo tak wygląda moje życie), że Laura idzie spać o 20. Pierwsza pobudka ma miejsce przed północą (za potrzebą), druga koło 2 (również za potrzebą). Pierwsza pobudka- sadzam na nocnik i idzie dalej spać. Za drugim razem nie jest już tak łatwo, bo się rozbudza. Idę zrobić coś do picia, by sącząc napój zasnęła… Siedzę tak z nią do 3. Wracam do łóżka, zamykam oczy i otwieram je o 4, gdy Lila się budzi. Nie pytajcie ile łącznie śpię ale pocieszające jest to, że dziewczyny czasem robią sobie wyjątek od tej reguły.

W każdym razie- dlaczego wolałabym aby obie wstały równocześnie- dajmy na to o tej 3 godzinie? Bo miałabym pretekst, by zbudzić męża i posłać go do którejś. A tak sobie słodko śpi, bo żeby go obudzić to potrzebny byłby szturm wojska, a nie tam płacz dziecka.

 

3. Zawsze nieodpowiednia pora na telefon do mamy

Każda mama chyba tak ma. Chociaż przy jednym dziecko jakoś jeszcze ogarniałam sytuację. Przy dwójce jest nieco gorzej. Przeważnie oddzwaniam, bo dobiec do dzwoniącego telefonu nie jestem w stanie. A jak już nawet odbiorę to pogadać nie bardzo się da. Laura jak widzi telefon, to zaraz ma nadzieję, że „baba” dzwoni i próbuje mi go odebrać. Biada, jak się okaże, że to nie babcia- wtedy wylewa głośno żale. Lila wtóruje w tle, a ja jedyne co jestem w stanie powiedzieć do słuchawki to „Oddzwonię później”. W domyślę- jak dzieci pójdą spać.

Ale patrząc na te moje Szkraby Kochane to wszystko da się przeżyć- dla tego jednego, jedynego uśmieszku 🙂

 

DSC_0324_edited

DSC_0331_edited

DSC_0335_edited

DSC_0336_edited

 

Podziel się