Jakiś czas temu zgłosiłam nas do testów organizowanych przez Projekt Wyprawka (na ich fb, raz na jakiś czas pojawia się informacja o nowych testach).
Testowanym produktem miał być kołnierz do pływania Baby Swimmer.
Pomyślałam sobie, że skoro córcia tak uwielbia swoje wodne zajęcia na basenie (uczęszcza na nie odkąd skończyła pół roku, z resztą zdjęcia możecie zobaczyć TU ), to z ciekawości zgłoszę ją do testów.
Nie chciałam się specjalnie nastawiać, bo sam produkt wygląda raczej ciekawie i innowacyjnie.
Czysta ciekawość mną kierowała- czy córcia się przekona do kołnierza, czy wręcz przeciwnie.
Gdy do nas przyszedł- tata Laury od razu go skreślił i był wręcz przekonany, że Lorci nie przypadnie do gustu. Ja zaczęłam się obawiać, że ma rację ale w końcu, co nam szkodzi go przetestować 🙂
Tak kołnierz wyglądał w opakowaniu:
Laura od razu się z nim zapoznała

Spodobał jej się, głownie dlatego, że w środku znajdują się trzy kuleczki, które szeleściły.

Pierwsze próby założenia kołnierza skończyły się powodzeniem.
Laura choć nieufnie, to jednak zaakceptowała nowy sprzęt na swojej szyi.

Po testach „na sucho”, przyszedł czas, by przetestować Baby Swimmer na basenie.
Wybraliśmy się zatem do aquaparku w Sopocie (na nasze zajęcia na basenie nie mogliśmy zabrać kołnierza, bo tam można robić zdjęcia tylko w określony dzień w miesiącu).

Mama robiła za paparazzo, a tata asekurował córę.

Niestety od samego początku Lorcia nie była przekonana do czegoś, co było zamontowane na jej szyi…
Wydaje mi się, że było to spowodowane tym, iż nie jest ona przyzwyczajona do pływania przy pomocy tego typu sprzętów. Na zajęciach jest asekurowana przez tatę i pływa bez niczego, ewentualnie dzieci są wkładane do tzw. makaronów.

Nie było tragedii, ale to raczej nie sprzęt dla nas… na początku Laura była obojętna, a potem kołnierz zaczął jej ewidentnie przeszkadzać, więc szybko skończyliśmy zdjęcia.

Tak się prezentowała na początku (niestety aparat nam parował i stąd kiepska jakość zdjęć…)

Gdy zaczęło się chlapanie to nawet można było uwiecznić jej uśmiech 🙂

Na basenie miała miejsce jeszcze jedna sytuacja, która uświadomiła mi, że kołnierz Baby Swimmer to na tyle innowacyjny produkt, że niektórzy nie pojmują jego funkcji.
Podszedł do nas ratownik (wielce zatroskany) i podpowiedział, że możemy zrobić krzywdę dziecku.
Był przekonany, że kołnierz to zwyczajne koło do pływania, tylko niewłaściwie założone przez rodziców…
Ehhh… Wytłumaczyliśmy mu, że to taki gadżet…

Reasumując…

Kołnierz Baby Swimmer mimo najszczerszych chęci okazał się dla nas niesatysfakcjonującym produktem (a raczej dla głównej użytkowniczki).
Może, gdyby była wcześniej przyzwyczajona do tego typu rozwiązań , to byłoby inaczej.

Tak czy inaczej- ostateczna moja ocena testowanego kołnierza wygląda następująco:

Nic dodać, nic ująć 🙂

Podziel się