Rodzic rodzica pozna na kilometr. Matka, drugą matkę wyczuje, nawet jeśli nie ma w pobliżu jej dziecka. Ba! Nawet, gdy (jakimś cudem) wychodzimy bez dzieci to niektóre zachowania się nie zmieniają. I są silniejsze od nas 😉

Zatem po czym poznać drugą matkę na wychodnym?

1.Buja pusty wózek sklepowy

Nie zdarzyło się Tobie kiedyś? Wiedz, że wszystko przed Tobą. L&L były namiętnie bujane w wózku, gdy już żadna inna metoda nie działała. I ten nawyk  nieraz okazywał się od mnie silniejszy. Stoję i wybieram warzywa w sklepie, a jedną ręką pcham wózek na zakupy do przodu, do tyłu. Do przodu, do tyłu. Dopiero, gdy druga ręka okazuje się niezbędna, by wrzucić coś do wózka, to  orientuję się co robię…

2. Ma śladowe ślady kaszki na koszulce

Zakoduj, zapamiętaj: Wyszykowałaś dzieci, by móc spokojnie wyjść? Nie zapomnij o sobie. Jestem u fryzjera, ściągam kurtkę, a pod spodem bluzka ubabrana pomidorówką. W sumie pomidorowa to jakoś i tak mniej niezręcznie, niż kaszka… A może się mylę? 😉

3. Ogląda bajki

Masz chwilę dla siebie. Zupełnie bezwiednie włączasz telewizor, by leciało coś w tle. Siedzisz i myślisz (jak nie o dzieciach to i tak jest postęp). Po czym, mija godzina, a Ty orientujesz się, że w telewizorze rozbrzmiewa kolejny odcinek świnki Peppy? Co robisz? Oglądasz.

Z przyzwyczajeniami nie wygrasz.

4. Zwraca uwagę na inne dzieci

Ja to muszę wyglądać co najmniej komicznie. Uśmiecham się jak głupia pod nosem, gdy widzę inne dziecko w wieku Lili lub Laury. Obserwuję je i często zachwycam się na głos. A rodzic dziecka traktuje mnie z niejaką rezerwą. No i się zaczyna…

5. Gada non stop o dzieciach

Nie żebym nie  miała innych tematów. Choć cholera, kogo ja tu będę oszukiwać? Chyba siebie. Po 3 latach opieki nad dziećmi- nie ma co się czarować – dzieci to główny temat do rozmów, który… Przestał mi nie odpowiadać. Już mnie nie męczą kolki, kaszki. Byle by mieć do kogo buzię otworzyć. Do kogoś kto ma więcej niż metr wzrostu.

Gadanie to jeszcze nic. Jak Lila była mniejsza to miałam:

6. Syndrom chęci powrotu do dzieci

Ja już się z tego wyleczyłam. Ale wiem jak potrafi być zgubny. Nastawisz się na odpoczynek, a Twoje myśli kierują się na te dziecięce tory. I zamartwiasz się. Czy płaczą, czy nie. Czy jedzą, czy nie. Czy tęsknią, czy nie.

Moja rada: wyłącz myślenie 😉 Bo wyglądasz na smutną zamartwiając się o dzieci, gdy one mają się (z babcią) dobrze.

A przede wszystkim KORZYSTAJ. U mnie tak ciężko o taką chwilę, że jak już się zdarza to tryskam energią. I łapię się na tym, że mogę czasem zwolnić. A nawet muszę.

Zatem jak spotkasz mnie na ulicy z wymalowanym uśmiechem i wolnymi rękami to jest znak. Matka ma WYCHODNE. I choć ciężko nieraz wyjść ze swojej roli to jednak warto. Bo nie jesteś TYLKO matką.

 

Podziel się